Partner: Logo KobietaXL.pl

- Mąż jest kierowcą, jeździ po Europie, w tej chili jest jedynym żywicielem, pracuje non stop – mówi Wiktoria  Samokysh, mama Oli. - Moi rodzice ze starszymi córkami musieli uciekać z Mariupola. Jesteśmy z Olą w Izraelu same.

 

Do tragedii doszło w 2014 roku, kiedy maleńka Ola wypiła nadmanganian potasu, w wyniku czego doszło do oparzenia krtani i gardła oraz wejścia do przełyku.

 

- Nigdy nie zapomnę tego dnia! Wystarczyła chwila nieuwagi. Ola nie mogła oddychać, wymiotowała krwią. Nie wiedzieliśmy, jak pomóc, co robić. Cudem lekarzom udało się uratować jej życie. Jej stan był na tyle jednak ciężki, że lekarze musieli przeprowadzić operację i założyć rurkę do gardła (tracheostomię), ponieważ w okresie gojenia się tkanek po oparzeniu doszło do silnego zabliźnienia i Ola nie mogła samodzielnie oddychać – mówi Wiktoria. - Wieloletnie leczenie na Ukrainie niestety, nie przyniosło pożądanego rezultatu. Ola do dziś żyje z rurką.

Ola z mamą Wiktorią.

 

Rodzina zaczęła szukać ratunku dla Oli za granicą. W 2019 roku dziewczynka wyjechała do Niemiec. Niemieccy lekarze postanowili przeprowadzić operację przeszczepu tkanek miękkich i naczyń krwionośnych z nadgarstka lewej ręki do krtani, planując tym samym poszerzenie krtani i gardła, ale operacja się nie powiodła, przeszczep został odrzucony.

 

- To był dla nas dramat, operacja kosztowała krocie, pomagał nam biznesmen z Ukrainy, który zapłaciła za zabieg – mówi mama Oli. - My nie moglibyśmy sobie pozwolić na taki wydatek. Ola bardzo cierpiała, lekarze powiedzieli jednak, że przez dwa lata należy powstrzymać się od interwencji chirurgicznych.

 

W 2021 roku rodzina znalazła klinikę w Izraelu.

- W lipcu 2021 roku polecieliśmy do Izraela na leczenie do kliniki Ichilov w Tel Awiwie u dr Ariego Diderota, jest on znakomitym specjalistą w leczeniu złożonych patologii układu oddechowego – opowiada mama Oli. - Przypadek mojej córeczki jest bardzo trudny, ale lekarz wierzy, że można pomóc! Tylko do tego potrzebny jest czas i dużo pieniędzy, których nasza rodzina nie posiada.

 


Do tej pory w Izraelu Ola przeszła już 24 operacje w znieczuleniu ogólnym, widać poprawę, ale konieczne jest kontynuowanie leczenia. Lekarz raz w miesiącu przeprowadza operację i stopniowo usuwa blizny z krtani i gardła oraz z przełyku. Wojna na Ukrainie sprawiła, że sponsor Oli wycofał się z pomocy, bo sam ma obecnie kłopoty finansowe. Leczenia dziewczynki nie można przerwać.

- Mam jeszcze dwie córki, są to starsze siostry Aleksandry, dziewczynki w wieku 17 i 13 lat, które obecnie są pod opieką dziadków. Wcześniej wszyscy mieszkaliśmy w Mariupolu, ale wraz z nadejściem wojny nasz dom i cały dobytek został zniszczony i spalony, straciliśmy wszystko i po 25 dniach okropnego życia w schronie dzieci z moimi rodzicami mogły uciec w bezpieczne miejsce – mówi Wiktoria. - To co mąż zarabia ledwo starczają na czynsz za mieszkanie w Izraelu i utrzymanie starszych dzieci. Nasza sytuacja jest teraz tragiczna.

 

Ola w klinice w Izraelu.

Dzięki staraniom lekarzy Ola już je samodzielnie. Ale przed nią jeszcze długa droga do zdrowia. Dziewczynka musi przejść kolejny cykl operacji, żeby nie zaprzepaścić tego, co już udało się zrobić. Na jej leczenie potrzeba jednak bardzo dużo pieniędzy. Możecie pomóc Oli wpłacając na jej zbiórkę:

https://www.siepomaga.pl/oleksandra?fbclid=IwAR2M40eGn2Q6gcwbkei15faz1pOAe96vBbAgF7WUTlPIcCL4ZnNTongix1Y

 

 

Tagi:

pomoc ,  społeczeństwo , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót