S. Obirek: W kwietniu rozmawialiśmy ogólnie o lustracji realizowanej pod batutą przedstawicieli IPN (https://www.kobietaxl.pl/spoleczenstwo/n,270541,czy-ipn-jest-nam-potrzebny.html). W czerwcu wydałeś zapowiadaną książkę o lustracji prof. Franciszka Ziejki, Rektora UJ, o której miałem przyjemność napisać naukową recenzję w Krakowskich Studiach Małopolskich (https://czasopisma.marszalek.com.pl/images/pliki/ksm/39/ksm3912.pdf).
B. Górka: Recenzja jest solidna. Niektórzy czytelnicy mają tylko jedno zastrzeżenie: że napisał ją S. Obirek i że przy okazji reformuje IPN.
Nie powinno to być zaskoczeniem dla pracowników IPN. Zabierałem głos na temat sytuacji w IPN i ponownie zabiorę. Zwracają się do mnie obecni i byli członkowie tej instytucji, żebym był ich głosem krzyku w obliczu permanentnego procesu gnicia, jaki ją trawi. Twoje książki są najlepszym tego dowodem na odcinku lustracji, a szczególnie ta ostatnia o prof. F. Ziejce. Odwaliłeś kawał dobrej roboty również za historyków UJ, oczyszczając ich śp. Rektora od wszelkiej zmazy „grzechu esbeckiego”. Czy Rektorat UJ na tę okoliczność przymierza się do zorganizowania konferencji o byłym Rektorze?
Na razie nic mi o tym nie wiadomo.
We wstępie książki zaznaczyłeś, że pierwotnie zaplanowałeś opisać trzy przypadki lustracyjne, aby na ich przykładzie ukazać, w co w praktyce obróciła się szlachetna idea lustracji. Tymczasem opisałeś jeden przypadek.
Rozpocząłem studium od pewnej lustracji, w której zapadł korzystny wyrok Sądu I instancji dla lustrowanego. Napisałem pierwszy rozdział. Ale prokurator IPN wniósł apelację od wyroku, a Sąd II instancji przychylił się do jego apelacji. Sprawa zatem wróciła do ponownego rozpatrzenia w pierwszej instancji. Rozpoczął się „labirynt lustracyjny” dla lustrowanego. Odroczyłem więc opracowanie tej sprawy. Wtedy sięgnąłem po drugie, zamknięte, postępowanie lustracyjne śp. prof. F. Ziejki. I tak powstała książka o jego trzech lustracjach.
Jak można napisać 600 stron rozprawy naukowej w okresie 8-9 miesięcy? Pytam jako autor wielu książek. Miałeś czas na sen?
Oprócz „okna pogodowego” byłem bardzo zdeterminowany. Cały czas poza dydaktyką poświęciłem tej książce. Poza tym przyznaję, że wyciąganie kogoś z „szamba esbeckiego” idzie mi o wiele szybciej, niż taplanie kogoś w tym „szambie”. Aż 4 lata mozoliłem się nad książką udowadniającą współpracę jezuicie z Warszawy.
Gehenna prof. F. Ziejki rozpoczęła się w grudniu 2017 r.
Gehenna lustracji procesowej. Bo z powodu esbeckich papierów był nękany już od 2005 r. Jesienią 2017 r. wezwał go prokurator IPN z Krakowa, Piotr Stawowy, zapraszając do złożenia wyjaśnień. Była to przedostatnia czynność postępowania przygotowawczego.
To jest ten sam prokurator, który umorzył postępowanie lustracyjne wobec prof. Andrzeja Przyłębskiego. Decyzja, żeby nie przekazywać lustracji tego Profesora do Sądu, zbulwersowała nawet Sławomira Cenckiewicza. Jego oburzenie można tak sparafrazować: „lepiej jest wpaść w ręce Boga Żywego niż prokuratora Stawowego”. Prokurator umorzył postępowanie, pomimo że zachowało się zobowiązanie lustrowanego do współpracy i donosy przez niego sporządzone odręcznie. Natomiast postępowanie w sprawie prof. F. Ziejki przekazał prokurator do Sądu, chociaż w papierach SB nie ma żadnego zobowiązania do współpracy i jego odręcznych donosów.
