Czy zastanawiałaś się kiedyś, co się stanie z twoim Facebookiem gdy umrzesz? Każdy jego użytkownik publikuje średnio 415 postów rocznie, użytkownik Twittera publikuje około 15000 wpisów w ciągu życia, a YouTube – 1900 filmów. To oczywiście statystyka, ale ilość informacji, którą wrzucamy do sieci jest przecież ogromna.
Dyskusja na ten temat rozpętała się po tym, gdy rodzice, którzy stracili syna będącego w marines, nie mogli uzyskać od Google danych do jego konta. Od tej pory już w połowie stanów USA uregulowano to prawnie. W Europie Francja jest pionierem. Właśnie tam uchwalono ustawę, która zapewnia prawo do dziedziczenia kont, a swoim spadkobiercą można uczynić osobę niespokrewnioną. To ona zdecyduje, czy usunąć wszystko z internetu po zmarłym, czy też część informacji zachować.
Obecnie każdy portal oferuje inne rozwiązania. Niektóre z nich nakładaja na rodziny zmarłych duże ograniczenia. Dlatego potrzebne są prawne unormowania. Sam Zuckerberg na Mobile World Congress przyznał, że przed Facebookiem stanie wyzwanie, co zrobić z informacjami około 30 milionów zmarłych użytkowników. Szczególnie, że Facebook czuje sie właścicielem twoich danych! A przecież rodzina może nie chcieć, by po twojej śmierci nadal były wyświetlane!
Znany aktor Bruce Willis chce pozwać Apple, bo jest właścicielem ogromnej biblioteki muzycznej i filmowej, za która zapłacił tysiące dolarów. Chciałby, aby po jego śmierci, mogły korzystać z niej córki, czego licencja Apple nie przewiduje. To oczywiście dość nowy problem, który pojawił się w dobie internetu, ale staje się coraz bardziej powszechny.
Francuzi, jak widać, w dużej mierze już się z nim uporali. W ustawie przewidziano nawet „internetową śmierć” treści publikowanych przez nieletnich, które mogą zaszkodzić im w przyszłym, dorosłym życiu, a wynikają z braku świadomości o takich zagrożeniach.
Czy u nas doczekamy się podobnych rozwiązań i kiedy? Tego nie wiemy, a powinniśmy się ich domagać.
źródło Lavanguardia