Panie profesorze, jest pan jedną z nielicznych osób, które uważają, że wśród głównych przyczyn agresji Rosji na Ukrainę jest kwestia religijna. Dlaczego?
Zarzewiem religijnym obecnej agresji militarnej był moment stworzenia przez Patriarchat Konstantynopola w 2018 r. podstawy pod niezależność prawosławia ukraińskiego od prawosławia rosyjskiego. To pociągnęło za sobą lawinę przejścia całych wspólnot parafialnych spod jurysdykcji prawosławia moskiewskiego na prawosławie ukraińskie. Aktualnie do prawosławnej cerkwi ukraińskiej przynależy 7000 parafii. Zjawisko rozejścia się prawosławia w środowisku Rusi można przyrównać do rozdarcia między chrześcijaństwem Wschodu i Zachodu w XI wieku.
Czy motyw religijny był aż tak istotny w agresji putinowskiej Rosji na Ukrainę? Analitycy główne przyczyny tej wojny dostrzegają w uwarunkowaniach gospodarczych, politycznych, geograficznych, historycznych…
Agresja na Ukrainę jest wypadkową wielu czynników, z których motyw religijny jest, moim zdaniem, bardzo ważny. Niedawno na ten czynnik zwrócił uwagę dziennik New York Times – już w trakcie trwającej wojny.
Weźmy pod uwagę np. czynnik gospodarczy. Gdy kraje Zachodu prowadzą interesy gospodarcze z Rosją ponad Polską, wtedy kraje słowiańskie „bolą zęby”. Tym razem największą ofiarę ponosi Ukraina. W Polsce zaś doprowadziło to do kryzysu energetycznego.
Dlaczego czynnik religijny odegrał tak ważną rolę w napaści zbrojnej Rosji na Ukrainę?
W prawosławiu rosyjskim, które ma status religii państwowej, istnieje coś takiego jak terytorialna jurysdykcja. Tę jurysdykcję patriarchat rosyjski rozciąga na Ukrainę. Ale Ukraina poprzez samodzielność i niezależność cerkwi ukraińskiej wymknęła się patriarchatowi rosyjskiemu spod kurateli.
Ukraina to nie Rosja.
Z punktu widzenia cywilizacji zachodniej i obiektywnych kryteriów, to prawda. Ukraina dzisiaj uprzytamnia nam naocznie, czym była Rzeczypospolita. To konglomerat współegzystujących języków, kultur i religii. Mamy prawosławie rosyjskie i ukraińskie, greko-katolików i rzymsko-katolików, kilka denominacji protestanckich, wyznawców islamu i judaizmu.
W tym państwie zachodzi samorzutne zjawisko narodowej integracji, ukrainizacji – w tym na poziomie języka. Gdyby nie emigracja zarobkowa do Polski, język polski umarłby na Ukrainie w okresie jednego pokolenia a przecież przetrwał tam nawet od czasów przedrozbiorowych (kresy I Rzeczypospolitej). Emigracja zarobkowa Ukraińców do Polski spowodowała renesans języka polskiego na terytorium całej Ukrainy, a nie tylko w części zachodniej.
.
Ukrainizacja stanowi też punkt zapalny między Rosją a Ukrainą we wschodniej części Ukrainy, tradycyjnie rosyjskojęzycznej.
Ta okoliczność służy jedynie jako pretekst agresji. Proszę popatrzeć, gdzie najzacieklej walczą Ukraińcy z Rosjanami – właśnie na wschodniej flance! W tradycji Zachodu język traktuje się jako okno na kulturę i środek identyfikacji z nią. Ta miara zawodzi przy próbie zrozumienia fenomenu patriotyzmu ukraińskiego. Można się samemu o tym przekonać rozmawiając z rosyjskojęzycznymi uchodźcami z Ukrainy. Patriotyczną ukrainizację wschodniej i poniekąd środkowej Ukrainy paradoksalnie wspomaga pokrewieństwo językowe języka ukraińskiego i rosyjskiego.
Ale narracja Rosji putinowskiej zmierza do tego, by wmówić światu, że Ukraina to sztuczne państwo, to nie odrębny naród, a ukraiński język – to gwara rosyjska…
Gdy politycy ustalają normy dla nauki i parametry dla rozumienia historii, to zawsze efekt tego jest żałosny i ośmieszający również społeczność, którą oni reprezentują. I niesie to ze sobą różne cierpienia, bo kłamstwo na takim szczeblu zawsze poprzedza jakąś inwazję. Ten sąd nie dotyczy bynajmniej jedynie Rosji. W rzeczy samej gdy Kijów był ważnym ośrodkiem ma mapie Rusi, to w miejscu aktualnej Moskwy były „bory i nory”.
Czy sojusz tronu z ołtarzem w Rosji wyjaśnia tak wielkie poparcie Rosjan dla wojny z Ukrainą?
Po pierwsze, na początku było to poparcie dla „operacji wojskowej” a nie dla wojny. Po drugie, jeśli jest tak wielkie poparcie Rosjan dla tej inwazji, to dlaczego za słowo „wojna” można zarobić 15 lat gułagu w trybie doraźnym? Zresztą tego rodzaju karanie jest kontynuacją tradycji sowieckiej. Sołżenicyn w jednej z książek zreferował dyskusję z nowym więźniem: „ile dostałeś? 15 lat; za co? za nic”. Na to stary więzień: „za nic dostaje się u nas 10 lat, co zatem przeskrobałeś?” Dlatego dzisiaj za mówienie prawdy o wojnie można oberwać 15 a nie 10 lat. Mówienie prawdy w ustroju autorytarnym czy totalitarnym jest zawsze czynem karalnym…
Użycie wojska poza granicami Federacji Rosyjskiej poparła Duma.
Przy ocenie tego faktu umyka nam pewna rzecz: w jednym dniu Putin ogłasza uznanie dwóch separatystycznych republik a w drugim stawia wniosek o użycie wojska. Gdybym był członkiem Dumy, pewnie poparłbym taki wniosek, sądząc że chodzi o ewentualnie użycie wojska w celu ochrony niezależności republik przed agresją Ukrainy… Jak podał Polsat News dwóch członków Dumy głosujących za użyciem wojska, po agresji na Ukrainę poczuło się oszukanymi i zaprotestowali przeciw tej wojnie.
Ale patriarcha Rosji – zapewne wiedział o wszystkim. Jeśli nie wiedział, to i tak niezwłocznie zaakceptował agresję. Pobłogosławił ją.
Nie zdziwię się, jeśli w trakcie rokowań jednym z warunków zaprzestania rosyjskiej agresji będzie podporządkowanie się całej Ukrainy jurysdykcji patriarchatu moskiewskiego… Metropolita Cyryl I zwie się przecież patriarchą moskiewskim i całej Rusi.
Patriarcha moskiewski przez to błogosławieństwo skompromitował prawosławie rosyjskie.
Precyzyjnie się pani wyraziła: prawosławie rosyjskie. Jako że metropolita kijowski, Onufry, zwierzchnik Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego stanął po stronie napadniętej Ukrainy i wezwał Putina do zaprzestania wojny.
Świat niechrześcijański odbiera tę postawę patriarchy z Moskwy z niesmakiem.
W świecie zachodnim można tę sytuację jakoś ogarnąć intelektem. W obszarze chrześcijaństwa funkcjonują trzy modele relacji tronu do ołtarza: cezaropapizm (prawosławie moskiewskie i anglikanizm), papocezaryzm (katolicyzm do pewnego momentu), model dwóch rąk: władza świecka i religijna jako narzędzie Boga (protestantyzm klasyczny). W Rosji car – aktualnie Putin, jest papieżem, zwierzchnikiem cerkwi. Koncepcja dwuwładzy nadal oddziałuje poprzez klasyczny protestantyzm na niektóre kraje. Natomiast koncepcja katolicka, w której papież jest cesarzem, dawno legła w gruzach. Wszystkie te modele sojuszy tronu z ołtarzem są z natury antychrześcijańskie. A przy okazji, to wyjaśnia dlaczego w cezaropapizmie i protestantyzmie tak trudno podnieść rękę na tyrana. Bo jest on albo głową kościoła (prawosławie), albo narzędziem w rękach Boga (protestantyzm).
Jedynie katolicyzm w swojej nauce usprawiedliwia eliminację tyrana.
Prawie udany zamach na Hitlera w Wilczym Szańcu przeprowadzili oficerowie identyfikujący się z katolicyzmem (zamach grupy skupionej wokół C. von Stauffenberga).
To, co mnie zszokowało najbardziej, to wręczenie przez metropolitę Cyryla przedstawicielom wojska Ikony Matki Bożej, która ma zagwarantować zwycięstwo armii rosyjskiej.
Za jednym zamachem metropolita dokonał sakralizacji imperialnej wojny i profanacji Ikony, tak ważnej w kulcie prawosławnym. Nie był w tym przedsięwzięciu bynajmniej pionierem. W nieodległej przeszłości na elementach umundurowania żołnierzy niemieckich w czasie II wojny światowej znajdowała się stara pruska dewiza: Gott mit uns.
