Ciemna sala. Z mroku, na scenie wyłania się mężczyzna. Demonicznym wzrokiem wpatruje się w tłum na sali i nagle zaczyna niskim, hipnotyzującym głosem odliczać: adin, dwa, tri, czetere - ludzie truchleją, wstrzymują oddech, nie spuszczają wzroku z postaci. Odpływają. Tak bardzo, że w byłym ZSSR za jego sprawą miało dość do serii samobójstw. Nic dziwnego, że Anatolij Kaszpirowski był tak piekielnie skuteczny – był dobrym psychiatrą.
Nasza krew
Na świat przyszedł w Płoskirowie (obecnie Chmielnicki) na Ukrainie. Ojciec był Ukraińcem, matka Polką. Był zdolnym uczniem. Ukończył Państwowy Instytut Medyczny w Winnicy z dyplomem lekarza psychiatry i lekarza psychoterapeuty. Przez 25 lat pracował jako lekarz w szpitalach psychiatrycznych.
W latach 70. i 80. ub.w. jako młody psychiatra jeździł z seansami hipnozy po kołchozach i domach kultury na Ukrainie.
Skuteczny i bardzo widowiskowy, do tego stopnia robił wrażenie na zbolałych ludziach, że rozszerzył działanie na seanse hipnozy medycznej na odległość. To na społeczeństwo działało! W 1988 roku "znieczulił" na odległość operowaną pacjentkę wyłącznie siłą sugestii. Rok później powtórzył swój wyczyn. Tym razem dokonał "znieczulenia" dwóch kobiet w Tbilisi. Pierwsza operacja trwała godzinę, druga trzy, zaś obie pacjentki cały czas pozostawały przytomne. W tym czasie Kaszpirowski znajdował się 2000 kilometrów dalej, w studiu telewizyjnym w Kijowie. Wszyscy widzieli ten numer na własne oczy. Nic dziwnego, że jego seanse przyciągały przed telewizory tłumy, najpierw w ZSRR.
Potem sława Kaszpirowskiego rozlała się po demoludach - w Polsce, Niemczech, Czechach, na Węgrzech, a nawet w Izraelu. W ZSRR - by zwiększyć siłę rażenia - Kaszpirowskiego zaczęto regularnie pokazywać w telewizji. Oglądały go miliony w Kraju Rad. A on hipnotyzował.
Nie wszyscy dobrze znosili trans. W końcu Ministerstwo Zdrowia ZSRR w oficjalnym oświadczeniu nazwało ten fenomen "zbiorową psychozą" - jak się bowiem okazało, część z rzekomo uzdrowionych trafiała do szpitali z objawami chorób psychicznych.
Ponoć kilka osób poddanych hipnozie Kaszpirowskiego popełniło samobójstwo. Program zawieszono zaledwie po sześciu seansach.
Celebryta nad Wisłą
W Polsce w 1989 roku pojawił się program telewizyjny "Seanse zdrowia doktora Anatolija Kaszpirowskiego". Zyskał natychmiastową popularność, gdyż niezwykły doktor z ZSRR na wizji poddawał hipnozie ochotników, cierpiących na różne dolegliwości: alkoholizm, wypadanie włosów, a nawet chorych na raka. Magnetyzer starał się przywrócić u chorego tak zwaną "matrycę pamięci normy", czyli stan zdrowego organizmu. Jego zwolennicy twierdzili, że transmitowane przez telewizję lecznicze seanse pozytywnie wpłynęły na stan zdrowia 10 milionów osób! Dzięki nowemu spojrzeniu na organizm ludzki i jego funkcjonowanie, Kaszpirowskiemu udały się rzeczy
do tej pory niewyobrażalne.
W latach 1989-1990 telewizyjne seanse hipnozy oglądało 60 proc. Polaków. Był gwiazdą popkultury, występował albo inspirował reklamy np. Netii, o jego mocach opowiadano nawet dowcipy.
Kaszpirowski szybko stał się stałym elementem życia starszych Polaków do tego stopnia, że na czas audycji przerywano zajęcia domowe, a nawet przenoszono odbiorniki telewizyjne do kuchni, by nie stracić dziennej dawki promieniowania Kaszpirowskiego.
W 1990 roku zdobył pozaregulaminową statuetkę Wiktora dla osobowości telewizyjnej roku w Polsce. Wystąpił w Sali Kongresowej, w katowickim Spodku. W siedzibie „Solidarności”, gdzie
spotkał się z Lechem Wałęsą, w Hali Olivia uzdrawiał tłumy. Odwiedził także Jasną Górę. Ojcowie paulini oddali do jego dyspozycji celę, w której dotąd zatrzymywał się Jan Paweł II.
"Kameralny, by nie powiedzieć ekskluzywny seans dla zakonników i ich gości – sióstr zakonnych, księży diecezjalnych i świeckich – odbył się w podziemiach klasztoru” - pisał Gabriel Michalik w książce „Kaszpirowski. Sen o wszechmocy”.
