Pewnie i u nas trzeba będzie o nich pomyśleć, bo problem narasta. Znajomy lekarz weterynarii z Kliniki Szmaragdowa 24/7 w Lublinie mówi mi, że są już sytuacje, kiedy widać, że zwierzak może być punktem zapalnym podczas rozwodu. Bo na przykład małżonkowie przychodzą dzień po dniu z tą samą choroba i życzą sobie imienne faktury zamiast paragonu. Czasami krytykują postępowanie drugiej strony. Była już sytuacja w klinice, że doszło do awantury, bo żona nie życzyła sobie, aby mąż był informowany o leczeniu pupila.
- Wprowadziliśmy więc specjalny formularz podczas przyjęcia do kliniki. Trzeba w nim zaznaczyć, kto może być informowany o stanie zdrowia zwierzaka, bo nas problemy osobiste właścicieli przecież nie interesują. Ale nie chcemy potem kłopotów – mówi mi lekarz.
Można więc powiedzieć, że Agnieszka miała szczęście, że aby mieć przy sobie psa, wystarczyło wyłącznie oddać samochód.
- Nie wyobrażam sobie rozstania z Yogim, szczególnie, że jego historia była niesamowita – opowiada Agnieszka.
Wiele lat temu spędzała z partnerem święta Bożego Narodzenia w Nicei. Byli z ukochanym psem, też yorkiem. Doszło do nieszczęśliwego wypadku, pies spadł z dużej wysokości i nie przeżył.
- Byłam załamana, chciałam koniecznie kolejnego psa. Zaraz, natychmiast. Był 26 grudnia, we Francji psy sprzedaje się normalnie w sklepach. Znalazłam taki i poszliśmy. Ale yorka nie było – mówi Agnieszka.
Zapytała jednak właścicielkę sklepu, czy nie ma tej rasy. Owszem był piesek, ale jeszcze mały i kobieta twierdziła, że nie nadawał się jeszcze do oddania. Agnieszka jednak się zaparła i przyniesiono jej pokazać maleństwo mieszczące się na dłoni. Udało jej się przekonać właścicielkę, żeby jednak psa jej sprzedała.
- Było sporo formalności, żeby psa samolotem przywieźć do Polski. Okazało się, że jest chory. Bardzo kaszlał, miał wszędzie grzyba, leczyłam go do kwietnia. Z powodu kaszlu nigdy nie szczekał, ale yorki są hałaśliwe, więc to nawet była zaleta – opowiada Agnieszka.
Po powrocie posypał się jednak jej związek. Pod choinkę dostała od partnera mercedesa klasy E. Nówka, z salonu, piękne auto.
- Kiedy doszło do rozstania, postawił ultimatum, samochód albo pies. Dla mnie decyzja była banalnie prosta, pieniądze wychodzą i przychodzą. Pies to przyjaciel, zaufał mi, nie mogłam przecież przehandlować go nawet za mercedesa – stwierdza Agnieszka.
Zostawiła samochód, odeszła z Yogim. Był z nią 17 lat, kilka lat temu musiała go uśpić ze starości. Towarzyszył jej wszędzie, latał z nią po całym świecie.
- Dobrze, że nie było dylematu dziecko czy pies, bo pewnie też miałabym problem, ale na szczęście nie mieliśmy wspólnego potomstwa – śmieje się Agnieszka.
Ma szczęście, że może sobie tak żartować, bo takie historie też, niestety, mają miejsce. Ewa (imię zmienione na jej prośbę) dowiedziała się przed rozwodem od eks męża, że albo bierze syna, albo psa.
- Oczywiście, że nie było chwili wahania, ale to była trauma dla dziecka. Syn wychowywał się z naszym psem, który był od niego starszy. Był z nim od urodzenia. Ja chciałam szybkiego rozwodu, nie miałam siły na walkę. Niestety, potem syn widywał psa sporadycznie i bardzo za nim tęsknił – mówi Ewa.
Takie sytuacje, to jeden z argumentów, który zdecydował o tym, że w niektórych krajach wprowadzono już uregulowania prawne dotyczące miejsca pobytu zwierzaka po rozstaniu. W Hiszpanii nowe prawo obowiązuje od stycznia 2021 roku. Do tego czasu zwierzęta były traktowane jak mienie ruchome, czyli jako „rzeczy”, dokładnie tak samo jak stół, krzesło, samochód. W momencie rozwodu traktowane były instrumentalnie. Teraz obowiązujący zapis w Kodeksie Cywilnym zmienił tę sytuację. Zwierzęta są częścią rodziny i kiedy rodzina postanawia się rozstać, los zwierzęcia musi być uregulowany z taką samą powagą, jak los innych członków rodziny. O losie zwierząt w przypadku sporu decydują sądy.
W październiku 2021 roku sędzia z Madrytu przyznał wspólną opiekę nad psem bezdzietnej parze, która zwróciła się o decyzję do sądu, do kogo zwierzę powinno trafić po separacji. Pies spędza z każdym z nich miesiąc i oboje są prawnie za niego odpowiedzialni.
I to sędzia musi określić, gdzie zwierzę będzie czuło się najlepiej, czy opiekuna będzie stać na jego utrzymanie. Generalnie hiszpańskie sądy stoją na stanowisku, by zwierzę zostawało z osobą, której przyznano opiekę nad dziećmi, ponieważ istnieje szczególna więź emocjonalna między dziećmi a zwierzętami. Gdyby u nas było takie prawo, syn Ewy nie musiałby przeżywać rozstania z ukochanym zwierzakiem. Warto więc może pomyśleć o tym, by podobne przepisy wprowadzić również w Polsce.
Jeśli mieliście podobne sytuacje, prosimy o maila na adres redakcja@kobietaxl.pl