„Bejba, It’s kajnda gud”
Jestem dzieckiem kolorowych lat 90., czyli okresu, kiedy to na listach przebojów królowały piosenki lekkie, łatwe i przyjemne, głównie spod znaku eurodance’u i europopu. Triumfy święcił wówczas szwedzki zespół Ace of Base, którego muzyka stanowiła połączenie wyżej wymienionych gatunków z elementami reggae. Gdy więc po raz pierwszy usłyszałem „Solo” niejakiej Blanki Stajkow – urodzonej w 1999 roku piosenkarki (hejterzy na start, tylko niech wam palce się nie połamią od tego walenia w klawiaturę) i fotomodelki, pomyślałem – świetny kawałek zainspirowany brzmieniem autorów „ All That She Wants”. Chwytliwy refren, dobry wakacyjny beat – mamy radiowy hit! I wszystko było ok, dopóki dziewczyna nie wystartowała w preselekcjach do Konkursu Eurowizji. Cóż – występ nie był doskonały, ale widziałem i słyszałem w życiu gorsze rzeczy (np. karaoke na Majorce, podczas którego młoda Francuzka zmasakrowała „Believe” Cher i jedyne, co usłyszała od otoczenia to „use your ears!”). Przyznaję z ręką na sercu – bardzo mocno jej kibicowałem. Tak – nie jest wybitną wokalistką, tak – jej piosenka to nie wirtuozeria, tylko prosty popowy kawałek, ale czy od Eurowizji wymagamy awangardy? Bez żartów! To wszak konkurs, w którym liczy się show i dobra zabawa, a nie offowy festiwal czy opera.
Skazana na hejt
Blanka dysponuje doskonałym arsenałem komponentów do bycia hejtowaną – jest młoda, ładna, ma na koncie przebój, była w związku z popularnym artystą (Smolastym, przyp. red.), jest córką bułgarskiego przedsiębiorcy i pochodzącej z Polski byłej modelki (wiadomo, rodzice załatwili karierę – typowy troll), wystąpiła w „Top Model”, a przede wszystkim wygrała eliminacje do Eurowizji w PIS-owskiej telewizji (już widzę, jak p. Czarnek nuci „Solo” przy goleniu). Do tego dochodzą jeszcze wątpliwości związane z głosowaniem (tu pretensje powinny być kierowane, jak zresztą ktoś już wcześniej słusznie zauważył, do organizatorów, a nie do naszej bohaterki). Ktoś powie – doskonale zaplanowana akcja medialna, by wypromować młodą wokalistkę, bo przecież nie ważne, jak mówią, ważne, że w ogóle mówią. Odłóżmy jednak na bok teorie spiskowe i skupmy się na faktach. To, jak potraktowano Blankę po ogłoszeniu werdyktu jury, jest po prostu słabe. O ile rozumiem merytoryczne uwagi odnoszące się do poziomu wykonania itp., o tyle, kiedy czytam niby śmieszne złośliwostki ludzi dorosłych, uważających się za tolerancyjnych, którzy żartują się z tej dziewczyny, to robi mi się po prostu niedobrze. Po pierwsze, drodzy hejterzy, czy nie rozumiecie, że w ten sposób nabijacie popularność komuś, kogo twórczości nie cenicie (mechanizm medialny wyjaśniony zaledwie kilka linijek wyżej)? Po drugie, załóżmy, że coś takiego spotyka bezpośrednio was lub wasze dziecko, matkę, kolegę. Nadal miło?
– Ale przecież mam prawo do własnej oceny – grzmi ktoś z tłumu.
– Oczywiście, ale czy byłbyś w stanie wykonać ten utwór na scenie lepiej od Blanki? – pytam interlokutora.
– Ja nie jestem wykonawcą, tylko słuchaczem i z takiej perspektywy oceniam – odpowiada mój rozmówca.
I ma absolutną słuszność. Jest jednak jedno małe „ale”.
– Czy w swojej pracy jesteś tak dobry, jak Blanka w swojej? – dopytuję rozmówcę.
– Tak, nawet lepszy – odpowiada z pewnością siebie.
– Ok, ale zdarzają ci się pomyłki? – kontynuuję.
– Oczywiście, przecież jestem tylko człowiekiem – mówi mój słowny oponent.
– Blanka również – kończę rozmowę.
W tym momencie przypomina mi się inna sytuacja.
– Hip hop to nie jest muzyka – mówi pewna kobieta.
– Dlaczego tak sądzisz? – pyta mężczyzna.
– Bo każdy potrafi tak gadać – odpowiada autorka tezy.
– To spróbuj – proponuje jej rozmówca.
– (po chwili namysłu) Po co? – wyraża zdziwienie kobieta.
– Skoro każdy to potrafi, to i ty możesz – mówi mężczyzna.
– Oj tam… – rzuca zakłopotana pani.
– Jest taka sztuka zwana freestyle, polegająca na spontanicznym układaniu słów do rymu w rapowym stylu. To wymagające, poza tym wypada to robić do rytmu granego z płyt przez DJ-a. Jest więc muzyka i słowo. Czego jeszcze nie rozumiesz? – nie daje za wygraną mężczyzna.
– Śpiew kochany to jest sztuka, a nie gadanie – upiera się kobieta.
– A lubisz punk rocka? – pyta dalej.
– Tak – odpowiada.
– Tylko że punkowcy raczej nie są mistrzami w graniu na instrumentach oraz śpiewaniu. Czy to jest zatem jeszcze, czy już nie jest muzyka? – pyta prowokacyjnie mężczyzna.
Łatwo przychodzi nam wyrażanie opinii na tematy związane z innymi. Pamiętajmy jednak o tym, że nie mamy monopolu na rację, bo prawd jest kilka, a znalezienie się w butach osoby krytykowanej mogłoby okazać się dla nas bolesnym doświadczeniem.
Powodzenia Blanka!
Choć rzadko zgadzam się z Dodą, to bardzo spodobała mi się jej wypowiedź na temat Blanki, w której zwróciła uwagę na to, że takim podejściem jako naród wystawiamy sobie „fatalną wizytówkę sabotażystów”. Na szczęście panna Stajkow pokazała, że ma do tego dystans, wkładając na czerwony dywan w Liverpoolu sukienkę z napisem „Bejba”. Co więcej – ona i jej team wyciągnęli wnioski z polskiego występu i odrobili lekcje, dając w półfinałach niezły show, dzięki czemu sama zainteresowana zakwalifikowała się do finału. Na YouTube coraz więcej pozytywnych komentarzy, hejterzy zdają się powoli zamykać usta.
Elvis Strzelecki