Na początek chyba najczęściej zadawane pytanie: mówimy rozwód kościelny czy unieważnienie ślubu kościelnego?
Agata Nogaj: Ani jedno, ani drugie. Poprawnie mówimy o stwierdzeniu nieważności małżeństwa. W Kościele katolickim nie ma rozwodów ani unieważnienia małżeństwa. Możemy mówić jedynie o stwierdzeniu, że dany sakrament małżeństwa został nieważnie zwarty z konkretnego powodu. Każdy, kto chce zbadać ważność swojego małżeństwa i ma ku temu przesłanki, może wystąpić z prośbą do odpowiedniego sądu kościelnego.
W Polsce mamy 41 diecezji. Każda z nich posiada własny sąd kościelny. Metropolitalny Sąd Warszawski jest wspólny dla Archidiecezji warszawskiej oraz Diecezji warszawsko – praskiej. Ale zwykle jest tak, że jeden sąd przypada dla jednej diecezji. Na przykład Sąd Metropolitarny w Przemyślu obejmuje swoją właściwością całą diecezję przemyską.
Taką prośbę kierujemy do sądu diecezji, w której małżeństwo zostało zawarte, sądu diecezji, na której zamieszkanie ma jeden z małżonków bądź sądu diecezji, na terenie której trzeba będzie zebrać większość dowodów, a więc zamieszkanie ma większość świadków.
A co jest najczęstszą przyczyną nieważności małżeństwa?
Agata Nogaj: Zdecydowanie najwięcej spraw o stwierdzenie nieważności małżeństwa toczy się z tytułu niezdolności psychicznej do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich. Mowa tu o kanonie 1095 n. 3 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 r. W tym przypadku mamy do czynienia z takimi dysfunkcjami jak: niedojrzałość emocjonalna, niedojrzałość społeczna. Mogą to być też zaburzenia osobowości, np. osobowość bierno-zależna, a więc mówiąc kolokwialnie „nieodcięta pępowina”. Poza tym wciąż występuje wiele uzależnień: od pracy, alkoholu, seksu, hazardu, gier komputerowych i innych.
Oprócz wyżej wymienionego tytułu prawnego, wiele spraw przed sądami kościelnymi toczy się z powodu symulacji – całkowitej bądź częściowej. W pierwszym przypadku mówimy o pozornym wyrażeniu zgody na małżeństwo. Prościej mówiąc – osoba wewnętrznie nie chce zawierać ślubu, ale robi to tylko dla osiągnięcia konkretnego celu np. chce się wzbogacić na współmałżonku. Co roku przybywa także spraw z tytułu wykluczenia chęci posiadania potomstwa, a więc symulacji częściowej. Dla kobiet ważniejszy jest dobra figura czy kariera. Mężczyźni natomiast nie chcą ograniczać swojego życia i hobby. Oboje świadomie przed zawarciem związku małżeńskiego rezygnują z posiadania potomstwa i bycia rodzicami. Takie wykluczenie jest niezgodne z naturalnym celem małżeństwa i prowadzi do jego nieważności.
Skąd pomysł na napisanie takiego książki?
dr Michał Poczmański: Temat jest jak najbardziej popularny, ale też potrzebny. Niestety obecnie bardzo wiele małżeństw się rozpada. Także tych cywilnych. Oficjalne dane Głównego Urzędu Statystycznego mówią, że w Polsce co roku dochodzi do ok. 50 tys. rozwodów. Jeśli chodzi o sprawy kościelne, o stwierdzenie nieważności małżeństwa to ich liczba w dalszym ciągu rośnie. Obserwujemy to zarówno w naszej Kancelarii Kanonicznej, jak i potwierdzają to oficjalne dane publikowane przez ISKK. W 2017 roku do sądów kościelnych zostało wniesione prawie 5 tys. spraw. Większość z nich, ok. 75% zakończyła się wyrokami orzekającymi nieważność małżeństwa.
