Panie Profesorze, podczas jednej z naszych rozmów napomknął Pan, że Dekalog nie jest wcale kodeksem moralności, jak większość z nas uważa. Przeczytałam dwa Pana artykuły naukowe na ten temat i wnioski, które się nasuwają radykalnie zmieniają obraz Dekalogu. W pierwszym ukazuje Pan Dekalog jako kodeks prawa pozytywnego, a nie prawa naturalnego czy moralności, w drugim – jako kryterium cywilizacyjne.
Istotnie, poświęciłem Dekalogowi więcej uwagi z różnych względów, tak naukowych jak i wyznaniowych – zarówno judaizm jak i chrześcijaństwo ze szczególnym pietyzmem odnosi się do niego.
Skąd wzięła się nazwa: Dekalog?
Z języka greckiego. To polskie słowo dekalog jest transliteracją greckiego terminu-zrostu dekalogos. Stworzył je Klemens Aleksandryjski, sławny teolog Kościoła w starożytności, na oznaczenie „Ustawy Synajskiej”, którą Biblia łączy z Bogiem i Mojżeszem, i górą Synaj.
„Ustawa Synajska” została zapisana po hebrajsku a tu nagle pojawia się nam greka. Dlaczego?
W czasach starożytnych przetłumaczono tekst Biblii hebrajskiej na grekę dla Żydów w diasporze hellenistycznej i łacińskiej. To tłumaczenie miało wysoki status teologiczny. Nazywamy ją Septuaginta (LXX) – bo według pewnej legendy tłumaczyć ją miało siedemdziesięciu uczonych żydowskich w Aleksandrii jednocześnie.
Czyli Septuaginta, jak dobrze rozumiem, była Biblią żydowską dla Żydów żyjących w diasporze. Dzisiaj taka Biblia dla Żydów diaspory powinna być promulgowana w języku angielskim, albowiem Żydzi rozsiani po dziesiątkach krajów naszego globu komunikują się głównie w tym języku.
Bardzo trafne spostrzeżenie. Tłumaczenie Biblii na grekę sporządzono głównie dla żyjących w diasporze basenu Morza Śródziemnego. W tej Septuagincie, która raz lepiej tłumaczy tekst hebrajski, raz gorzej, na oznaczenie „Ustawy Synajskiej” znajduje się wyrażenie deka logoi – dosłownie: dziesięć słów. Oddaje ono niewolniczo hebrajskie wyrażenie: aseret ha-dwarim. Hebrajskie dawar/dwarim ma jednak szersze znaczenie, niż greckie logos/logoi. Oznacza słowo, dyrektywę, nakaz, normę. Czytelnik Biblii hebrajskiej wie, że to dawar jest unikatowo powiązane z Bogiem w Biblii.
Kiedy czytamy Dekalog np. w Księdze Wyjścia, to możemy zauważyć, że ilość nakazów i zakazów przekracza w niej liczbę 10. Ile rzeczywiście norm Dekalog zawiera?
Ani we wprowadzeniu do wersji Dekalogu w Księdze Wyjścia, ani w jego podsumowaniu w Księdze Powtórzonego Prawa – nie ma mowy o dziesięciu słowach, lecz mówi się o tych oto słowach. Według mojej hipotezy stricte dziesięć norm mógł zawierać tzw. Pradekalog – a reminiscencja tego przetrwała w zwrocie hebrajskim i greckim: aseret ha-dwarim / hoi deka logoi (dziesięć słów) odnoszonym do niego w innych miejscach Biblii. Ale te dwie wersje biblijne są już nowelizacją Pradekalogu. Zresztą tzw. dekalogi wyznaniowe znane z nauki religii, zarówno w judaizmie jak i w chrześcijaństwie, redukują Dekalog do 10 przykazań.