I w jednym, i w drugim przypadku prokurator skorzystał z uprawnień ustawowych… Kontynuując poprzedni wątek, prof. F. Ziejka poprosił o pomoc adwokata Stanisława Kłysa z Krakowa. To jest postać rozpoznawalna w całej palestrze i bardzo zasłużona dla UJ, PAU, Akademii Muzycznej, Kurii Metropolitarnej i miasta Krakowa. Adwokat doradził mu, żeby okazał dobrą wolę i spotkał się z prokuratorem, ale odmówił składania wyjaśnień w IPN. Rektor całkowicie polegał na kompetencji, doświadczeniu i intuicji procesowej Adwokata.
Jeśli ten wywiad będą czytać osoby lustrowane lub mogące być lustrowanymi, to mam dla nich dobrą radę, pod warunkiem, że nie byli faktycznymi współpracownikami SB: nie powinni składać żadnych wyjaśnień przed prokuratorem. Wyjaśnienia radzę składać wyłącznie przed sądem.
To właśnie zalecił adwokat Stanisław Kłys swojemu mandantowi. Prokurator znalazł się w niewygodnym położeniu, jeśli postanowił kontynuować lustrację: zmuszony był napisać „akt oskarżenia” nie posiadając kluczowych wyjaśnień – lustrowanego.
Piotr Stawowy sporządził 28 lutego 2018 r. wniosek o wszczęcie postępowania lustracyjnego wobec prof. F. Ziejki. Jak na to zareagował adwokat S. Kłys?
To nie była dla Adwokata pierwsza sprawa lustracyjna w Krakowie. Reprezentował wtedy prof. Jacka Balucha, sławnego bohemistę z UJ. Pomógł mu uzyskać korzystny wyrok I instancji Sądu lustracyjnego w 2017 r. i wygrać całą batalię o dobre imię. Zgodnie z procedurą lustracyjną Adwokat miał określony czas na za złożenie odpowiedzi na wniosek lustracyjny prokuratora. Na tę okoliczność przestudiował akta.
Czy adwokat był zaskoczony rozmiarem akt? Prokuratura IPN zdążyła wyprodukować aż pięć tomów! Teczka prof. F. Ziejki to skąpy zeszycik obejmujący 66 kart.
Adwokata bardziej zdumiał czas trwania postępowania przygotowawczego, prawie 8 lat! Spostrzegł, że proces weryfikacji oświadczenia lustracyjnego prof. F. Ziejki został zainicjowany już w trzecim dniu po pogrzebie śp. Janusza Kurtyki, Prezesa IPN w 2010 r. Pogrzeb Prezesa IPN odbył się w piątek, a pierwszy dokument w aktach prokuratorskich oznaczony jest datą poniedziałkową (26 kwietnia 2010)!
Prof. F. Ziejka zeznał potem przed Sądem, że wytoczone mu postępowanie weryfikacyjne było zemstą pionu lustracyjnego IPN za jego sprzeciw wobec usiłowania pochówku śp. Janusza Kurtyki, Prezesa IPN, w Panteonie Narodowym. Panteon znajduje się w Krakowie w kościele św. Piotra i Pawła, nota bene w kościele pojezuickim. Jak to wygląda z Twojej perspektywy?
Istotnie, w wyniku zdecydowanego sprzeciwu prof. F. Ziejki nie doszło do złożenia ciała tragicznie zmarłego już w przygotowanej krypcie w tym kościele. Odbyła się w nim jedynie msza żałobna.
Dlaczego prof. F. Ziejka mógł podjąć tę niepopularną decyzję?
On zorganizował Panteon i on był przewodniczącym Rady Fundacji „Panteon Narodowy”. Przypomnieć należy, że Panteon znajdował się w fazie organizacji i Janusz Kurtyka byłby pierwszą osobą umieszczoną w nim.
Formalnie śp. Janusz Kurtyka nie spełniał statutowych kryteriów, żeby spocząć w Panteonie. Nie był wybitnym twórcą w zakresie nauki, kultury czy sztuki. To jedna strona medalu. Ale czy tragiczna śmierć Prezesa IPN nie była dodatkową przesłanką przemawiającą za pochówkiem w Panteonie? Chyba że za decyzją prof. F. Ziejki stały jeszcze inne powody. Czy wiesz coś na ten temat?