Ale nie tylko oficjalne statystyki kościelne pokazują, że problem jest istotny. Także zainteresowanie ze strony mediów wskazuje, że temat jest ważny i dotyczy coraz większej liczby osób. Dlatego naszego e-booka swoimi patronatami wsparło zarówno lokalne Radio Warszawa, ale też Wydawnictwo Infor.pl.
Agata Nogaj: Wydając tego e-booka chcieliśmy wypełnić lukę, która istniała na rynku wydawniczym. Do tej pory nie spotkałam się z pozycją dotyczącą procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa, która prostym językiem wyjaśniałaby jego wszystkie najważniejsze elementy. Nasz publikacja nie tylko stara się w łatwy sposób przedstawić zawiłości procesu kościelnego. Dodatkowo zawiera wzory pism procesowych, jak też niezwykle przydatny słowniczek podstawowych pojęć procesowych, które dla wielu osób początkowo są niezrozumiałe.
Do kogo jest skierowana ten e-book?
Agata Nogaj: Do wszystkich osób zainteresowanych procesem o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Książka na pewno będzie bardzo pomocną publikacją dla osób, które są w trakcie procesu oraz dla osób, które zamierzają dopiero wystąpić do sądu kościelnego z prośbą o zbadanie ważności ich małżeństwa. Bez wątpienia to pozycja, która pozwoli z większą świadomością przejść przez proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa i uniknąć najczęściej pojawiających się błędów.
Czytałam, że zyski ze sprzedaży e-booka są przekazywane na cele charytatywne. Jakie to cele i skąd taka decyzja?
Dr Michał Poczmański: Zgadza się. Postanowiliśmy, że cały zysk uzyskany ze sprzedaży naszej pracy zostanie przekazany na cele charytatywne. Chcieliśmy w ten sposób zrobić coś dobrego dla społeczeństwa, dla ludzi. Wybraliśmy wsparcie Caritasu Diecezji Warszawsko-Praskiej. Dość szybko porozumiałem się z ks. Kamilem Chojnackim – dyrektorem tej instytucji.
PRZYPADEK PIERWSZY: ALKOHOLIZM MĘŻA ISTNIEJĄCY PRZED ŚLUBEM*
Do kancelarii zgłosiła się Klientka, która zawarła ślub w Archidiecezji gdańskiej w 1999 roku. Zawierając ślub jej mąż, pan Marcin miał 23 lata, a ona 22 lata. Rozstanie nastąpiło po prawie 3 latach małżeństwa w 2002 roku. Rozwód cywilny został orzeczony przez Sąd Okręgowy z wyłącznej winy Pozwanego w 2004 roku.
Klientka opowiedziała, że poznali się w 1996 roku i od tego czasu w zasadzie od razu byli parą. W ciągu ich znajomości nastąpiło jedno półroczne rozstanie. Wtedy znajomość postanowiła zerwać pani Anna ze względu na złe zachowanie pana Marcina, który w tym czasie zniknął na 3 dni. Jak się miało później okazać przez cały ten czas Marcin pił alkohol ze swoimi znajomymi Pawłem i Sebastianem, nie dając żadnego znaku życia. Pół roku później pani Anna wróciła jednak do pana Marcina chcąc dać mu kolejną szansę.
W trakcie pierwszej konsultacji z adwokatem kościelnym ustalono również następujące fakty: decyzja o ślubie wyszła ze strony pani Anny, panu Marcinowi nie zależało na ślubie, zgodził się tylko poprzez naciski Klientki.
Po ślubie strony zamieszkały w nowym mieszkaniu, na które wzięły kredyt hipoteczny. Klientka twierdziła, że mieli dwa osobne konta i podział co do wspólnych zobowiązań: ona płaciła za wszystkie stałe opłaty oraz utrzymywała dom, natomiast pan Marcin był zobligowany do opłacania comiesięcznej raty kredytu.
Niestety już podczas wesela pan Marcin upił się wraz z panem Sebastianem. Z tego powodu doszło do nieszczęśliwego zakończenia wesela przed czasem.
Podczas konsultacji z adwokatem kościelnym ustalono również, że prawdopodobnie jeszcze przed zawarciem ślubu pan Marcin cierpiał na chorobę alkoholową, która uniemożliwiała mu wypełnianie istotnych obowiązków małżeńskich między innymi dbania o drugą stronę.
