Partner: Logo KobietaXL.pl

Hałaśliwi sąsiedzi potrafią być zmorą. Uprzykrzają życie nie tylko nocą. Wielu z nich wydaje się, że jeśli hałas ustanie przed godziną 22., to „wolność Tomku w swoim domku”. Że można bez przeszkód słuchać głośnej muzyki, zrobić sobie na podwórku warsztat czy w inny sposób przeszkadzać sąsiadom.

 

Nic bardziej mylnego. W polskim ustawodawstwie, termin ciszy nocnej nie istnieje. Wymóg stosowania się do zachowań, które nie przeszkadzają innym obowiązuje całą dobę. Reguluje to Kodeks Wykroczeń.

 

- Mówimy tu o artykule 51dotyczącym zakłócania porządku publicznego. Paragraf 1 jasno to formułuje: „Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.”, zaś w paragrafie 2 czytamy: „Jeżeli czyn określony w paragrafie 1 ma charakter chuligański lub sprawca dopuszcza się go, będąc pod wpływem alkoholu, środka odurzającego lub innej podobnie działającej substancji lub środka, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.” W komentarzu do tego przepisu jest między innymi taki zapis: „ Indywidualnym przedmiotem ochrony jest porządek publiczny, który należy rozumieć wedle klasycznej koncepcji, wedle której jest to stan równowagi psychicznej grup i zbiorowości społecznych. Szczególnymi dobrami prawnymi mieszczącymi się w tak ujętej definicji porządku publicznego są spokój publiczny, czyli stan panowania nad uczuciami i emocjami członków danej zbiorowości, spoczynek nocny, zwłaszcza niezakłócony sen, będący naturalnym elementem rytmu biologicznego człowieka, a także obyczajność”

 

„Krzyk polega na wydawaniu przez człowieka artykułowanych lub nieartykułowanych dźwięków o dużej głośności, która wykracza poza granice tolerancji przeciętnego człowieka.”

 

„Hałas to dźwięk mający duże natężenie, którego odbiór jest uciążliwy, a nawet szkodliwy dla zdrowia – nie tylko ucha środkowego i zmysłu słuchu, ale także układu nerwowego, psychiki ludzkiej i organów wewnętrznych.” - wyjaśnia adwokat Seweryna Sajna.

 

Co to oznacza dla zwykłego obywatela w praktyce? Że bez względu na porę dnia czy nocy, mamy prawo do życia w ciszy. Nie ma więc obowiązku tolerowania głośnych sąsiadów i są metody, by z nimi walczyć. Z opcji drogi na gruncie karnym skorzystała Beata. Jej sąsiad z równoległej ulicy puszczał muzykę tak głośno, że słyszała ją w swoim ogrodzie.

 

- Kilka godzin dziennie, wyłączał przed godziną 22. i uważał, że jest OK. Najpierw myślałam, że jest jakaś impreza, ale kiedy koncerty się powtarzały, znalazłam ten dom. Rozmawiałam z sąsiadem, prosiłam o ciszę, zostałam wręcz wyśmiana, powiedział, że jestem upierdliwa starą babą – mówi Beata.

 

Ona jednak zna swoje prawa. Ilekroć muzyka zaczynała grać, natychmiast wzywała policję. Nieważne czy była godzina 16., czy 18. Zadzwoniła też do dzielnicowego i poprosiła o interwencję.

 

- Oświadczyłam dzielnicowemu, że poza standardową droga karną, jestem w stanie podać sąsiada do sądu cywilnego. Żeby to temu panu uświadomił. Dzielnicowy rozmawiał z sąsiadem, chyba przemówił mu do rozsądku, bo koncerty się skończyły – opowiada Beata.

 

Interwencje na policji miały uwiarygodnić jej wersję, gdyby doszło do procesu na drodze cywilnej. Na szczęście obyło się bez tego. Ale oprócz tego, że poprosimy policję o pomoc, każdy może skorzystać ze ścieżki postępowania cywilnego. Chodzi o tak zwane immisje, czyli działanie właściciela nieruchomości na własnym gruncie, którego skutki odczuwalne są na gruncie sąsiedzkim.

 

- Rozwiązania problemu związanego z hałasem można też szukać w przepisie z art. 144 kodeksu cywilnego. „Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.” W komentarzu do tego przepisu czytamy: „Funkcją tych unormowań jest zapobieganie ewentualnym konfliktom pomiędzy sąsiadami oraz rozstrzyganie tych konfliktów. Immisje, zwane również zakłóceniami, oznaczają skutki korzystania z nieruchomości (tzw. nieruchomości wyjściowej) polegające na oddziaływaniach na okoliczne nieruchomości. Zasięg oddziaływań może wykraczać poza krąg nieruchomości bezpośrednio graniczących (tzn. sąsiadujących) i dlatego art. 144 posługuje się szerszym pojęciem nieruchomości sąsiednich. Immisje mogą zatem dotykać nieruchomości nawet znacznie oddalonych od źródła oddziaływań. Źródłem immisji jest zachowanie podejmowane przez właściciela w całości na własnej nieruchomości.” - wyjaśnia adwokat Seweryna Sajna.

