Jak długo jesteś w Polsce?
Trzy lata. Studiuję grafikę na Wydziale Artystycznym UMCS w Lublinie. Jestem tu dzięki moim rodzicom, głównie mamie. Płacę za studia 2 tysiące euro rocznie, wszystko opłacam sama, akademik, pobyt, dostaję pieniądze z domu. Ale gdyby nie mama, już by mnie tu nie było. Kazał ukryć przede mną swój ciężki stan i chorobę. Nie wiedziałam nawet, że umarła. Ja wtedy nie miałam załatwionych formalności pobytowych, byłam w pewnym sensie nielegalnie. Gdybym pojechała do mamy, do siebie, do Lwowa, nie mogłabym wrócić do Polski. Najpierw miałam do mamy o to wielki żal, teraz ją rozumiem. Że zrobiła to dla mnie…
Kiedy zaczęła się wojna, byłaś na Ukrainie?
Tak, byłam u taty, wróciłam na studia 24 lutego. Mam stempel, mogłabym być traktowana jako uchodźca, ale nie chcę z niczego korzystać. Są ludzie, którzy mają większe potrzeby.
Zgłosiłaś się też natychmiast jako wolontariuszka. Pracujesz w Domu Studenckim Helios, gdzie zakwaterowano osoby, które zostają na dłużej. Odruch serca?
Uważam, że tak powinnam była zrobić, teraz Helios to mój drugi dom. Czas dzielę między studia i wolontariat. Pomagam we wszystkim. Tu są nasi ludzie, z Ukrainy, ja znam polski i ukraiński. Pilnuję porządku, czasami mówię prosto w oczy, co myślę. Bywa, że uchodźcy nie doceniają serca Polaków, to mnie wtedy bardzo denerwuje. Są osoby, które mają wszystko, bo tu jest i jedzenie i środki chemiczne i wszystko, dosłownie wszystko za darmo, a są niezadowolone. To im mówię, żeby jechali do Rosji, albo na Białoruś. Ja uważam, że Polscy dali nam bardzo dużo, czasami może aż za dużo. Ale większość osób jest bardzo w porządku. Pracuje nas tu 20 wolontariuszy, 18 osób z Ukrainy i 2 z Białorusi. Studenci, jak ja. No jest dużo pracy. I mamy wsparcie. Ludzie, którzy tu pracują są fantastyczni, ja gdyby nie pani Kasia Kosacka, która tu jest z ramienia MOPR, pewnie bym odeszła. Bo czasami są stresujące sytuacje.
Trudno się dziwić, uchodźcy też swoje przeszli.
Tak, to prawda, dlatego staram się ich zrozumieć. U nas są uchodźcy ze wschodniej Ukrainy, tam, gdzie jest teraz wojna. Bardzo im współczuję. Oni wszyscy chcą wracać do domu, myślą tylko o powrocie do siebie. Ale kiedy i czy to będzie możliwe, tego nie wie nikt.
Ty też chcesz wracać?
Ja chce pojechać do taty na święta, do Lwowa. Ale chcę zostać w Polsce na stałe. Mnie się w Polsce bardzo podoba i od początku miałam takie plany.
Rozmawiała Magdalena Gorostiza