Panie profesorze, od lat toczą się dyskusje na temat celibatu w Kościele katolickim. Sami wierni zastanawiają się często, jaki ma on sens, czy w ogóle jest potrzebny i czy służy Kościołowi. Dziś, z tego co wiem, również wewnątrz Kościoła zaczyna się toczyć dyskusja na ten temat. Jeszcze ponad trzydzieści lat wstecz w katolicyzmie rzymskim formułowano dziesiątki „nie do odparcia” argumentów za celibatem kapłańskim. Jak jest teraz?
Te argumenty w ciągu ostatnich dekad skurczyły się do… zera, szczególnie, że nawet hierarchowie na pierwszym synodzie biskupów, zwołanym przez Benedykta XVI, stwierdzili iż obowiązkowy celibat nie ma żadnej wartości teologicznej. Domniemaną wartość teologiczną przymusowego celibatu wystawia na inflację fakt istnienia w grekokatolicyzmie żonatych księży, a przecież sprawują oni te same sakramenty, co celibatariusze obrządku łacińskiego. Już z tego wynika jasno, że jeśli celibat ma jakąś wartość teologiczną, to jedynie dobrowolny.
Inni purpuraci ripostowali jednak, że obligatoryjny celibat posiada wartość kanoniczną.
Ale co to jest ta wartość kanoniczna – zapytam? Wartość kanoniczna ma taki charakter, że papież może zarządzić dla siebie egzempcję (zwolnienie) z celibatu, jednocześnie zachowując go dla pozostałych duchownych! Jeden z księży katolickich ma zwyczaj dowcipkować w ten sposób: „jeśli papież będzie zwlekał ze zniesieniem celibatu, to ja otrzymam większe wynagrodzenie, jako że po zniesieniu celibatu, pozwę Watykan o odszkodowanie z tytułu wiernego zachowywania tego przymusowego atrybutu cnoty…”
Podobno sam Jezus był miłośnikiem celibatu. Dla podparcia instytucji przymusowego celibatu przytacza się Jego wypowiedź z Ewangelii Mateusza (19,12): Bo są niezdatni do małżeństwa, ci którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla Królestwa Niebios sami zostali bezżenni.
Prof. Bogusław Górka przeprowadził bardzo klarowną interpretację tego tekstu. Wypowiedź Jezusa wyszczególnia trzy kategorie niezdolnych do małżeństwa; od kategorii naturalnej niezdolności, poprzez kategorię losową, do kategorii niezdolności z wyboru umotywowanym religijnie. Dwie pierwsze kategorie są czytelne. Trzecią rozumie się powszechnie jako argumentację za celibatem kapłanów ze względu na Królestwo Boga – czyli wieczną szczęśliwość w niebie. Niestety, to jest błędna interpretacja.
Dyskusja toczyła się w obrębie Żydów. Jezus jako socjolog wskazuje uczniom na trzy grupy „niezdatnych” do małżeństwa w kręgu współczesnego im judaizmu palestyńskiego. Pierwszą byli ułomni z natury, drugą – z ingerencji ludzi, trzecią – byli… esseńczycy klasztorni! Oni właśnie tymczasowo wybierali celibat ze względu na Królestwo Niebios, to znaczy ze względu na niedalekie przyjście Mesjasza.
Jednak w tradycji żydowskiej znane są sporadyczne przypadki tymczasowego celibatu, podejmowanego ze względu na studium Tory.
Jak najbardziej. Tutaj jednak chodzi o coś innego. Mesjasz w przeświadczeniu starożytnego judaizmu, najbardziej u pobożnych esseńczyków klasztornych, miał zapoczątkować nowy porządek rzeczy również w odniesieniu do małżeństwa. Do tego czasu esseńczycy klasztorni postanowili powstrzymywać się od małżeństwa. Jak zjawi się Mesjasz, to im powie: czy się żenić, czy nie żenić.
