Ikona
W środę późnym wieczorem zadzwonił do mnie kolega, by skonsultować dobór muzyki na pewną imprezę. Rozmowę zaczął jednak od pytania:
– Elvis, wiesz, że Tina Turner nie żyje?
– Cholera! – pomyślałem.
Przecież od kilku dni chodziła za mną jej twórczość! Zaczęło się od filmiku z austriackim piosenkarzem Falco, w którym muzyk bębni do odtwarzanego w tle utworu „Missing You” w wersji Tiny (oryginalnie piosenkę wykonywał brytyjski wokalista John Waite, przyp. red.). Kilka dni później na MTV 90’s trafiłem na teledysk do kawałka „I Don’t Wanna Fight” z 1993 roku. Słuchanie i oglądanie pani Turner to zawsze była ogromna przyjemność. Ta kobieta stanowiła dla mnie uosobienie prawdziwej divy. Połączmy bowiem znakomity głos, repertuar, wizerunek i sceniczną energię, a otrzymamy słowo na cztery litery – Tina! Słowo, które stało się pseudonimem artystycznym, a siła jego rażenia była równie mocna, co imię Elvis (Presleya mam na myśli, autor tego tekstu śpiewać nie potrafi i tańczy fatalnie). Wystarczy wszak pomyśleć „Tina” i naszym oczom ukazuje się artystka z charakterystyczną fryzurą, w srebrnej sukience eksponującej zgrabne nogi, tańcząca oraz śpiewająca tak, jakby scena była całym jej światem. Nasza bohaterka była także jedną z pierwszych artystek, które pokazały, że rock’n’roll, R&B i soul są wspólnym dobrem wszystkich ras i pokoleń, współpracując m.in. z takimi artystkami oraz artystami jak Cher, Beyoncé, Elisa, Mick Jagger, Sting, Bryan Adams, David Bowie, Eros Ramazzotti, Pet Shop Boys, Barry White czy Eric Clapton.
Jak zdefiniować ikonę? To ktoś, kto budzi respekt, ale nie byciem skandalistką na siłę czy rozstawianiem ludzi po kątach. Wystarczy talent, pracowitość i klasa. To wszystko miała Tina. Najważniejsze jednak jest to, że pokazała ludziom, jak przekuć negatywne doświadczenia w paliwo do sukcesu. Przeżyła trudne dzieciństwo – jej matka zostawiła rodzinę, kiedy wokalistka miała 11 lat, ojciec zaś opuścił ją dwa lata później. Wychowywana przez babkę i kuzynostwo, imała się różnych zajęć – była opiekunką dziecka oraz pielęgniarką. Jako 17-latka zwróciła uwagę Ike’a Turnera, lidera formacji Kings Of Rhythm. Tak narodził się zespół Ike & Tina Turner, który odniósł ogromny sukces na rynku muzycznym. Prywatnie jednak ten czas był dla Anny Mae Bullock, bo tak naprawdę nazywała się artystka, piekłem na ziemi. Ike bowiem stosował wobec niej przemoc, był również uzależniony od alkoholu oraz narkotyków. Kiedy zdołała uciec od agresywnego męża, a następnie rozwieźć się z nim, została sama z czwórką dzieci. Albumy, które wówczas nagrywała, nie osiągały sukcesu. Dopiero w wieku 45 lat, w 1984 roku powróciła na szczyt płytą „Private Dancer”, pokazując tym samym, że nigdy nie jest za późno, by stać się wielką gwiazdą. Znalazła też miłość swojego życia – Erwina Bacha, niemieckiego producenta związanego z wytwórnią EMI. Jak sama mówiła w wywiadach, było to zauroczenie od pierwszego wejrzenia. Choć życie nie oszczędzało jej nawet na muzycznej emeryturze (śmierć dwóch synów, udar, niewydolność nerek, rak jelita grubego), to cały czas pozostawała dla swoich fanów wzorem siły i piękna.
Nie nazywajcie jej babcią!
Zawsze denerwowało mnie, gdy mówiono o Tinie Turner „Babcia Tina”. Artystka bowiem udowodniła światu, że kobiecości nie da się zamknąć w metryce. Dodajmy do tego związek z młodszym o prawie 17 lat mężczyzną, a otrzymamy obraz kobiety, która szła za głosem serca, jednocześnie łamiąc stereotypy na temat relacji damsko-męskich. Przez długi czas bowiem narzucano społeczeństwu, zwłaszcza kobietom tabu wiekowe twierdząc, że na pewnym etapie życia to wypada robić, a tego nie (dotyczyło to również wiązania się z młodszymi partnerami). Co za nonsens! Na szczęście mamy m.in. przykład Tiny i Erwina, którzy byli ze sobą przez ponad trzydzieści lat. Jakość tej miłości doskonale potwierdza sytuacja związana ze zdrowiem wokalistki. Kiedy u Tiny stwierdzono niewydolność nerek, artystka była załamana do tego stopnia, że rozważała poddanie się eutanazji. Wtedy też ukochany postanowił oddać jej swoją nerkę. Pomimo początkowych trudności, przeszczep ostatecznie się przyjął.
„Ludzie myślą, że moje życie było trudne, ale myślę, że była to wspaniała podróż. Im jesteś starsza, tym bardziej zdajesz sobie sprawę, że mniej ważne jest to, co się wydarzyło, lecz to jak sobie z tym poradziłaś”
– Tina Turner
Dzięki za wszystko Tina!
Elvis Strzelecki
Elvis Strzelecki — dziennikarz oraz prezenter radiowy. Miłośnik muzyki i popkultury lat 90.