- Przepustką dla Kaszpirowskiego do telewizji była opinia autorytetu w zakresie psychoterapii, prof. Lechosława Gapika, która w rozszerzonej wersji ukazała się w tygodniku "Polityka", innej bardzo ważnej instytucji tamtego czasu. W zażyłą znajomość z hipnotyzerem wszedł nawet Lech Wałęsa i, co było dla mnie źródłem szczególnego zdumienia, hierarchowie kościoła. To było dla mnie zaskoczenie i zachęta, by tym tematem się zająć. Przez te prawie 30 lat nikt nie spróbował tej sprawy opisać, zadać pytanie: co się stało z nami wówczas, że w czasie programów Kaszpirowskiego wyludniały się ulice? Dlaczego to zjawisko miało dla tak wielu osób tak ogromne
znaczenie? – mówił Gabriel Michalik. - Jakim cudem z honorami przyjmowali go Paulini na Jasnej Górze i Lech Wałęsa? Co o kondycji psychicznej Polek i Polaków mówi tamta nagła potrzeba masowych cudów? - dziwi się autor książki o Kaszpirowskim.
Techniczny majstersztyk i kasa
Nieżyjący już prof. Jerzy Aleksandrowicz, psychiatra i znawca hipnozy, tak mówił o seansach Kaszpirowskiego: „Z punktu widzenia sprawności technicznej to był majstersztyk. Ale zarazem popełniał niewybaczalny błąd – nie wiedział, do kogo kieruje swoje sugestie, kto siedzi po tej drugiej stronie telewizora. A to ogromnie niebezpieczne.”
Ponieważ hipnotyzer nie mógł działać w ramach państwowego systemu opieki zdrowotnej, przerzucił się na stadiony, które gromadziły tysiące jego wyznawców. Gdy upadał ZSRR, za kilka seansów w Uzbekistanie zapłacono mu 600 tys. rubli, podczas gdy jego miesięczna płaca wynosiła wtedy 120 rubli. Olbrzymie pieniądze zawróciły mu w głowie, większość od razu rozdał, szybko nadrobił z nawiązką, bo potem zaczęła się bajkowa kariera.
Dlaczego był taki skuteczny? Jak pisze Michalik, radziecka psychiatria była kompletnie odcięta
od Zachodu. Wypracowała własne metody pracy, często szarlatańskie. Przykład? Leczenie alkoholizmu, w którym psychiatra „wrzeszczał na pacjentów, podduszał ich i wciskał im do głowy gałki oczne. Dla wzmocnienia efektu w kulminacyjnym momencie seansu psikał w usta pacjentów substancję niezawierającą alkoholu, ale przypominającą go w smaku.”
Według profesora Aleksandrowicza stan hipnozy „to coś zwyczajnego - stan bardzo silnej koncentracji uwagi na jednym źródle bodźców. „Zahipnotyzować” może nas mówca, kaznodzieja, a nawet linia oddzielająca pasy ruchów, gdy jedziemy po autostradzie. Gdy tym źródłem bodźców jest osoba hipnotyzera, skupiamy uwagę jedynie na nim, ignorując wszelkie inne bodźce, wszystko, co dzieje się wokół nas. I taki stan intensywnej koncentracji uwagi powoduje znacznie zwiększoną podatność na sugestie. Informacja, którą przekazuje hipnotyzer, przestaje być informacją, a zaczyna być sugestią, będzie przyjmowana bezkrytycznie. Aby zapaść w stan hipnozy, hipnotyzer musi nas w pewien sposób fascynować. Inaczej ani nie dojdzie do skupienia na nim uwagi - do hipnozy - ani do zgody na to, on co sugeruje. Zdarza się że, hipnoza służy bardzo często do popisywania się i zarabiania osobom, które robią z niej przedstawienie, udają cudotwórców. Czasem stwarzają różne zagrożenia, niekiedy powodują poważne szkody. Zwłaszcza wówczas, jeśli nie mają wystarczającej wiedzy o fizjologii, psychologii i patologii. Zdarza się to także lekarzom i psychologom – ostrzegał przed laty profesor Aleksandrowicz.
Co teraz robi Kaszpirowski?
Nadal nadaje, ma swój kanał na YouTube. Po upadku ZSRR wrócił do Rosji, zaangażował się politycznie. W 1993 roku został wybrany deputowanym do Dumy Państwowej z ramienia Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji.
W 1995 roku po konflikcie z Władimirem Żyrinowskim wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie działał w społeczności rosyjskich imigrantów. W 2009 roku przypomniała o nim rosyjska telewizja NTV, miał serię programów dokumentalnych "Seans z Kaszpirowskim", których tematem były zjawiska paranormalne. Hipnotyzer nadal obiecuje, że jego seanse działają. W czasie pandemii COVID 19 zapewniał, że jego seanse w internecie mogą wzmocnić odporność organizmu oglądających.
Źródło:
https://trojka.polskieradio.pl
Gabriel Michalik „Kaszpirowski. Sen o wszechmocy”.
www.wprost.pl
https://plus.pomorska.pl
Film dokumentalny Halina Aczkasowa TVP. Spotkanie po latach. Dr Anatolij Kaszpirowski