Mateuszowe Królestwo Niebios jest tu metaforą Królestwa, które w teologii judaizmu miał zaprowadzić Mesjasz. Jezus przywołuje tę teologię Królestwa Niebios, by wykazać, że jest Mesjaszem i że z nim nadchodzi nowa epoka. Ale w tej epoce bynajmniej nie domaga się od swojego instytucjonalnego przedstawiciela przymusowego i dozgonnego celibatu! Zresztą pierwszy papież – św. Piotr – był żonatym. W VIII wieku celibat stał się prawem powszechnym na Zachodzie, ale został usankcjonowany jako jedyna forma życia duchownego dopiero za czasów papieża Grzegorza VII, w XI wieku, w ramach tzw. reformy gregoriańskiej.
Mamy więc w tym przypadku do czynienia z manipulacją tekstem NT na gigantyczną skalę w ramach post‑średniowiecznego systemu chrześcijaństwa zachodniego. Przez tę makiaweliczną interpretację tekstu ewangelicznego usiłuje się uzasadnić biblijnie papieski akt uzurpacji woli Boga w tym zakresie. W innych źródłach i praktyce pierwotnego chrześcijaństwa też nie znajdziemy żadnego argumentu, który by uwierzytelniał w katolicyzmie łacińskim kanoniczną decyzję związania obowiązkowego celibatu ze sakramentem kapłaństwa! Nikomu Pan Bóg nie dał uprawnienia, by przywiązać „łańcuchem kanonicznym” obowiązkowy celibat do kapłaństwa. Jezusowe wezwanie „jeśli chcesz” – Kościół rzymskokatolicki zmienił na: „musisz”. W efekcie ten bezprawny akt jest zamachem na władzę Boga i godzi w naturę ludzką kapłana katolickiego.
Wielu duchownych kwestię celibatu rozwiązuje bez zbędnych ceregieli i większych skrupułów...
W pewnym metropolitarnym mieście, gdy duchownemu urodzi się dziecko, to wtedy księża żartują, że metropolita został dziadkiem. W katolicyzmie łacińskim nic nie stoi na przeszkodzie, żeby metropolita zostawał honorowym dziadkiem – ale uroczyście i w trybie oficjalnym. Wielu wiernych byłoby zaskoczonych tym, ilu szanowanych duchownych zostawiło po sobie potomstwo. W pewnej jednostce administracyjno-terytorialnej Kościoła katolickiego duchowni dowcipkowali, że wśród nich przyrost naturalny przewyższył przyrost kadrowy. Właściwie współczesne społeczeństwo katolickie przygotowane jest już na akceptację kapłaństwa bez obowiązkowego celibatu, ale nie dojrzał do tego post-średniowieczny system Kościoła rzymskokatolickiego na czele z wiekowymi hierarchami. Oni prędzej dopuszczą do upadku Kościoła z powodu braku kapłanów, niż do zniesienia instytucji przymusowego celibatu, żeby go ratować.
Dla zobrazowania tego zjawiska, posłużę się anegdotą, która krąży w środowisku księży, a słyszałem ją kiedyś z ust ks. J. Tischnera. Po przeprowadzeniu wśród duchownych wywiadu odnośnie do celibatu, uzyskano pouczający wynik: 1/3 duchownych orzekło: celibat ma być; 1/3 – celibatu ma nie być, a pozostała 1/3 – niech będzie tak, jak jest dotąd! Ta ostatnia grupa, prowadząc podwójne życie, swoim wyrachowaniem hamuje proces gruntownej reformy Kościoła. Gdyby ta trzecia grupa przyłączyła się do duchownych kwestionujących otwarcie celibat – straciłby on społecznie rację bytu w skali masowej. Sam J. Tischner miał do celibatu stosunek wręcz krotochwilny. W gronie przyjaciół mawiał, że dla niego poobiednia sjesta to czas święty i nie należy mu pod żadnym pozorem przeszkadzać. Podawał tylko jeden wyjątek: jeśli papież ogłosi zniesienie celibatu, to wtedy można a nawet trzeba go zbudzić.
Zna pan badania rodzimego socjologa religii, prof. Józefa Baniaka?
Oczywiście. Już te z 2013 roku ukazują skalę problemu z celibatem w kraju. Według nich 60 procent badanych księży jest lub było w związku z kobietami, 53,7 procent chciałoby mieć własne rodziny. 68 procent odeszło z kapłaństwa z powodu celibatu a 78 procent eks księży chciałoby nadal pełnić funkcje kapłańskie będąc żonatymi.
Jak w postępie wieków zmitologizowano celibat, tak samo zmitologizowano sakrament kapłaństwa.
Dokładnie. Tymczasem łacińska nazwa kapłaństwa jest bardzo pouczająca: sacramentum ordinis, co w przekładzie na język polski oznacza tyle: sakrament / tajemnica porządku, stanu, statusu kościelnego. To wyrażenie bezpośrednio odwołuje nas do żydowskiej instytucji ordynacji na rabinów – absolwentów starożytnych akademii rabinicznych, a nie do żydowskiej instytucji kapłaństwa świątynnego. Jednak z biegiem wieków kapłaństwo katolickie w pewnej mierze obudowano akcesoriami kapłaństwa świątynnego. Celibat sprawia, że kapłan rzymskokatolicki jawi się wiernym jak pomniejszony Jezus Chrystus, istota w stanie zawieszenia między niebem i ziemią. Egzystując w stanie tego zawieszenia, jest on wyobcowany z rzeczywistości niejako systemowo, a stan ten uznaje za cnotę niemal ewangeliczną. W przeciwieństwie do Jezusa, nijak nie może zejść na ziemię, ani wejść do nieba. Zniesienie celibatu jest środkiem zbawiennym dla Kościoła i samego sacramentum ordinis.
Ale czy zniesienie przymusowego celibatu będzie remedium na wszystkie dolegliwości Kościoła?
Bynajmniej nie. Mam wśród przyjaciół żonatych pastorów, ale nie widzę u nich tego mechanicznego przełożenia. Dlaczego? Dlatego że protestantyzm klasyczny tak samo jak katolicyzm, tkwi systemowo w tej samej niewydolności chrześcijaństwa epoki post‑starożytnej. Niemniej jednak pastorzy w przeciwieństwie do księży rzymskokatolickich są bardziej pokorni w odniesieniu do małżeństwa i rodziny. Żony mają bowiem swoje sposoby, by mężów niechybnie sprowadzić na ziemię ze stanu lewitacji, korygując na bieżąco wybujałości ich męskiego charakteru…
Uważa więc pan, że trzeba zainicjować dogłębną reformę Kościoła, a dopiero potem reformę kapłaństwa ze zniesieniem obowiązkowego celibatu?
Bynajmniej nie tędy droga. Najpierw trzeba uwolnić zainteresowanych od zbędnych więzów. Pan Bóg zanim uczyni człowieka swoim partnerem, stwarza w nim odpowiednią przestrzeń do dialogu, a jest nią stan pełnej wolności od grzechów i akcesoriów zbędnego inwentarza. Kanoniczne uwolnienie kapłana rzymskokatolickiego od instytucji przymusowego celibatu jest istotnym składnikiem tej wolności.
Dociera do nas ponura prawda o związku celibatu z mroczną stroną Kościoła. Od lat na świecie jest coraz więcej doniesień na ten temat. To fala pedofilii kapłańskiej obok fali homoseksualizmu.
Pamiętam rozmowę z wybitnym amerykańskim teologiem o polskich korzeniach na temat pedofilii. Powiedział mi, że gdyby księża mieli dzieci, na pewno nie byliby skłonni do chronienia pedofilów w sutannach. Tymczasem w chwili obecnej dla wielu z nich troska o dobre imię instytucji jest ważniejsza, niż troska o dzieci. Podobnie jest z homoseksualizmem. Ks. prof. Andrzej Kobyliński w pionierskich w Polsce przyczynkach (np. „Homoseksualizm i kapłaństwo w Kościele katolickim na przestrzeni wieków”, 2018), pokazuje że kapłaństwo w USA ma opinię zawodu gejowskiego (gay profession). Według ks. Tadeusza Isakowicza i ks. prof. Dariusza Oko zjawisko mafii lawendowej dotyczy również części hierarchii Kościoła w kraju.
Na świecie ten temat jest przedmiotem licznych publikacji.
Literatura na temat celibatu to prawdziwa biblioteka, z której, niestety, nie korzystają polskie wydziały teologiczne, całkowicie zamknięte na dekonstrukcję obecnie obowiązującego apodyktycznego, "teologiczno-policyjnego” podejścia do tej problematyki. Te teksty pomijane są w oficjalnej narracji – nie tylko kościelnej, a nawet traktowane jako wrogie i antykościelne. Tak naprawdę to dziennikarze i socjologowie religii, którzy wskazują na obecną w Kościele rzymskokatolickim patologię związaną z obowiązkowym celibatem, oddają chrześcijaństwu ogromną przysługę, pomagając mu odkryć (a zwłaszcza tzw. prostym wiernym) na czym tak naprawdę polega istota wiary i kapłaństwa.
Czytał pan książkę francuskiego autora Frederica Martela "Sodoma", z podtytułem "Hipokryzja i władza w Watykanie"?
Naturalnie. To światowy bestseler, któremu poświęcono już wiele konferencji, również teologicznych. Niestety w naszym kraju zachwycały się tą książką tylko media liberalne, natomiast media katolickie ją przemilczały. A zupełnie niesłusznie bo lektura Sodomy jest wielce pouczająca właśnie dla katolików i rzuca jaskrawe światło na zakłamanie, w jakim żyją najwyżsi dygnitarze kościelni. Dostarcza też ogromnego materiału empirycznego odnośnie do życia seksualnego katolickiego kleru.
Nie wypada mi może rekomendować swojej książki pt. "Gomora" napisanej wespół z Arturem Nowakiem, ale wspominam o niej, gdyż nawiązuje do książki F. Martela i jest poniekąd bestselerem w kraju. Obydwie książki ukazują, że przymusowy celibat jest zwornikiem patologicznych układów w Kościele rzymskokatolickim.
Jak odnosi się nauka Kościoła do tych zjawisk?
Z nieuprzedzonej lektury Nowego Testamentu wynika, że homoseksualizm uniemożliwiał wejście do instytucji nawrócenia w chrześcijaństwie nowotestamentowym. Z lektury Ksiąg pokutnych wiemy, że również późniejszy, post‑starożytny Kościół, tak samo oceniał tę postawę i zajmował wobec niego zdecydowane stanowisko. Jednak dzisiaj i stosunek do homoseksualizmu się zmienia, jak to widać chociażby w obszernym dokumencie opublikowanym w 2019 roku przez Papieską Komisję Biblijną zatytułowanym Kim jest człowiek (Che cosa e L’uomo), w której grzech popełniony przez mieszkańców Sodomy jest pokazany jako występek przeciw gościnności, a nie jako homoseksualizm. Nie chcę tego wątku rozwijać, ale trzeba wystrzegać się, żeby przy wykorzystywaniu tekstów biblijnych, nie demolować ich pierwotnych sensów.
Czy przypadkiem przymusowy celibat nie amputuje newralgicznej części osobowości duchownego?
Jak najbardziej. E. Drewermann, były ksiądz katolicki, w swojej książce „Kler”, dokonał „auto‑sekcji ducha kapłana katolickiego” za pomocą instrumentarium zapożyczonego z metody psychoanalitycznej. Autor drastycznie odsłonił, jakiego spustoszenia w psychice kapłańskiej dokonuje głównie celibat. Dla wrażliwego kapłana przebrnięcie przez tę książkę, to istna droga przez mękę. Na okładce znajduje się fragment recenzji ks. Dariusza Oko: „Nie sposób czytać tej książki bez drżenia, kryzysów i walki wewnętrznej. Jej lektura jest dla duchownego jakimś czyśćcem". Nadszedł czas, by definitywnie rozprawić się z celibatem jako „przymusowym rarytasem kanonicznym”. Bo wprawdzie z jednej strony stan kapłański oparty na obowiązkowym celibacie kurczy się w szybkim tempie, to z drugiej strony wzrasta ilość absolwentów teologii gotowych przyjąć kapłaństwo, ale bez celibatu.