Sprawa lustracji prof. F. Ziejki postrzegana w szerszym kontekście wzbudza kilka znaków zapytania w interesujących kwestiach. Ale odpowiedź na te pytania jest zadaniem dla dziennikarza śledczego czy jego biografa. Ta kwestia nie leżała w zakresie moich dociekań lustracyjnych. Studiuję i ukazuję dokumenty oraz fakty i oficjalne relacje.
Co prokuratura IPN osiągnęłaby, gdyby Sąd lustracyjny orzekł, że śp. prof. F. Ziejka jest kłamcą lustracyjnym, że faktycznie był tajnym współpracownikiem SB?
Oprócz infamii sięgającej co najmniej czwartego pokolenia zstępnych w linii prostej, straciłby urząd przewodniczącego Rady Fundacji a przede wszystkim urząd przewodniczącego Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków, sławnej organizacji społecznej w Krakowie działającej pod patronatem Prezydenta RP. Obydwie te funkcje pełnił do śmierci w 2020 r. Cień padłby na Uniwersytet Jagielloński, któremu przewodził przez dwie kadencje. Cały jego niekwestionowany dorobek naukowy zostałby obrócony w niwecz, a wszystkie jego dokonania życiowe straciłyby sens. Kto zechciałby brać pod uwagę dokonania „kapusia”?
Postawienie wybitnego Profesora i Rektora pod pręgierzem bezzasadnego oskarżenia było aktem haniebnym i cynicznym.
Prokurator wszczął mu procedurę umocowany ustawowo... Formalnie weryfikował wartość aktualnego oświadczenia lustracyjnego prof. F. Ziejki złożonego na okoliczność pełnienia urzędu podlegającego ustawie lustracyjnej.
To jest ich „stała śpiewka”. Dlaczego wcześniej nie weryfikowano tego oświadczenia? „Leżakowało” sobie w oddziale krakowskim IPN od 2008 r.
Moim zdaniem na przeszkodzie tego stała autolustracja Rektora w 2008 r. Były Rektor poprosił ówczesnego Rektora o przeprowadzenie lustracji naukowej. Tego zadania podjął się Dyrektor Instytutu Historii UJ, nobliwy prof. Piotr Franaszek. Rezultaty tej lustracji opublikował oficjalny periodyk UJ „Alma Mater”.
Jak potraktowano tę lustrację byłego Rektora przez Dyrektora Instytutu? I jak ty ją oceniasz?
Nie wiem jak została ona odebrana przez środowisko UJ i Krakowa. Wiem, że prof. P. Franaszek był wtedy jedynym na UJ uczonym w randze profesora, który studiował materiały SB. Potem wydał pionierską monografię o rozpracowaniu Alma Mater przez SB w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku pt. „Jagiellończyk”. Wiele nauczyłem się z tej książki. Jeśli mowa o tej lustracji Rektora – obrano dla niej bardzo trafną formułę. Prof. P. Franaszek rzetelnie zreferował zawartość teczki SB, a Rektor odniósł się do jej zapisów, polegając na swoich dziennikach.
Sądzę, że ta lustracja wywołała właściwy rezonans w Krakowie. Jak potem ruszyła procedura lustracyjna, dr Filip Musiał z pionu badań historycznych IPN w Krakowie stworzył własną lustrację, z której wynika, że prof. F. Ziejka był t.w. Moim zdaniem uczynił to, żeby dać „naukową” przeciwwagę dla studium prof. P. Franaszka. Prokurator IPN skwapliwie włączył artykuł doktora IPN do materii dowodowej. Czyli z jednej strony w aktach lustracyjnych był akt oskarżenia prokuratora i „podpórka naukowa” dra F. Musiała a z drugiej strony artykuł w „Alma Mater”.
Po drodze, w 2013 r., nastąpiło powielenie elaboratu F. Musiała w innej publikacji zbiorczej oraz zorganizowanie publicznej dysputy wokół niego 20 listopada. Nagranie z debaty jest dostępne pod linkiem pt. „Morfologia agentury” („Uporczywa lustracja”, s. 323‑325).
F. Musiał, doktor UJ, z uczestnikami debaty szydzą z prof. F. Ziejki oraz z publikacji w „Alma Mater” pod internetowym afiszem: „Franciszek Ziejka, rektor, który ma dowód (?) na niewinność w swoim rękopisie znalezionym w garażu, KO ‘Zebu’”. Adekwatną odpowiedź na to ich ówczesne zachowanie znajduję w opinii oficera wywiadu cywilnego PRL o ps. „Alfa” nt. wartości elaboratu F. Musiała: „Dr Musiał (...) powinien zacząć pisać bajki dla grzecznych dzieci, a nie zajmować się badaniem źródeł i domysłami urągającymi przyzwoitemu historykowi” („Uporczywa lustracja”, s. 302). Powiedz coś więcej o tej tajemniczej postaci.
Oficer ps. „Alfa” przed przystąpieniem do SB ukończył historię uniwersytecką i roczne przeszkolenie w szkole oficerów rezerwy. Następnie przebył roczne przeszkolenie operacyjne SB po czym roczny kurs wywiadowczy. Był zaangażowany w sprawę „agenturalności” F. Ziejki z ramienia centrali jako „oficer sztabowy”. W trakcie lustracji prof. F. Ziejki został dwukrotnie przesłuchany; raz przez prokuratora, drugi raz przez Sąd. Zgodził się poczynić pisemne uwagi do roboczej wersji mojej książki. Za to mu jestem bardzo wdzięczny.
Intrygująca osoba, ale musimy trzymać fason ze względu na czytelnika. Twoja książka składa się z dwóch nierównych części. W pierwszej, obszerniejszej, przeprowadzasz lustrację naukową Rektora, w drugiej studiujesz jego lustrację procesową. Podczas lustracji naukowej wielokrotnie ośmieszasz artykuł F. Musiała, traktując go jako negatywne tło. Czytelników pewnie bardziej interesują losy lustracji procesowej. Jak zareagował Adwokat na wniosek lustracyjny („akt oskarżenia”) złożony w Sądzie I instancji, czyli w Sądzie Okręgowym w Krakowie?
Ekscelencja S. Kłys zmiażdżył uzasadnienie wniosku prokuratora. To zadanie ułatwił mu sam prokurator. Pomimo że przesłuchał w trybie karnym aż 11 oficerów SB, do żadnego z protokołów przesłuchań nie odniósł się w uzasadnieniu. Za to Adwokat te protokoły zinterpretował po mistrzowsku. W swojej odpowiedzi wykazał całkowitą bezzasadność wniosku prokuratora o wszczęcie postępowania lustracyjnego wobec prof. F. Ziejki.
Dlaczego sąd nie odrzucił bezzasadnego wniosku prokuratora, lecz podjął tę sprawę do rozpatrzenia? Z perspektywy naukowca jest to decyzja irracjonalna.
Adwokat usiłował mi to jakość wyperswadować, ale chyba z marnym skutkiem, skoro z tego powodu popadłem w migrenę… Regułą w procedurze lustracyjnej jest, niestety i to, że Sądy mimo braku rzeczywistych podstaw oskarżenia nie umarzają postępowania, lecz prowadzą je przez lata, co samo w sobie stanowi udrękę dla oskarżonych. W sprawie Rektora F. Ziejki, gdyby Sąd uważnie i wnikliwie przenalizował argumenty obrońcy, to sprawa sądowa zamiast trwać dwa lata, zostałaby od razu umorzona. Wynik postępowania sądowego dowiódł, że Adwokat, składając wniosek o umorzenie, miał całkowitą reakcję.
To znaczy że nowa ustawa powinna też skorygować postępowanie lustracyjne na etapie sądowym. Przed obliczem Sądu stanął wiekowy profesor. W 2018 r. miał 78 lat i jak na swój wiek był w dobrej formie. Co mógł wtedy odczuwać?