Skarga została przygotowana w oparciu o tą właśnie podstawę prawną i została skierowana do Gdańskiego Trybunału Metropolitalnego. Sąd przyjął skargę do przewodu sądowego w styczniu 2005, po czym rozpoczął instrukcję sprawy.
W pierwszej kolejności powołał strony. Pierwszy zeznawał pan Marcin - Pozwany, który bardzo czynnie brał udział w całym procesie. Zeznał on między innymi, że nigdy nie cierpiał na chorobę alkoholową i nie nadużywa alkoholu. Mówił również, że wypełniał wszelkie powinności małżeńskie - w tym istotne obowiązki małżeńskie. Zeznał, że Powódka czepiała się go tak naprawdę za nic. Zawsze staram się robić wszystko w domu, troszczę się o Powódkę a także o cały dom. Oświadczył, że faktycznie miał problemy z ze spłatą rat kredytu hipotecznego, ale nie wynikało to z jego alkoholizmu ani złej woli, a z tego, że trafił do dwóch pracodawców, którzy nie chcieli mu płacić i ostatecznie go złośliwie dość szybko zwalniali. Twierdził, że bardzo często pracę tracił nie z własnej winy,
a ze złośliwości bądź nieporadności jego pracodawców, którzy na niego się uwzięli, dlatego też nie był w stanie zgodnie z umową z żoną spłacać kredytu. Nie dostarcza również pieniędzy na rzecz utrzymania domu, pozostając na utrzymaniu żony.
U Powódki stwierdził, że była zawsze bardzo niecierpliwa, nie wiedziała sama co chce. Obwiniał Powódkę za rozpad małżeństwa, gdyż jak powiedział: „miała podły charakter”.
W dalszej kolejności zeznawała sama Powódka, która szeroko opisywała różnego rodzaju awantury i kłótnie, które wszczynał Pozwany po alkoholu. W tym miejscu opisała również bardzo dokładnie okoliczności przedślubne, szczególnie te związane z półrocznym zerwaniem znajomości. Stwierdziła, że Pozwany w tamtym okresie co najmniej 4 do 5 razy w tygodniu używał alkoholu z czego co najmniej dwa razy upił się do nieprzytomności.
Zapytana o powody, dla których Pozwany tak często zmieniał pracę, odparła, że został wielokrotnie wyrzucony z pracy poprzez nadużywanie alkoholu zarówno przed pracą jak też w trakcie pracy. Niektórzy pracodawcy dawali mu nawet drugą szansę, ale on nie mógł się powstrzymać od picia.
Zeznała, że Pozwany miał dwa wypadki, które były spowodowane pod wpływem alkoholu. Niestety nie jest w stanie tego udowodnić, ponieważ nigdy do wypadku nie przyjechała policja, a sprawy były tuszowane dzięki szerokim znajomością Pozwanego.
Pozwany zawsze stawał się po alkoholu agresywny, często wdawał się w bójki. Kilka razy szturchnął Powódkę. Bała się go, choć do czasu rozstania nigdy jej nie uderzył. Dopiero w 2002 roku, gdy kolejny raz mocno się upił i znów został zwolniony z pracy w wyniku wybuchu agresji pobił Powódkę. Jak zeznała Powódka, wtedy zdecydowała się na zakończenie związku, gdyż bała się o swoje zdrowie
i życie. Uciekła do rodziców i niedługo potem złożyła pozew o rozwód.
W kolejnych zeznaniach brali udział świadkowie stron. Powódka powołała 4 osoby: swoich rodziców, siostrę, a także wspólnego znajomego. Pozwany powołał swojego kolegę. Sąd z urzędu powołał również rodziców Pozwanego.