 

Jak więc widać Beata miała rację, nie miało znaczenia to, że sąsiad mieszka na oddalonej ulicy. Ważny był fakt, że hałas dociera na jej posesję. Ale osób tak zdeterminowanych jak ona, niestety nie ma wielu. Ewa od lat męczy się z sąsiadami, którzy robią głośne imprezy za płotem. Kiedy stawiała dom, działka była pusta. Niestety, potem zamieszkali na niej hałaśliwi sąsiedzi. W letnie dni grille zakrapiane alkoholem trwają do później nocy. Ewa nie może posiedzieć w ogrodzie, wrzaski i muzykę słychać też w sypialni. Ewa jednak nie ukrywa, że boi się interweniować.

 

- Czasami modlę się o deszcz, moi sąsiedzi to wyjątkowo gburowate towarzystwo. Boje się, że jeśli zacznę interwencję, będą się na mnie mścić – mówi Ewa.

 

Nie jest też jedyną osobą, która marzy o lecie obfitującym w ulewy. Krystyna, która ma od lat pod oknem plac zabaw, jest na skraju wyczerpania nerwowego. Z hałasem walczy bezskutecznie od dłuższego czasu.

 

- Bo jest społeczne przyzwolenie na wrzaski dzieci pod oknami. Wielu osobom to przeszkadza, ale interweniuję tylko ja i druga sąsiadka. Mamy teraz tylko wrogów, a nie zmienia się nic – wzdycha Krystyna ciężko.

 

Daje mi kolejne pismo, które wystosowała do wspólnoty:

 

„Zwracam się po raz kolejny do Zarządu wspólnoty o podjęcie działań, które spowodują zaprzestanie długotrwałego emitowania nadmiernego hałasu i drgań do mojego mieszkania.

Od wielu lat staram się zwrócić uwagę mieszkańcom, Panu jako zarządcy i zarządowi, że nieformalny plac zabaw, który od lat funkcjonuje na terenie dziedzińca powoduje, że moje mieszkanie nie spełnia swojej funkcji. W każdy ciepły dzień, przed moim oknem, przez 5 popołudniowych godzin (w weekendy bywa więcej), jeżdżą dzieci na hulajnogach, rolkach, rowerkach, często również grają w piłkę nożną, biegają i krzyczą. Patio jest studnią akustyczną, podłoże wyłożone kostką - dlatego roznosi się dźwięk, który jest bardzo nieprzyjemny. Dodatkowo roznoszą się wibracje, które są mocno odczuwalne w moim mieszkaniu. Dzieci są bardzo głośne, przy otwartym oknie nie można oglądać TV. Niestety niewiele pomaga zamknięcie okien. Hałas i wibracje uniemożliwiają koncentrację i nie pozwalają na wykonywanie pracy umysłowej w mieszkaniu.

Na skutek hałasu mam kłopoty ze snem, z błędnikiem, koordynacją i słuchem. Towarzyszy mi również ciągła niepewność, jak będzie wyglądał mój dzień, czy uda się odpocząć, popracować, a może spadnie deszcz!

Dlatego, to oddziaływanie to nie tylko niedopuszczalne immisje, ale również, ze względu na negatywne konsekwencje dla zdrowia fizycznego i psychicznego, narusza jedno z jej najważniejszych moich dóbr osobistych – zdrowie.

Na wspólnocie mieszkaniowej z mocy art. 17 u.w.l. ciąży odpowiedzialność za zobowiązania dotyczące nieruchomości wspólnej, m.in. zapewnienie, aby spełnione zostały podstawowe wymagania dotyczące ochrony przed hałasem i drganiami.”

 

Interwencje Krystyny na razie sprawiły wyłącznie tyle, że traktowana jest jako miejscowa „wariatka”, bywa ofiarą hejtu, dzieci ją wyśmiewają.

 

- Zgłaszałam sprawę do inspekcji sanitarnej, chciałam pomiaru hałasu. Okazuje się, że nie ma tam takich urządzeń. A o tym mówi Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 22 kwietnia 2015 r., sygn. akt III CSK 230/14. Że hałas komunalny zgłaszamy do Państwowej Inspekcji Sanitarnej i może on wynosić 55 dB w dzień i 45 dB w nocy - na zewnątrz budynków w miastach powyżej 100 tysięcy mieszkańców. I tak kręcę się w kółko, szukam teraz dobrego adwokata bo będę musiała podać sprawę do sądu – mówi Krystyna bezradnie.

 

Ale krzyczące dzieci to niestety temat trudny. Bo choć prawo stoi po stronie osób narażonych na hałas, wyegzekwowanie ciszy może być praktycznie niemożliwe. I nie zawsze musi dotyczyć to placu zabaw.

 

Przekonała się o tym również Marta, która za ścianą szeregowca ma rodzinę z trójką dzieci.

 

- Kiedyś mieszkało tam starsze małżeństwo, teraz mam armagedon. W lecie na tarasie jest basen, zjeżdżalnia, wrzask i pisk od świtu do nocy. Nie wiem co robić, bo rozmowy z sąsiadami nie przynoszą efektu – mówi.

 

Adwokat Seweryna Sajna nie ukrywa, że temat krzyczących dzieci jest do rozwiązania na drodze cywilnej trudny.

 

- Można oczywiście w tym wypadku mówić immisji. Ale zanim sąd rozpocznie sprawę rozpoznawać, byłaby już zima, a postępowanie trwało by może tak długo, że dzieci by dorosły. Lepiej więc z sąsiadami się dogadać – mówi adwokat.

 

Zawsze jednak można próbować interwencji policji jeśli hałas przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu. Sąd najwyższy wypowiedział się w tej kwestii już kilka lat temu:

 

IV KK 219/18, Pojęcie „zakłócania” spokoju lub porządku publicznego. Przedmiot ochrony przepisu art. 51 k.w. - Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 22 maja 2019 r.

 

„Przedmiotem ochrony określonym w art. 51 k.w., jest prawo obywateli do niezakłóconego spokoju i porządku publicznego oraz niezakłócony spoczynek nocny, które to nie powinny być zakłócone jakimikolwiek zachowaniami wykraczającymi poza ogólnie, czy też zwyczajowo przyjęte normy społecznego zachowania się. Użycie przez ustawodawcę określenia "zakłócenie" wskazuje, że chodzi o wywołanie gdzieś niepokoju, zamieszania naruszającego ustalony porządek, normy współżycia społecznego czy też naturalny bieg spraw, co w efekcie powoduje oburzenie, podenerwowanie lub zgorszenie. W rozumieniu art. 51 § 1 k.w. zakłócenie spokoju publicznego to naruszenie równowagi psychicznej ludzi, powodujące negatywne przeżycia psychiczne nieoznaczonych osób, powstające z bezpośredniego oddziaływania na organy zmysłów, przy czym skutek działania sprawcy, przewidziany w dyspozycji przepisu, musi wystąpić przynajmniej w stosunku do jednej osoby. Z kolei zakłócenie porządku publicznego to wywołanie stanu, który w danym miejscu, czasie i okolicznościach, zgodnie z przyjętymi zwyczajami i obowiązującymi przepisami, uważa się za nienormalny i który, w obiektywnym odbiorze, odczuwany jest jako utrudnienie lub uniemożliwienie powszechnie akceptowanego sposobu zachowania się w miejscach dostępnych dla bliżej nieokreślonej liczby osób. Także w tym Prokuratura i Prawo 3/2020 wypadku wystarczy, by skutek taki potencjalnie mógł dotknąć wiele osób, choć faktycznie doświadczyła go tylko jedna.

 

Przedmiotem ochrony określonym w art. 51 k.w., jest prawo obywateli do niezakłóconego spokoju i porządku publicznego oraz niezakłócony spoczynek nocny, które to nie powinny być zakłócone jakimikolwiek zachowaniami wykraczającymi poza ogólnie, czy też zwyczajowo przyjęte normy społecznego zachowania się. Użycie przez ustawodawcę określenia "zakłócenie" wskazuje, że chodzi o wywołanie gdzieś niepokoju, zamieszania naruszającego ustalony porządek, normy współżycia społecznego czy też naturalny bieg spraw, co w efekcie powoduje oburzenie, podenerwowanie lub zgorszenie.”

 

Jeśli więc cierpicie z powodu uciążliwego sąsiedztwa warto o swoje walczyć. Wiele wyroków sądowych rozstrzyga na korzyść osób skarżących się na nadmierny hałas. W 2015 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał ciekawy wyrok dotyczący hałasu, który przeszkadzał małżeństwu mieszkającemu po sąsiedzku, a dobiegał z kortu tenisowego wybudowanego przez sąsiada. Sąd orzekł, że „zobowiązuje pozwanego do powstrzymywania się od działalności uciążliwej dla otoczenia, a polegającej na emitowaniu hałasu, wywołanego grą w tenisa na korcie tenisowym, posadowionym na nieruchomości pozwanego w Ś. przy ul. (...), a bezpośrednio sąsiadującej z nieruchomością powódki, poprzez powstrzymywanie się od gry w tenisa, prowadzenia nauki gry w tenisa, odbijania piłek tenisowych oraz podejmowania jakichkolwiek innych zachowań sportowych od poniedziałku do piątku w godzinach od 16:00 do 7:00 następnego dnia, w soboty od godziny 12:00 oraz całkowicie w niedziele i w pozostałe dni ustawowo wolne od pracy”.

 

Nie jest więc tak, że wobec hałaśliwych sąsiadów jesteśmy bezradni.

 

Magdalena Gorostiza

 

Jeśli macie podobne doświadczenia, czekamy na listy redakcja@kobietaxl.pl

 

Wyrok SO w Poznaniu znajdziecie tu http://orzeczenia.poznan.so.gov.pl/content/$N/153510000009003_XVIII_C_000538_2015_Uz_2015-11-20_002

 

 

Tagi:

prawo ,  hałas ,  społeczeństwo , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót