Ponieważ w mediach dużo jest spekulacji na ten temat, głos zabrał Główny Lekarz Weterynarii. 23 czerwca wydał komunikat, w którym potwierdza, że trwają wnikliwe badania, które mają potwierdzić, na jaką chorobę zachorowały koty, które zmarły.
Paweł Adam Mucha podkreśla, że problem dotyczy różnych regionów Polski i kotów zarówno wychodzących, jak i tych, które są tylko w domu.
-Musimy czekać na wyniki badań, bo może okazać się, że w jednej części kraju jest zupełnie inna przyczyna niż w Lublinie - mówi.
Lekarze są zdania, że powodów nagłych zachorowań może być wiele - bakterie, pierwotniaki, wirusy, toksyny, a źródłem choroby może być wszystko…
-Za mało jest danych, żeby dziś mieć stuprocentową pewność - mówi lek. wet. Joanna Karaś - Tęcza, właścicielka lecznicy Dermawet i wspólniczka w warszawskim Multiwecie. - Koty stanowią około 40 procent naszych pacjentów. Na razie nie mieliśmy żadnego przypadku zachorowania.
Na weterynaryjnej grupie powstała specjalna ankieta, zgłoszono w niej 40 przypadków dziwnej śmierci kotów. Koty wychodzące to około 64 procent przypadków, głównie rasy mieszanej.
RDC podaje, że u zmarłych kotów wykryto wirusa ptasiej grypy. Ale były to koty z województwa pomorskiego. Brak jednak wyników z innych obszarów Polski, które potwierdzałyby tę sama przyczynę.
- A chorobę może powodować wszystko, karma, żwirek, opryski stosowane na zewnątrz - mówi Paweł Adam Mucha. - Lista może być naprawdę długa. Główne objawy to otępienie, duszność, zmienna ciepłota ciała. Z tego, co wiem, są przypadki kotów z Wrocławia, Gdańska, Lublina i Bydgoszczy.
Dlatego na profilu kliniki Szmaragdowa 24h/7dni na Facebooku pojawił się komunikat:
„W ostatnich dniach do naszej kliniki oraz innych zakładów leczniczych dla zwierząt na terenie całej Polski trafili koci pacjenci z następującymi objawami niespotykanej dotąd choroby:
- duszność znacznego stopnia bez lub z cechami stanu zapalnego w obrazie radiologicznym wskazującymi na zapalenie lub obrzęk,
- rozszerzenie lub zwężenie źrenic, słabo reagujące na światło,
- tiki nerwowe,
- gorączka/znaczne obniżenie temperatury,
- wypływ z nozdrzy,
- ślinotok,
- apatia,
- odwodnienie,
- brak apetytu,
- niezborność ruchowa.
Poza objawami klinicznymi w badaniach krwi istnieją elementy łączące historię choroby ww. pacjentów - w obrazie morfologicznym krwi zaobserwowano spadek poziomu eozynofili, natomiast w wynikach badań biochemicznych odnotowano wzrost parametrów AST, glukozy oraz spadek poziomu mocznika.
Zgon następował w ciągu 36-72 godzin od zgłoszenia do kliniki. Przebieg choroby był nadostry. Tylko jeden z pacjentów był kotem wychodzącym.
Nie odnotowaliśmy predyspozycji związanych z płcią, wiekiem, czy też rasą. Do tej pory o życie walczy jeden kot.
W związku z wyżej wymienioną sytuacją prosimy Państwa o zwiększoną czujność oraz obserwację stanu zdrowia swoich kocich #podopiecznych.
W razie niepokojących objawów prosimy o niezwłoczne zgłoszenie się do kliniki i niezwlekanie z badaniem u lekarza weterynarii.
Na ten moment niestety nie posiadamy informacji, co jest przyczyną choroby.
Lekarze weterynarii w całej Polsce współpracują ze sobą w celu ustalenia źródła i stworzenia skutecznych metod leczenia.”