Największe okazje oferują zagraniczne platformy sprzedażowe, jednak ze względu na słabe notowania złotego i mocny kurs dolara tegoroczne zakupy nie przyniosą zbyt dużych oszczędności. Zdaniem ekonomistów, okres wyprzedaży i Cyber Monday pozwolą jednak zmierzyć nastroje konsumentów i inwestorów dotyczące kierunku, w którym pójdzie amerykańska gospodarka po niedawnych wyborach prezydenckich.
– Czarny Piątek, czyli pierwszy okres wyprzedażowy, ma największe znaczenie dla rynku w Stanach Zjednoczonych, choć niewielkimi krokami wkracza też do Europy. Z kolei Cyber Monday, czyli dzień wyprzedaży w internecie, jest ważny dla rynków na całym świecie. W ostatnich latach uważnie obserwuje się jak przebiega on w Chinach i w całej Azji, do jakich przecen tam dochodzi i jak reagują inwestorzy oraz klienci – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Marek Wołos, ekonomista z Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie.
Black Friday, czyli piątek po amerykańskim Święcie Dziękczynienia, to tradycyjnie pierwszy dzień świątecznych wyprzedaży. Sklepy i sieci handlowe oferują tego dnia zniżki sięgające nawet 90 proc., a obroty są liczone w miliardach dolarów. W ciągu ostatnich kilkunastu lat Black Friday stał się tradycją kultywowaną nie tylko w USA, ale i na całym świecie.
Druga fala promocji przypada w tzw. Cyber Monday, obchodzony 28 listopada, zaraz po Czarnym Piątku. Tego dnia wyprzedaże rozpoczynają sklepy internetowe, wprowadzając duże przeceny. Z roku na rok Cyber Monday jest coraz bardziej popularny, a od kilku lat - na dużo mniejszą skalę - obchodzony również w Polsce.
Zdaniem ekonomisty Marka Wołosa Cyber Monday to ważny dzień, zarówno dla gospodarki Stanów Zjednoczonych, jak i dla rynków na całym świecie. Pozwala również zmierzyć postęp e-commerce i zbadać zainteresowanie konsumentów nabywaniem towarów i usług w internecie. Jednak o ile Black Friday jest w Polsce dość rozpowszechniony i wykorzystywany od strony marketingowej, tak Cyber Monday nie cieszy się jeszcze zbyt dużą popularnością.
– Czarny Piątek jest widoczny dzięki sporej ilości reklam, natomiast mało jest informacji o wyprzedażach w internecie podczas Cyber Monday. Nasza branża e-commerce reaguje na to święto z opóźnieniem. Być może wpływa na to przekonanie, że w polskim internecie zawsze jest taniej, więc ten poniedziałek niczego nie wnosi. Handel internetowy to przyszłość i będzie się rozwijać, jednak Polacy w dalszym ciągu wolą kupować w sklepach stacjonarnych, gdzie towar można obejrzeć, wypróbować czy przymierzyć – uważa Marek Wołos, Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie.
Polskie sklepy internetowe, które obchodzą Cyber Monday, zwykle oferują konsumentom przeceny rzędu 20-30 proc. Dla tych, którzy zamierzają skorzystać z wyższych rabatów i zrobić zakupy na zagranicznych portalach, w tym roku będzie to mało opłacalne. Oszczędności będą niewielkie ze względu na słabe notowania złotego i utrzymujący się wysoki kurs dolara, na który wpływają m.in. spekulacje dotyczące podniesienia przez Rezerwę Federalną stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych.
– Amerykańska gospodarka jest teraz dość mocno rozpędzona i konsumenci wydają coraz więcej na produkty detaliczne. Okres wyprzedażowy z pewnością kolejny raz wpłynie na ruchy wskaźników giełdowych, na sentyment do amerykańskich giełd i przede wszystkim na oczekiwania dotyczące tego, w którym kierunku pójdzie amerykański Fed. Jeżeli amerykańscy konsumenci będą wydawać dużo, to inflacja w Stanach będzie rosła, co oznacza że w przyszłym roku Fed będzie podnosił stopy procentowe – przewiduje Marek Wołos.
Ekonomista z Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie wskazuje, że okres wyprzedaży i Cyber Monday jest również wskaźnikiem, który pozwala zmierzyć nastroje konsumentów i sentyment inwestorów na rynkach finansowych. Obecnie panuje duża niepewność, ponieważ duża część inwestorów obawia się, że wygrana Donadlda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA pociągnie ze sobą zmianę polityki fiskalnej Stanów Zjednoczonych, które są drugą największą gospodarką świata.
– To doskonały barometr sentymentu i oczekiwań inwestorów i nastrojów konsumenckich. Gdyby okazało się, że inwestorzy w tym okresie nie kupują, to wskazywałoby na jakieś obawy związane z nową prezydenturą. Natomiast gdyby Amerykanie wydali zgodnie z przypuszczeniami około 10-15 proc. więcej niż w poprzednich latach, to oznaczałoby, że nie ma obaw co do kierunku, w którym pójdzie amerykańska gospodarka – wskazuje Marek Wołos.
źródło newseria