Z Pana twórczości dowiedziałam się, że w Biblii znajdują się dwie wersje Dekalogu? Pierwsza znajduje się w Księdze Wyjścia (Wj 20,1-17), druga w Księdze Powtórzonego Prawa (Pwt 5,6-21). I że wersja z Księgi Prawa Powtórzonego nowelizuje Dekalog z Księgi Wyjścia. Na jakiej podstawie tak Pan sądzi?
Podstawą do takiego twierdzenia jest objętość Dekalogu w Księdze Powtórzonego Prawa o około 20 słów obszerniejszego od wersji w Księdze Wyjścia, a przede wszystkim to, że wersja Powtórzonego Prawa odzwierciedla bardziej rozwinięty system polityczny i społeczno-gospodarczy.
Ale autorzy Biblii pozostawili nam obydwie wersje. Przecież mogli się ograniczyć do wersji ostatecznie znowelizowanej?
Poruszyła Pani kluczową kwestię. Chcieli w ten sposób pokazać, że Dekalog jest otwarty na nowelizację i w przyszłości, ale kierunek tej ewolucji nie może być dowolny.
Już z tego, co Pan mówi, wynika że Dekalog jest kodeksem prawa a nie moralności. Moralność nie podlega tego typu ewolucji.
Bardzo słuszna uwaga. Dekalog jest dokumentem i pomnikiem prawa pozytywnego, a nie kodeksem prawa naturalnego czy moralności. Co nie znaczy, że nie ma on odniesienia do moralności.
W jaki sposób Biblia chroni Dekalog przed dowolną nowelizacją?
Obliguje traktować obydwie wersje Dekalogu jako pewną całość – studiowaną równolegle. Na ten sposób interpretowania go wskazuje klamra spinająca obydwie wersje. Jest nią wyrażenie: wszystkie oto te słowa obwieścił Bóg. Gdy zestawimy te wersje obok siebie, to naocznie się przekonamy, że to wyrażenie otwiera Dekalog z Księgi Wyjścia i zamyka ten w Księdze Prawa Powtórzonego.
Przejdźmy teraz do analizy przykazań Dekalogu, do pierwszej jego normy.
Najpierw ogólniejsza uwaga. W drugiej połowie XX wieku odkryto, że Dekalog odzwierciedla w pewnym zakresie konstrukcję tzw. chetyckich traktatów wasalskich. W Dekalogu znajdziemy też referencje i do innych starożytnych praw Bliskiego Wschodu. Traktaty wasalskie były zawierane między suwerenem a wasalami. Prawie niewolniczo została skopiowana w Dekalogu ich preambuła (autoprezentacja suwerena i prolog historyczny) oraz pierwsza norma. W traktatach wasalskich to przyjmowało postać: „Ja jestem X, syn Y, który dla ciebie uczynił konkretne dobra. Zatem nie będziesz miał innych suwerenów przed moim obliczem”.
Rzeczywiście zachodzi niesamowita zbieżność na początku Dekalogu: Ja jestem Jahwe, Bóg twój, który wyprowadziłem cię z kraju Egiptu, z domu niewolników. Nie wolno Ci mieć innych Bogów przed moim obliczem. Dalej cytować będę Dekalog w Pana tłumaczeniu.
Jest to autoprezentacja Boga z prologiem historycznym oraz pierwsza norma zasadnicza. W tej zasadniczej normie Bóg domagał się pierwszeństwa, a nie wyłączności. W tamtej epoce Bóg tolerował jeszcze innych bogów pod warunkiem zapewnienia mu pierwszeństwa. Inni bogowie mogą być czczeni – ale poza Jego plecami, co wyrażono dosłownie: nie przed moją twarzą (hebr: al-panaj).
Uczy się nas, że Dekalog jest dokumentem religii monoteistycznej! Jak to ma się do tego, o czym Pan mówi?
