Był 21 lutego 2019 rok, wieczór. Natalia wracała wieczorem od chłopaka.
Natalia wypadku nie pamięta. Jej mama, Wiesława Trefler, mówi, że dziewczyna wracała do domu o zmroku, było mokro, ślisko, samochód na zakręcie wpadł w poślizg. Doszło do czołowego zderzenia.
- Jej samochód koziołkował kilka razy, wyrwało Natalkę z fotela. Dusił ją pas. Jeden ze świadków wypadku stał w szoku, nie był w stanie nic zrobić. Na szczęście był też drugi, który odciął pas, uratował Natalii życie. Córka trafiła na OIOM – mówi pani Wiesława.
Lekarze dawali zaledwie 5 procent szans na przeżycie. Rozlany uraz mózgu, uraz rdzenia kręgowego, uszkodzenia kręgosłupa i kręgów szyjnych, porażenie czterokończynowe wiotkie, ostra niewydolność oddychania i wiele innych, równie poważnych uszkodzeń, to nie mogło napawać optymizmem.
- Gdy lekarze wybudzili córkę ze śpiączki, okazało się, że jest z nami, wszystko rozumie, jest świadoma. Świadoma też tego, co wypadek zrobił z jej ciałem. Była załamana. Dniami i nocami patrzyła w jeden punkt. Ale podniosła się z tego i teraz walczymy, wierzymy, że będzie lepiej, że Natalia znowu stanie na nogi – dodaje mama.
Natalka uważa, że przed wypadkiem miała życie idealne. Mieszkała z chłopakiem, była zakochana, miała pracę, śpiewała, nagrywała piosenki. Zawsze w biegu, zawsze w ruchu. Zawsze pełna optymizmu. Wypadek zweryfikował wszystko. Chłopaka nie ma, odeszła część przyjaciół.
- Nie potrafię mu wybaczyć, że zostawił mnie w takiej sytuacji, ale muszę z tym żyć – mówiła mi Natalia w zeszłym roku.
Zbierała wówczas pieniądze na rehabilitację, udało się, ale potrzeby są nadal ogromne. Natalia jest na etapie nauki chodzenia, samodzielnego wstawania, ale są trudności związane z paraliżem lewej strony ciała. Są to problemy wielowątkowe: porażona krtań, wzrok, mowa, lewa ręka i noga. Jest duży problem z lewą stopą, ponieważ wykrzywia się całkowicie, co uniemożliwia chodzenie.
- Bez wyprostowania stopy, nie ma mowy o chodzeniu. Miałam mieć operację w Krakowie, gdzie wykonuje się zabieg metodą Ulzibata. Miał mnie operować lekarz z Rosji, bo w Polsce nikt tego nie potrafi. Tymczasem przyszła wojna, nie wiadomo, czy lekarz przyjedzie, a ja nie mam na zabieg zebranych pieniędzy - wzdycha ciężko Natalia.
Rozmawiamy przez messenger, co sprawia Natalii sporo kłopotu. Rurkę tracheostomijną miała rok, ma uszkodzone struny głosowe. Pomóc ma jeszcze inna operacja, tym razem na NFZ w klinice w Poznaniu. Natalia stara się nie poddawać, ale walczy już trzeci rok. I nie ukrywa, że jest jej bardzo ciężko.
- Miałam chłopaka, którego kochałam, miałam pracę, w której się spełniam. W jednej sekundzie straciłam wszystko i trudno jest o tym przestać myśleć - mówi smutno.
Z własnego mieszkania wróciła do rodziców, którzy się nią opiekują. Mieszkają na trzecim piętrze w bloku. To też życia nie ułatwia. Natalia nie poddaje się jednak, bo ma cel.
- Marzę o tym, żeby się zakochać w jakimś wspaniałym mężczyźnie, wyjść za niego za mąż i mieć dzieci. Boję się jednak, że jeśli pozostanę niesprawna, zwyczajnie nikt mnie nie zechce. A ja mam dopiero 26 lat - opowiada Natalia.
Ma też inne plany. Chciałaby pomagać ludziom, którzy są w podobnej sytuacji i mobilizować ich do walki. Właśnie pisze książkę o swoim wypadku, bo chce, żeby ludzie doceniali to, co mają. A jeśli coś stracą, to zawsze warto walczyć.
Możecie pomóc Natalii wpłacając na jej zbiórkę https://www.siepomaga.pl/natalia-trefler?fbclid=IwAR0CvuM-nFU5ujWv3LPmldhL1AS4wSi0LGOmLn0j1JDr9z4Ny97asbVSieQ