Świadkowie powołani przez Powódkę zeznawali zgodnie z jej oświadczeniami. Potwierdzili, że Pozwany jeszcze przed ślubem znacznie nadużywał alkoholu, że nie był w stanie go odstawić, nie panował nad tym. Potwierdzili to, że powodowało to wiele problemów, takich jak bójki, wypadki po alkoholu, wyrzucanie z pracy. Stwierdzili zgodnie, że Pozwany zupełnie nie nadawał się na męża. Widzieli to po części przed ślubem, jednak nie chcieli ingerować w prywatne sprawy Powódki.
Kolega Pozwanego zeznał, że przyjaźni się z Pozwanym od wielu lat i doskonale go zna. Oświadczył, że wina za rozpad małżeństwa według niego leży po obu stronach. Na temat Powódki zeznał, że jest: „wariatką, która się czepia wszystkiego i nie daje facetowi normalnie żyć”. O Pozwanym zeznał, że: „to dobry chłopkach, ale faktycznie lubi czasem wypić”. W zeznaniach świadka pojawiły się również informacje, że często razem spożywali alkohol, co miało być ucieczką od zwykłego szarego życia i niewyrozumiałych żon.
Z powołanych z urzędu rodziców Pozwanego stawiła się jedynie jego matka. Nie chciała składać pełnych zeznań. Odpowiedziała jedynie na kilka pytań. W protokole z przesłuchania znalazł się m.in. zapis dotyczący tego, że jest jej przykro, że Pozwany zniszczył małżeństwo, nic nie osiągnął i nie ustatkował się do tej pory. Matka broniła syna mówiąc, że jest on dobrym człowiekiem, powszechnie lubianym, jednak „wódka go czasem ponosi”.
W dalszej części procesu została powołana biegła sądowa, która miała określić czy faktycznie Pozwany był zdolny do zawarcia małżeństwa. Pani psycholog przesłuchała zarówno stronę powodową, jak też samego Pozwanego. Rozmowa z Powódką skończyła się po około godzinie. Przebiegała w sposób naturalny spokojny i rzeczowy. Powódka w sposób spójny przedstawiła całą sytuację swojego małżeństwa, a także zachowanie i charakter Pozwanego. Spotkanie biegłej psycholog z Pozwanym było mniej spokojne. Już podczas pierwszych pytań Pozwany stawał się agresywny i nie zgadzał się na dalsze przepytywanie przez biegłą. Twierdził, że nie da się poniżać przez kolejną kobietę, która będzie stronnicza. Wspomniał tu również, że rozwód został orzeczony z jego winy, tylko dlatego, że sędzina trzymała od początku stronę żony. W efekcie zachowania Pozwanego konsultacja zakończyła się przedwcześnie, a Pozwany wyszedł z sali przesłuchań.
Biegła w procesie po około trzech miesiącach przedstawiła pisemną opinię psychologiczną. Stwierdziła w niej, że Pozwany nie był zdolny do zawarcia małżeństwa. Zaobserwowała, że z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że cierpiał on już przed ślubem na chorobę alkoholową. Co więcej jest też niemal pewna, że jego osobowość jest w stopniu znacznym zaburzona. Osobowość jego oznacza się dużą niedojrzałością, egoizmem a także wypieraniem własnych win i odpowiedzialności za swoje czyny.
Publikacje akt w imieniu Powódki przeprowadził adwokat kościelny, który ją reprezentował. Zapoznał się z całym materiałem dowodowym i w odpowiedzi na to przedstawił krótkie pismo podsumowujące zebrany materiał. Oświadczył w nim, że zeznania świadków pozwanego de facto potwierdzają, że on sam nie był zdolny do zawarcia małżeństwa, że cierpiał na chorobę alkoholową i zaburzenia osobowości. Jednocześnie wskazał, że wszelkie próby przerzucenia winy za rozpad małżeństwa stanowią jedynie potwierdzenie efektu wyparcia przez Pozwanego, jego skrajnej nieodpowiedzialności oraz braku świadomości odpowiedzialności za własne czyny.
Pozwany po publikacji akt, gdy tylko się z nimi zapoznał, złożył wniosek
o wyznaczenie nowego biegłego psychologa, gdyż ta biegła w jego mniemaniu jest: „osobą niekompetentną, chamską oraz butną”. Według pozwanego trzymała ona stronę Powódki, gdyż też jest kobietą – a on przez kobiety był całe życie krzywdzony. Wniosek ten został odrzucony przez sąd jako bezzasadny. Przypomniano również, że to przez Pozwanego konsultacja z biegłą psycholog została przerwana, ponieważ to on był agresywny już podczas przesłuchania.