Genetycznie ta pierwsza norma Dekalogu odzwierciedla tzw. religijny etap henoteizmu, czyli uporządkowanego politeizmu (wielobóstwa), z Bogiem naczelnym na pierwszym miejscu. Henotezim był spoiwem religijnym królestwa Dawida i Salomona. Bez henoteizmu nie można było stworzyć tak dobrze prosperującego królestwa w owym czasie w Palestynie. Ostateczni redaktorzy Biblii, pisarze monoteistyczni, na szczęście nie zatarli w Dekalogu jego henoteistycznej genezy. Natomiast dzięki późniejszemu zabiegowi dołączenia do normy pierwszej artykułów o zakazie idolatrii (oddawania czci wizerunkom innych bogów), ukazali, że była ona – jak i cały henoteizm – otwarta na monoteizm. Nadmienić również należy przy tej okazji, że Izrael przeszedł z henoteizmu do monoteizmu przez etap pośredni: monolatryzmu.
Proszę to doprecyzować.
Wielu wie coś o postaci faraona Achenatona [Echnaton], który rzekomo usiłował wprowadzić w Egipcie reformę monoteistyczną i przepadł z nią. W istocie była to reforma monolatryczna: jeden Bóg‑Aton dla Egiptu. Taką reformę przeprowadził w Judei w miarę skutecznie król Jozjasz pod koniec VII wieku: w Judei będzie odtąd czczony jeden Bóg o imieniu Jahwe. A że ten jeden Bóg dla Judei jest jedynym Bogiem w całym świecie, na ten trop Judejczycy, moim zdaniem, wpadli w niewoli babilońskiej. Na obcej ziemi powinni czcić obcych bogów – babilońskich, tymczasem otrzymali przywilej oddawania czci swojemu Bogu. Wtedy rozwija się refleksja teologiczna, że ten nasz Bóg jest zapewne Bogiem jedynym w całym świecie. Ostateczni redaktorzy Biblii są oczywiście monoteistami. Ale na szczęście pozostawili nam wiele tropów, byśmy mogli odkryć ewolucję systemu religijnego w historii izraelitów: od fetyszyzmu (cześć oddawana obiektom materialnym) do monoteizmu. Tę ewolucję odnotowuje Biblia, ale można ją dostrzec dopiero podczas uważnego studiowania.
Niezwykła sprawa.
W takim zabiegu redaktorskim kryje się też pewna wskazówka pedagogiczna: do monoteizmu we własnym mikrokosmosie religijnym dochodzi się mozolnie i etapami – startując od fetyszyzmu…
Norma druga: Nie wolno ci podnosić imienia Boga twojego [jako instytucji nadrzędnej] do rzeczy kłamliwej (niegodziwej), ponieważ Jahwe nie oczyści tego (nie pozostawi bez ukarania), kto wzywa Jego imienia do rzeczy kłamliwej. Z katechizacji wiemy, że nie wolno wzywać Boga nadaremno. Tymczasem Pana przekład odsłania głębsze warstwy sensu tej normy.
Za tę trywialną interpretację winę ponosi Septuaginta, w która hebrajskie wyrażenie: la-szaw, przetłumaczyła: epi mataio – na próżno. Tekstów natchnionych nie wolno tłumaczyć byle jak, albowiem gubimy w ten sposób sensy oryginału. Proszę zwrócić uwagę, jak wysoko jest usytuowana ta normy w hierarchii Dekalogu. Na drugim miejscu! Samo jej usytuowanie sygnalizuje, że mamy do czynienia z kluczową sprawą. O ile w pierwszej normie Bóg staje się fundamentem nowego ładu ustrojowego, któremu na imię cywilizacja Boga, o tyle ta norma unaocznia Jego rolę jako strażnika tego ładu. Norma druga bezwzględnie zakazuje przeforsowania na forum ustawodawczym prawa sprzecznego z prawem naturalnym, ogólnoludzką moralnością czy z samym Dekalogiem. Ta norma zawiera też ostrzeżenie: kto będzie usiłował takie rzeczy czynić, niech wie, że wchodzi na ścieżkę bezpośredniej konfrontacji z Bogiem.