Hitlerowskie Niemcy dokonały agresji na Wschód pod pretekstem misji niesienia wyższej kultury. Misją Rosji jest rzekoma ochrona Ukrainy przed destrukcyjnymi wpływami Zachodu, które mogą zagrozić bezpieczeństwu Rosji.
Ustroje autorytarne i totalitarne posługują się zmyśloną narracją, by osiągnąć nikczemne cele. Kiedyś była to specjalność tajnych służb, gdzie kłamstwo nazywa się legendowaniem rzeczywistości (od kilku lat studiuję wnikliwie materiały SB). Aktualnie kłamstwo stało się sposobem uprawiania polityki w skali globalnej. A tajne służby w wielu ustrojach stoją na straży tego stanu rzeczy.
Pojawiła się również argumentacja ochrony chrześcijaństwa na Ukrainie przed zdziczeniem.
Pragnę nadmienić na tę okoliczność, że gendryzm został wprowadzony instytucjonalnie w Związku Sowieckim w latach dwudziestych. Potem wycofano się z gender z powodu obaw, że nie będzie naturalnej reprodukcji bolszewików.
Postawa patriarchy Rosji budzi ogólne zgorszenie. Z tradycji judeochrześcijańskiej wynika jasno, że przecież Bóg stoi zawsze po stronie uciśnionych.
I tak postrzegają tę sprawę Ukraińcy, którzy od wieków żyją w kręgu oddziaływania kultury zachodniej. I tak postrzega tę sprawę metropolita kijowski patriarchatu moskiewskiego – Onufry!
Chce pan przez to powiedzieć, że patriarcha Rosji reprezentuje inny system wartości religijnych?
W czasach starożytnych wojna była przede wszystkim walką bogów. Nawet Żyd Józef Flawiusz, dowódca okręgu galilejskiego podczas powstania przeciw Rzymianom, po katastrofalnej porażce przeszedł na stronę Rzymian pod argumentacją, że sam Bóg przeszedł na stronę Rzymian. Gdyby był poganinem powiedziałby, że bóg Rzymian zwyciężył.
A wydaje się, że żyjemy w XXI w. a nie w epoce barbarzyńskiej. W tej wojnie zaskakuje mnie też postawa papieża Franciszka, jest bez wyrazu. Powinien wyraźnie zaangażować się po stronie ofiar, Ukraińców. Powinien wezwać społeczność międzynarodową do działania i zmobilizować Kościół katolicki do czynnej pomocy ofiarom wojny. Katolicyzm liczy 1 miliard 300 mln członków. To jest armia ludzi.
Ta wojna obnażyła także ułomności tzw. postępowego świata, w którym demokracja była jedynie fasadą, za którą dobrze prosperowały nieokreślone grupy posługujące się niejasnymi interesami. Jednostka tęskniąca za prawdziwą demokracją jest traktowana przez ten pseudodemokratyczny system jak frajer i profan, dostarczyciel głosu w wyborach. Wybrane elity niezwłocznie alienują się w tzw. elityzm i z pogardą patrzą na jednostki jak na mrówki w mrowisku. To zjawisko dotyczy również instytucji religijnych wyższego szczebla.
To powoduje niechęć do centralnych instytucji i rodzi zagubienie. Podsumowując naszą rozmowę, co daje sojusz tronu z ołtarzem w Rosji?
Przyzwolenie na zaborczą, terytorialną agresję autorytarnego reżymu, która stworzy korzystną sytuację dla prawosławia rosyjskiego na Ukrainie. W istocie władza autorytarna w Rosji traktuje cerkiew rosyjską funkcjonalnie, w funkcji neosowieckiego imperializmu. Przy tej okazji reżym kompromituje cerkiew rosyjską w oczach cywilizowanego świata – oraz wprowadza dezorientację w świadomości religijnej prawosławnych wiernych w samej Rosji.
Jak prognozuje pan rozwój sytuacji na Ukrainie w aspekcie kulturowo-religijnym?
Patrząc na to, co dzieje się teraz, można przewidzieć jedno: ta wojna wykopie przepaść między bratnimi narodami na wiele dziesiątków lat. W dużej mierze dlatego, że została instytucjonalnie sakralizowana przez patriarchę Rosji w antychrześcijańskim stylu.
Rozmawiała Magdalena Gorostiza
Profesor dr hab. Bogusław Górka jest historykiem, a przede wszystkim religioznawcą. Jest autorem kilkunastu książek głównie z zakresu hermeneutyki religijnej. Całą ścieżkę naukową z religioznawstwa przeszedł na Uniwersytecie Jagiellońskim, pracuje na Uniwersytecie Gdańskim a mieszka we Wrocławiu.