"Wyborcy - zbliżają się wybory. Nie dajmy się 'oczarować' i zagłosujmy rozsądnie. Nieważne z jakiej partii jesteś- pamiętaj o jednym - w naszym kraju 'jedynkami' na liście każdej partii najczęściej nie są ludzie kompetentni, a ludzie z 'klucza' partyjnego. Zróbmy im psikusa :) Jeżeli nie głosujesz na konkretną osobę a jedynie na Twoją opcje polityczną, wybierz kogoś z niższym numerem - pokażmy, że nie godzimy się na taki typ demokracji :)
Akcja ma być prosta i czytelna dla polityków - wybierajcie na 'jedynki' najlepszych samorządowców a nie najlepszych kolegów! - czytamy na facebookowej stronie.
Ile jest w tym prawdy? Okazuje się, że wiele. Piotr Stec, dyrektor PARP w wywiadzie dla KobietyXL wyjaśniał, skąd takie powodzenie jedynek.
- Ludzie głosują na konkretną partię, mają zaufanie do jej ogólnopolskiego lidera i stąd popierają jego wybór - mówił.
Ewidentne więc jest, że osoby na dalszych miejscach mają mniejsze sznse, bez względu na swoje kompetencje. Choć oczywiście nie zawsze jest tak, że jedynka kompetencji nie ma.
Społeczna akcja "Nie głosujcie na jedynki" ma jednak na celu nie tylko pokazanie tego obywatelom, ale namawianie na świadomy wybór. A więc na głosowanie na konkretną osobę, bez względu na jej miejsce na liście. Tylko bowiem wtedy demokracja będzie miała sens.
W obecnej chwili pierwsza pozycja na liście praktycznie gwarantuje wejście do parlamentu, bo jedynka zbiera 80 procent głosów. Pierwsza trójka ma największe szanse. Biorące bywa też miejsce ostatnie, kiedy ludzie dają głos na tego kandydata z przekory.
Ale jest to niestety wynik słabej orientacji społeczeństwa i braku zainteresowania kandydatami, którzy idą do Sejmu, z jednej strony, z drugiej zaś daje partiom możliwość "manipulowania listą". Stąd w Polsce takie przepychanki przy ich tworzeniu. Bo w wielu krajach listy ukladane są alfabetycznie.
Screen Facebook