Norma trzecia: Bacz na dzień szabatu, żeby go uświęcić, jak polecił tobie Jahwe, Bóg twój. Sześć dni będziesz się trudził i wykonasz całe swe zadanie. Dzień zaś siódmy to jest szabat dla Jahwe, Boga twojego. Nie wolno wykonywać żadnego zadania tobie, twojemu synowi, twojej córce, twojemu słudze, twojej służącej, twojemu bydłu ani twojemu cudzoziemcowi, który mieszka w twoich bramach – aby odpoczęli: twój sługa i twoja służąca, jak ty.
Uderzającym w tej normie jest nakaz rzetelnej pracy przez sześć dni i zakaz pracy w siódmym dniu. Po drugie, w siódmym dniu wszyscy mają tak odpoczywać, jak pan domu.
To znaczy, że nie może być tak, żeby szef odpoczywał w szabat na Karaibach a jego pracownicy z tego powodu musieli się w szabat trudzić…
Dokładnie tak. Norma o szabacie ilustruje, jak ważne dla ustroju społeczno-politycznego jest ustawowe zapewnienie cotygodniowego odpoczynku i jego respektowanie. Uczeni stoją na stanowisku, że nakaz świętowania szabatu pojawił się późno w Dekalogu, wtedy, gdy stał się on cotygodniowym świętem w izraelskim systemie religijnym. Wcześniej na tym miejscu w Dekalogu identyfikuje się święto odnowienia przymierza tzw. Pięćdziesiątnicę. To ostatnie wskutek zastąpienia go przez szabat nie straciło niczego na znaczeniu, albowiem stało się wielkim świętem pielgrzymkowym. Ten sam typ nowelizacji zastosowało chrześcijaństwo, gdy na miejsce szabatu wstawiło niedzielę jako dzień Zmartwychwstania Jezusa.
Norma czwarta: Czcij ojca twojego i matkę twoją, jak polecił tobie Jahwe, Bóg twój, aby wydłużyły się twoje dni i aby działo się tobie dobrze na ziemi, którą Jahwe, Bóg twój, daje tobie.
To jest jedyna norma Dekalogu z obietnicą, gdzie w jej tle znajduje się zagrożenie przekleństwem. Bóg w tej normie domaga się kategorycznie od dorosłych dzieci szacunku do swoich rodziców i godziwej opieki nad nimi aż do śmierci. Od realizacji tej normy Bóg uzależnił sukces dzieci w ich własnym mikrokosmosie. Szczególnie ta norma jest respektowana w środowisku żydowskim.
Norma piąta: Nie zamordujesz.
Od tej normy wszystkie zakazy są sformułowanie w specyficznej formie, która nie dopuszcza żadnych wyjątków. Dekalog w tym przykazaniu bezwzględnie zakazuje tej kategorii umyślnego zabójstwa (recach), której ofiarą pada człowiek niewinny. Ale wbrew pozorom ta piąta norma nie znosi kary śmierci dla morderców. Dekalog bynajmniej nie chroni tu życia przestępcy, ale jego ofiarę, niewinne życie.
Norma szósta: Nie scudzołożysz.
O cudzołóstwie rozstrzygał wtedy status kobiety – gdy była mężatką. Pamiętać należy, że w tej epoce prawo dopuszczało poligamię. Można powiedzieć, że pod tym względem mężowie byli w korzystniejszej sytuacji od kobiet, od żon.
Dlaczego w Dekalogu nie piętnuje się aktów seksualnych np. między niezamężnymi, w związkach partnerskich, czy współżycia przedślubnego?
Dobre pytanie, które ponownie uwypukla jurydyczny charakter Dekalogu. Biblia piętnuje wymienione przez Panią stosunki seksualne, ale z pozycji i w ramach ochrony moralności. Lecz Dekalog na tym polu moralności dotyczącym stosunków seksualnych dokonuje jurydycznego ograniczenia do: nie cudzołóż. Dlaczego? Żeby chronić ład publiczny oparty na trwałości małżeństwa, a pośrednio i system społeczno‑ekonomiczny ustroju teocywilizacji.