W skali świata dziesiątki tysięcy duchownych przestało spełniać funkcje kapłańskie nie akceptując celibatu. Często przebywam w krajach hiszpańskojęzycznych, gdzie ten problem jest nabrzmiały.
Szukając liczb na temat rezygnacji księży ze stanu duchownego do książki Polak katolik, zetknąłem się z danymi z krajów hiszpańskojęzycznych, które mówią o stu tysiącach byłych księży. Pamiętajmy, że językiem hiszpańskim posługuje się dzisiaj niemal połowa katolików w świecie. W samej Hiszpanii jest około dziesięć tysięcy byłych księży. Z których zdecydowana większość wróciłaby do kapłaństwa, gdyby zniesiono celibat. Łatwo sobie dośpiewać, jakiego rzędu liczby wchodzą w grę w globalnej skali. Trzeba też pamiętać, że problem celibatu dotyczy głównie księży diecezjalnych. W przypadku księży zakonnych nawet po zniesieniu celibatu wiązać ich będzie ślub czystości, który dobrowolnie składają na początku drogi zakonnej. Nadmienić należy, że bezinflacyjną wartość posiada ewangeliczna rada czystości, która obliguje wszystkich chrześcijan.
Chciałbym naszą rozmowę zamknąć następującym pytaniem-apelem: kiedy papież wraz z purpuratami wykażą rzeczywistą troskę o dobro i przyszłość Kościoła rzymskokatolickiego znosząc nieludzką instytucję przymusowego celibatu? Im wcześniej się to stanie, tym lepiej dla samego Kościoła rzymskokatolickiego i dla nas wszystkich.
Rozmawiała Magdalena Gorostiza
Prof. zw. dr hab. Stanisław Obirek (ur. 1956 r.) wykłada w Uniwersytecie Warszawskim w Ośrodku Studiów Amerykańskich. Studiował filologię polską w Uniwersytecie Jagiellońskim, filozofię i teologię w Neapolu i w Rzymie na Uniwersytecie Gregoriańskim. W 1997 r. habilitował się na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 2002 r. wydał antologię tekstów, Co nas łączy? Dialog z niewierzącymi, w 2006 Religia – schronienie czy więzienie?, w 2008 Obrzeża katolicyzmu, w 2009 r. Catholicism as a Cultural Phenomenon in the Time of Globalization: A Polish Perspective, w 2010 r. Uskrzydlony umysł. Antropologia słowa Waltera Onga, w 2011 Umysł wyzwolony. W poszukiwaniu dojrzałego katolicyzmu, razem z Zygmuntem Baumanem w 2013 O Bogu i człowieku. Rozmowy, i On the World and Ourselves w 2015, Polak katolik? w 2015, razem z Arturem Nowakiem w 2020 Wąska ścieżka. Dlaczego odszedłem z Kościoła i razem z Zygmuntem Baumanem (pośmiertnie) w 2020 O świecie i sobie samych, razem z Arno Tausch, Global Catholicism, Tolerance and the Open Society. An Empirical Study of the Value Systems of Roman Catholics, 2020, Polak katolik po przejściach (II rozszerzone wydanie Polaka katolika?) razem z Arturem Nowakiem w 2021 Gomora. Władza, strach i pieniądze w polskim Kościele. Bada miejsce religii we współczesnej kulturze, interesuje się dialogiem międzyreligijnym, konsekwencjami Holokaustu i możliwościami przezwyciężenia konfliktów religijnych, cywilizacyjnych i kulturowych.