W kolejnym kroku Obrońca Węzła Małżeńskiego stwierdził, że rezygnuje z prawa przedstawienia swoich uwag przedwyrokowych. Mając to na uwadze sąd przystąpił do wyrokowania nad sprawą.
Po 3 latach od rozpoczęcia sprawy został wydany wyrok za nieważnością małżeństwa. Sędziowie uznali, że udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że jeszcze przed ślubem Pozwany wykazywał poważne zaburzenia osobowości, a jego alkoholizm sprawiał, że nie był on w stanie wypełniać istotnych obowiązków małżeńskich względem Powódki. Sędziowie do wyroku dołączyli również klauzulę, która zakazywała zawarcia nowego małżeństwa Pozwanemu, bez konsultacji
z sądem kościelnym.
Ponieważ Powódka podczas procesu zawarła związek cywilny z innym mężczyzną, po uprawomocnieniu się wyroku sądu kościelnego mogła zawrzeć sakrament małżeństwa ze wspomnianym mężczyzną.
PRZYPADEK DRUGI: WYKLUCZENIE CHĘCI POSIADANIA POTOMSTWA W MAŁŻEŃSTWIE *
Do Kancelarii Kanonicznej zgłosiła się pani Dagmara, która zawarła ślub z panem Robertem po 5 letnim okresie znajomości. Przed ślubem przez okres około 2 lat mieszkali oni razem. Pani Dagmara zapytana o powody rozstania w 2015 roku stwierdziła, że pan Robert nie chciał mieć z nią dzieci, że dla niego ważniejsze były: praca oraz liczne wyjazdy piantball’owe. Określiła pana Roberta jako osobę dość egoistyczną skupioną jedynie na własnych potrzebach oraz osobę, która nigdy za dziećmi nie przepadał. Stwierdziła, że pan Robert od początku ich znajomości kazał stosować jej antykoncepcje w formie tabletek antykoncepcyjnych. Podczas wielu zbliżeń upewniał się czy antykoncepcja jest skutecznie przez nią stosowana. Z jej słów wynikało ze pan Robert panicznie bał się nieplanowanej ciąży, która w jego mniemaniu zrujnowałaby jego życie zawodowe i prywatne. W oparciu o to przygotowano dla pani Dagmary skargę powodową, w której wniesiono tytuł wykluczenia przez Pozwanego dobra potomstwa. Skarga została złożona do właściwego sądu ze względu na miejsce zamieszkania pani Dagmary, po czym sąd pisemnie poinformował pana Roberta o treści pozwu.
Pan Robert ani na początku procesu, ani w jego trakcie nie odpowiedział na stawiane mu zarzuty, ani też nie określił swojego stanowiska. Nie powołał również żadnych świadków. Z jego strony zeznawała jedynie matka, która została powołana z urzędu. Ze strony pani Dagmary powołana została jej siostra oraz dwie koleżanki.
Ponieważ pan Robert nie stawił się do zeznań, swoje zeznania złożyła jedynie pani Dagmara. Ze szczegółami opowiedziała ona o życiu jakie prowadził pan Robert.