Norma siódma: Nie ukradniesz.
Zakazuje się tu nielegalnego i niegodziwego przejmowania cudzej własności. Pod ten zakaz później podciągnięto w Biblii spekulację, wyzysk czy zatrzymywanie należnej płacy.
Norma ósma: Nie wolno ci występować [w sądzie] w roli niegodziwego świadka wobec twojego bliskiego.
Począwszy od tego zakazu Dekalog normuje jedynie relacje między izraelitami. Piętnuje się w tej normie kłamstwo procesowe. Kłamstwo jako takie jest na wiele sposobów napiętnowane w Biblii. Zasada nie kłam należy do sfery moralności. I znowu: na tym polu moralności następuję jurydyczne zacieśnienie kłamstwa – do kłamstwa procesowego. Dlaczego? Bo kłamstwo procesowe paraliżuje system procesowy oparty na świadectwie świadków.
Norma dziewiąta: Nie wolno ci zawłaszczać żony twojego bliskiego. Czy to nie jest wariant: nie scudzołożysz? Pamiętam z Dekalogu katechizmowego formułę: nie pożądaj żony bliźniego swojego.
To nieporozumienie wynika znów z błędnego tłumaczenia. W normie szóstej chodzi o niegodziwe i nielegalne zawłaszczenie żony bliskiego poprzez akt seksualny, a w tej normie – o legalne zawłaszczenie. Użyty termin hebrajski zawłaszczać (chamad) dzisiaj należy rozumieć jako usiłowanie. Już samo usiłowanie przejęcia żony bliźniego na drodze legalnej, np. poprzez instytucję rozwodu, zostało bezwzględnie napiętnowane.
Czyli norma dziesiąta też dotyczy prawnego usiłowania przejęcia majątku bliźniego? Nie wolno ci przejmować [’awah – z motywu chciwości] majątku twojego bliskiego; jego pola, jego sługi i służącej, jego wołu i osła i tego wszystkiego, co jest jego własnością.
Na 100%. Bo nielegalne i niegodziwe przejęcie majątku piętnuje norma siódma: nie ukradniesz. W normie zaś dziesiątej zakazano usiłowania legalnego przejęcia majątku – ale z motywów niegodziwych. Norma ta nie potępia działań prowadzących do prawnego zawłaszczania majątku bliskiego z motywów szlachetnych, np. celu ratowania go przed bankructwem. Motyw chciwości wprowadza do tej normy wersja Dekalogu w Księdze Prawa Powtórzonego – wersja w Księdze Wyjścia nie zawiera go. Ta okoliczność wzmacnia twierdzenie, że wersja z księgi Prawa Powtórzonego jest wtórna.
Powiedział Pan również, że Dekalog nie jest kodeksem prawa naturalnego.
Ta kwestia znów uwypukla charakter Dekalogu jako kodeksu prawa pozytywnego. Owszem w Biblii znajduje się wiele dezyderatów prawa naturalnego. Ale Dekalog zakładając prawo naturalne, funkcjonuje na wyższym poziomie, niejako na poziomie personalizmu. Dekalog piętnuje postawy i czyny zgodne z prawem naturalnym, lecz skierowane przeciw osobom.
Jeśli Dekalog jest kodeksem prawa pozytywnego, to jest głównie zaadresowany do ludzi dorosłych, a nie do dzieci. To przede wszystkim dorosłych należy w nim edukować, a nie dzieci przed I Komunią.
Słuszna uwaga. Z drugiej strony dzieci winno się z nim zapoznawać jako z istotnym elementem dziedzictwa religijnego i kulturowego, lecz nie w nurcie standardowego tłumaczenia, które generuje infantylną i moralistyczną interpretację.
