Witam, przeczytałam kiedyś Pani artykuł o hałasujących dzieciach, link do niego umieściłam na forum mojego osiedla - https://www.onet.pl/styl-zycia/kobietaxl/czy-musimy-sluchac-wrzasku-cudzych-dzieci/5p5vn25,30bc1058.
Jest to wspólnota mieszkaniowa z własnym patio, na którym zorganizowano nieformalny plac zabaw dla dzieci. Dziedziniec w dużej części jest wyłożony kostką – to ciąg pieszo-jezdny, po którym w godzinach popołudniowych w tygodniu, a w weekendy praktycznie cały dzień, jeżdżą dzieci na hulajnogach, rolkach, rowerkach, „wozidupkach”. Mieszkam na parterze, a odległość od mojego okna to może 3 metry, a w niektórych miejscach zaledwie 1 metr. W domu odczuwam wibracje, a hałas sięga 90 dB.
Tak jak napisałam na wstępie umieściłam link i zostałam dosłownie „zgrilowana” – mam iść na spacer, założyć żaluzje, kupić sobie słuchawki (podano mi nawet model), zamknąć okno, a na koniec wyprowadzić się w Bieszczady. Jedna pani zagroziła, że będzie mi wrzucać petardy na tarasik. Epitetów nie będę przytaczać.
Początkowo zadziałało to na mnie strasznie, poczułam się jakbym to ja coś złego zrobiłam, aż wstydziłam się wychodzić z domu. Następnie wpadłam w depresję i nierzadko zdarzało mi się płakać z bezsilności. To trwa już prawie 8 lat, dla mnie to jest problem w wychowaniu młodych ludzi, w braku empatii, wreszcie w czystym chamstwie, ci ludzie są w wieku moich uczniów,
Jestem emerytowaną nauczycielką. Nie chodzę już do pracy, usiłuję pracować w swoim domu, ale to wymaga ciszy i spokoju w mieszkaniu. Niestety nawet przy zamkniętych oknach słychać krzyki dzieci – to studnia akustyczna.
Pozbawiono mnie w moim mieszkaniu możliwości pracy- zarobkowania, odpoczynku przy książce czy dobrym filmie, a gdy boli mnie głowa muszę rzeczywiście iść na spacer. Bardzo lubię deszcz, a także zimę.
Obecnie jestem na etapie „walki”, między innymi dlatego postanowiłam do Pani napisać. Niedawno w TVN podano informację, że jakiś człowiek strzelał do uczniów pobliskiej szkoły. Oczywiście ja tego nie pochwalam i mam nadzieję, że ten hałas nie doprowadzi mnie do tak desperackich czynów. Ale, no i właśnie to ale… Wyczytałam jak nasze Państwo chroni mnie przed hałasem, jaka to ilość decybeli może być w zabudowie wielorodzinnej. Zadzwoniłam więc do dzielnicowego i otrzymałam informację- cytuję- „nie chciałaby pani usłyszeć tego co ja (policjant) powiedziałbym osobie, która zwraca uwagę mojej 4 letniej córce, gdy ta się bawi”. No cóż jutro pisze do instytucji, które zgodnie z prawem zajmują się hałasem. Ciekawa jestem czy to prawo, które mnie powinno chronić – to tylko zbitek pobożnych życzeń.
Żałuję, że nie mieszka Pani w Łodzi, bo chętnie zaprosiłabym do mojego mieszkania wartego prawie pół miliona, dorobku życia jeszcze w kredycie, na kawę. Może przy odrobinie szczęścia (deszcz) mogłybyśmy sobie pogadać.