O tym, że w jego życiu praca była najważniejsza, tak samo jak liczne hobby m.in. paintball, wyjazdy survivalowe. Zeznała, że przez cały okres ich znajomości to ona bardziej troszczyła się o budowę tego związku, natomiast Pozwany był jakby obok. Oświadczyła również, że wielokrotnie próbowała namówić pana Roberta na posiadanie potomstwa, gdyż bardzo jej na tym zależało. Sama pochodziła
z wielodzietnej rodziny i od zawsze pragnęła mieć dzieci. Pozwanego określiła jako jedynaka, mocno rozpieszczonego o egoistycznym podejściu do życia, dla którego liczą się jedynie własne cele. Opowiedział też, że przez cały czas ich znajomości zmuszał ją do stosowania antykoncepcji. Gdy podejrzewał, że być może nie wzięła tabletek decydował o zastosowaniu również prezerwatyw. Zeznania świadków – siostry i koleżanek Powódki były bardzo zgodne. Wszystkie one postrzegały Pozwanego jako osobę zadufaną w sobie, egoistyczną. Jedna z koleżanek zeznała również, że odradzała zawarcia ślubu z panem Robertem. Wszystkie zeznały, że wielokrotnie słyszały rozmowę między panią Dagmarą, a panem Robertem odnośnie do potomstwa. Za każdym razem Pozwany w nerwach twierdził, iż dzieci mieć nie chce, bo zniszczą one jego życie. Pani Dagmara zawsze tłumaczyła go tym, że musi do tego dorosnąć i kiedyś zmieni zdanie.
Matka Pozwanego dość mocno broniła syna. Twierdziła, że wcale nie jest egoistą, że dbał zawsze o panią Dagmarę i starał się dużo pracować, aby zapewnić Powódce odpowiedni status finansowy, a jego liczne zainteresowania wynikały
z konieczności odstresowania się po pracy oraz ciekawości świata. Względem potomstwa przyznała, że choć nigdy osobiście nie rozmawiała z nim na ten temat, to faktycznie obawiała się, że nie będzie miała wnuków, gdyż jej syn nawet nigdy nie wspomniał o tym, że planuje mieć potomstwo.
W odpowiedzi na tak zebrany materiał dowodowy Obrońca Węzła Małżeńskiego przygotował swoje uwagi. Twierdził w nich przede wszystkim, że nie możemy mieć pewności co do wykluczenia przez Pozwanego potomstwa, gdyż nie brał on udziału w procesie.
W głosie obrończym adwokat nie zgodził się z takim stanem rzeczy wskazując, że choć faktycznie nie znamy stanowiska strony pozwanej, to cały materiał dowodowy oraz różne inne okoliczności stanowiące poszlaki wskazują, że priorytetem dla Pozwanego było jego dotychczasowe życie, a nie posiadanie potomstwa. Adwokat zauważył, że kluczowym jest wskazanie świadka ze strony Pozwanego – matki. Choć nie była bezpośrednim świadkiem powzięcia pozytywnego aktu woli przez Pozwanego, to zdaje się być pogodzona z faktem, iż nie będzie miała nigdy wnuków.
Sędziowie zgodzili się z taką argumentacja wskazując, że przy tak silnym materiale dowodowym nie można orzec za ważnością małżeństwa tylko dlatego, że Pozwany nie zdecydował się świadomie uczestniczyć w procesie. Dlatego też podjęli decyzję o wydaniu wyroku za nieważnością małżeństwa z tytułu wykluczenia przez Pozwanego dobra małżeństwa.
Ponieważ wyrok zostawał wydany w 2016 roku nie było konieczności weryfikowania go w sądzie II instancji. Wpłynęły na to zmiany w procedurze sądowej wprowadzone przez papieża Franciszka w 2015 roku. Dzięki temu, że żadna ze stron ani Obrońca nie odwołali się od wyroku, sprawa została zakończona na tym etapie.
* Fragmenty pochodzą z książki Stwierdzenie nieważności małżeństwa. Praktyczny poradnik dla wiernych dostępnej na stronie: https://www.kancelaria-kanoniczna.com/o-nas/zespol/ebook-2/
Całkowity zysk ze sprzedaży książki jest przeznaczony na Caritas Diecezji Warszawsko-Praskiej.
Dr Michał Poczmański – prawnik, kanonista, adwokat kościelny i założyciel Kancelarii Kanonicznej. Autor publikacji naukowych, członek Stowarzyszenia Kanonistów Polskich, a także Krajowej Izby Adwokatów Kościelnych.
Agata Nogaj – kanonista, adwokat kościelny, absolwentka Wydziału Prawa Kanonicznego UKSW. Specjalizuje się w prowadzeniu procesów o stwierdzenie nieważności małżeństwa.