Dla kogo Dekalog jest przede wszystkim zaadresowany?
Adresatem Dekalogu był i jest naród żydowski, a nie ogół populacji ludzkiej. Adresat tego kodeksu prawa pozytywnego może ulec rozszerzeniu pod warunkiem, że akceptuje dziedzictwo cywilizacji judaizmu jako cywilizacji Boga, której Dekalog jest ucieleśnieniem. Takim adresatem stało się chrześcijaństwo, które genetycznie jest judeochrześcijaństwem. Ale chrześcijaństwo przeprowadziło w niektórych punktach nowelizację Dekalogu.
Poproszę o konkretny przykład.
Np. norma dziesiąta Dekalogu w katolicyzmie jest pozbawiona mocy, jako że prawo kanoniczne uniemożliwia legalno-sakramentalne przejęcie żony drugiego katolika na drodze legalnej przez instytucję rozwodu. Kościół katolicki nie zna rozwodów małżeństw prawnie zawartych i dopełnionych. Postępowanie kanoniczne w sprawach małżeńskich może jedynie stwierdzić ważność lub nieważność sakramentu małżeństwa.
Czym dla Pana jest Dekalog?
Konstytucją teocywilizacji. Określa dolny poziom cywilizacji Boga (teocywilizacji). I ma charakter zaporowy. To jest dolna granica oddzielająca teocywilizację od etnocywilizacji.
Pan traktuje Dekalog również jako kryterium cywilizacyjne.
Zgadza się. Kryterium Dekalogu pozwala mi wyróżnić trzy poziomy cywilizacyjne: etnocywilizację; autorytarym (totalitaryzm) i subcywilizację.
Co to jest etnocywilizacja?
Jest to typowy i standardowy ustrój społeczno-polityczny. W tym ustroju Dekalog jest szanowany jako zbiór idealnych postulatów społeczno-moralnych. Niektóre normy Dekalogu są nawet prawnie egzekwowane, np. nie ukradniesz czy nie zamordujesz. Nie jest on natomiast traktowany jako konstytucja prawna w ustroju.
Jak podchodzi do Dekalogu totalitaryzm?
Totalitaryzm, traktując Dekalog jako bezużyteczny rekwizyt, wyrzuca go na śmietnik albo reinterpretuje. Na przykład w takim kierunku: nie wolno zabić… bolszewika, nie wolno okraść… nazisty.
A subcywilizacja?
Jest ekstremalną formą totalitaryzmu. Subcywilizacja nie odrzuca Dekalogu, bowiem spełnia on bardzo pożyteczną funkcję – normy negatywnej. Dekalog w subcywilizacji stanowi punkt odniesienia do tworzenia ustaw i rozporządzeń jemu przeciwnych. Lepiszczem subcywilizacji staje się anty‑dekalog.
A konkretniej.
Taki anty-dekalog może przyjąć postać następującą: możesz mieć innych demiurgów przed Bogiem; możesz się powoływać na Boga podczas stwarzania niegodziwego porządku prawnego; pamiętaj, aby obywatele nie mieli dnia odpoczynku; nie zawracaj sobie głowy sędziwymi rodzicami i w najlepszym wypadku ulokuj ich w domu starców; możesz pozbawiać życia niewinnych; możesz cudzołożyć; możesz okradać innych; możesz kłamać w sądzie, żeby uzyskać korzystny wyrok; zawłaszczaj sobie żony innych – bez żadnych skrupułów; zawłaszczaj majątek innych pod jakimkolwiek pretekstem.
Dziękuję serdecznie za bardzo pouczającą rozmowę.
Rozmawiała Magdalena Gorostiza
Profesor dr hab. Bogusław Górka jest historykiem, a przede wszystkim religioznawcą. Jest autorem kilkunastu książek głównie z zakresu hermeneutyki religijnej. Pracuje na Uniwersytecie Gdańskim.