Bo tak naprawdę chodzi wyłącznie o pieniądze. W Polsce lekarze odmówili Ani pomocy. Jedynym ratunkiem jest operacja w USA. Ale jej koszt wyceniono na ponad 2 miliony złotych.
- Ania ma bardzo słabe mięśnie, które nie dają rady podtrzymać jej kręgosłupa. Ten wykrzywia się w bardzo szybkim tempie. Dwa lata temu skrzywienie wynosiło 180 stopni, teraz o wiele więcej - widać to gołym okiem... Kręgosłup zmiażdżył płuca, przesunął też narządy córeczki. W oddychaniu pomaga Ani respirator. Kiedy na chwilę ją odłączamy, jej oddech jest gwałtowny i płytki. Skrzywienie pogłębia się... Jeśli kręgosłup zmiażdży kolejne narządy - w tym serce - wtedy nie będzie już ratunku. Niestety, z każdym dniem jest gorzej – mówi mama dziewczynki.
Ania urodziła się niespodziewanie w 30 tygodniu ciąży. 2,5 miesiąca za wcześnie. Szybko okazało się jednak, że wcześniactwo to kropla w morzu trudności, z którymi musi zmagać się dziewczynka.
Ania od pierwszych chwil nie mogła złapać oddechu. Lekarze nie wiedzieli, co jej dolega. Po wielu badaniach zdiagnozowano miopatię. Jest to rodzaj zaniku mięśni. To był szok dla rodziców. Niestety, to nieuleczalna choroba.
Ania jeździ na wózku, nie chodzi, dziś o tym by odłączyć ją od respiratora nie ma praktycznie mowy.
- Zawsze była bardzo dzielna, znosiła cierpliwie wszystkie zabiegi. Jest nad wiek rozwinięta. Ale ma już 10 lat i powoli dorasta. Coraz częściej zwraca uwagę na różnice pomiędzy nią a innymi dziećmi, coraz częściej miewa złe dni. Też chciałaby żyć normalnie, bawić się z nimi, biegać, chodzić… - wzdycha Natalia.
Dziewczynka żyje w ciągłym bólu, nie może zbyt długo siedzieć, krzywiący się coraz bardziej kręgosłup powoduje duży dyskomfort. Rodzice drżą o serce Ani, bo jeśli kręgosłup zacznie je miażdżyć, może już nie być ratunku.
- Nie wyobrażamy sobie tego, nie chcemy nawet o tym myśleć. Dlatego ta operacja to jedyna szansa – mówi mama.
Sam zabieg jest skomplikowany i dość niebezpieczny. Nie ma raczej możliwości, by kręgosłup dziewczynki całkowicie wyprostować, ale chodzi o to, by odciążyć płuca i serce.
- Po operacji potrzebna jest rehabilitacja, trening oddechowy, bo narządy Ani będą w innym miejscu. Być może uda się ją odłączyć od respiratora? To jednak nasze marzenia, na razie stoimy w obliczu wielkiego wyzwania, jak zdobyć pieniądze na operację? - mówi Natalia.
Do USA pojechaliby całą rodziną, we czwórkę, z młodszym bratem Ani. Bo to pobyt minimum półroczny i chcą być tam wszyscy razem.
- Stawiamy wszystko na jedną kartę, dla nas Ania jest najważniejsza. Mąż ma w Polsce firmę, musi ją zostawić, przekaże ją w inne ręce na czas wyjazdu. Mamy jednak świadomość, że bez niego firma może nie przetrwać, że po powrocie zaczniemy wszystko d zera. Ale nie ma takiej rzeczy, której nie poświęcimy dla córki – mówi Natalia.
Rodzice wiedza, że los Ani jest w rękach obcych ludzi. Oni nigdy sami nie zgromadzą takich środków.
Mama Ani dodaje - Wolałabym nie zbierać, bo to też jest trudne. Ale nikt nie da nam 2 milionów złotych kredytu. Więc proszę, pomóżcie mojej córce.
Magdalena Gorostiza
Aby pomóc Ani można wpłacić na jej zbiórkę: https://www.siepomaga.pl/ania-karolewicz