Wczesnym popołudniem napisała znajoma. Do spamu wpadła jej wiadomość, rzekomo ode mnie. Miałam prosić o ją o numer telefonu. Odpisałam, że wiadomość nie jest ode mnie. Zresztą na tej spamowej wiadomości jest adnotacja, że ta osoba różni się ode mnie. Niestety, jedna literą w nazwisku.
Napisałam post na Facebooku, poprosiłam znajomych o zgłaszanie „lewego” konta. Sama też to zrobiłam.
O godzinie 14,46 dostałam maila z Facebooka:
„Witaj Magdalena,
Skontaktujemy się z Tobą po sprawdzeniu profilu zgłoszonego ze względu na podszywanie się pod kogoś, kim nie jest. Jeśli narusza on nasze Standardy społeczności, usuniemy go lub skontaktujemy się bezpośrednio z jego właścicielem.
Dziękujemy
Zespół Facebooka”.
Uznałam, że jest po sprawie i fakeowe konto zaraz zniknie. Niestety, na tym się kontakt z Facebookiem urwał.
Coraz więcej osób pisało do mnie, kilkadziesiąt znajomych zgłosiło fałszywe konto. Co im Facebook odpisywał? Że nowe konto nie łamie ich standardów (sic!). Mimo, że ma kradzione fotki i takie samo imię oraz lekko zmienione nazwisko. A nastepne zgłoszenie można wysłać za 180 dni!
Jedna z koleżanek dała się nabrać, wysłała swój numer telefonu. Zrozumiała, że coś jest nie tak, kiedy dostała SMS z podejrzanymi linkami.
Przyszła też korespondencja na messenger. Widać, że pisana przez niepolskojęzyczna osobę, która używała tłumacza Googla. Zadzwoniła wówczas do mnie.
Inna znajoma zgłosiła pretensje. Że messenger przenosi ją na moje konto. To nie jest prawda, ale zauważenie podwójnej litery „t” okazało się dla wielu znajomych trudne. Facebook nadal nie reagował, choć ponawiałam zgłoszenie. Wysłałam maila do swojego komisariatu, opisując całą historię. Odpowiedzi nie dostałam żadnej.
Takie było moje prawdziwe konto jeszcze 10 minut temu, zmieniłam zdjęcie w tle.
Jest godzina 21,40. Fakeowe konto nadal istnieje w najlepsze. Kiedy wrzuciliśmy jakiś czas temu ze znajomymi zdjęcia z Afryki z półnagimi dziećmi, (trudno tam znaleźć takie ubrane od stóp do głów), po kwadransie mieliśmy założone blokady na konta. Bo promujemy pornografię, tak było napisane w wiadomości od Facebooka, choć trudno było nasze zdjęcia za takowe uznać.
Tu działa jakiś oszust, chce wyłudzać od moich znajomych informacje, dostawać się do ich danych. Ale według Facebooka wszystko jest w porządku, a ja jestem kompletnie bezradna. Takie ma Facebook standardy.
Magdalena Gorostiza