Człowiek niewinny postawiony przed sądem staje się obsesyjny dla siebie samego – z jednej strony wie, że nie uczynił niczego złego przeciwko bliźniemu, lecz z drugiej strony zdaje sobie sprawę z tego, że wyrok może być obciążony jakimś błędem. Zaś człowiek niewinny postawiony w stan oskarżenia lustracyjnego czuje się społecznie napiętnowany i bezradny. Przed obliczem Sądu prof. F. Ziejka uchylił rąbka swojego stanu, powiedział, że za dnia ucieka w pracę naukową, ale najgorsza jest ta noc…
Jak podchodzisz do tak dramatycznych informacji jako człowiek i autor?
Bezwiednie uruchamiają mi się klisze biblijne. Wtedy z natarczywością dobijała się do mnie scena po zabójstwie Abla, gdy Pan Bóg zapytał Kaina. W wersji hebrajskiej: „kol dmei achicha coakim elai min adama”. W trafnym tłumaczeniu: „wszystkie krwiew brata twojego krzyczą do mnie z ziemi”. Biada mi gdybym pozostał głuchy na te krzyki w moim otoczeniu, obojętnie czy za „mordem” stoi osoba prywatna czy instytucja.
Hebrajskie brzmienie jest przejmujące. Ta sytuacja wywołuje we mnie z kolei pytanie, w czym prokuratorzy IPN, dopuszczający się podobnych rzeczy, różnią się od prokuratorów stalinowskich? Czy zdają sobie z tego sprawę, że na Sądzie Ostatecznym będą osądzone ich procedury i decyzje? Wtedy nie będą mogli się zasłonić ustawą, wskazywać na presję centrali czy na polityczne uwikłanie. Jak Sąd lustracyjny w Krakowie podszedł do sprawy tej lustracji?
Zachowując bezstronność. Najpierw musiał odebrać dowody procesowe, co wiąże się np. z ponownym przesłuchaniem świadków i uzyskaniem wyjaśnień od lustrowanego. To wymaga czasu. Pod koniec postępowania wpływ na jego tempo wywierała pandemia koronawirusa. Adwokat dwoił się i troił, by proces postępował. Widział jak stres dosłownie pożera prof. F. Ziejkę. Jego przeżycia były tak traumatyczne, że w czasie procesu doznał kilku, na szczęście płytkich udarów.
Napisałeś w książce, że stres procesowy uruchomił lawinę schorzeń, które doprowadziły Profesora Rektora do przedwczesnej śmierci.
To jest zdanie adwokata i syna profesora, Dominika, również prawnika. Pan Dominik uprzytomnił mi, że ojciec nie martwił się wcale wyrokiem sądu w odniesieniu do samego siebie, bo wiedział, że nie był tajnym współpracownikiem SB. Sen z powiek spędzał mu ewentualny negatywny wyrok sądu, albowiem uderzyłby w wizerunek Uniwersytetu Jagiellońskiego. A całe swoje dorosłe życie Profesor związał z Alma Mater.
Czy Alma Mater wspierała swojego Rektora w tym dramatycznym położeniu? Zazwyczaj jest tak, że w reakcji na postępowanie lustracyjne inni przyjmują postawę wyczekiwania z domniemaniem: „a może coś jest na rzeczy”.
Nie wiem, co uniwersytet mógł w tej sprawie zrobić i co zrobił. To jest raczej pytanie do adwokata, osoby bardzo dobrze zorientowanej w sprawie. Wiem jedno, adwokat był dla niego wtedy powiernikiem, przyjacielem i bratem. Pisma procesowe adwokata są nie tylko pismami procesowymi. To była zacięta bitwa z prokuraturą IPN o nieposzlakowany wizerunek prof. F. Ziejki.
Prof. S. Waltoś, nestor polskich karnistów, w opinii o Twojej książce zwraca uwagę na poziom działalności obrończej adwokata z perspektywy procesowej.
Od pewnego momentu mam przyjemność kontaktować się z nim osobiście. To uroczy człowiek, bardzo wrażliwy na krzywdę drugiego. Posiada nadzwyczajną biegłość adwokacką i świetne pióro. Trafia zawsze w punkt. Przy tym jest bardzo czujny na „podchody i intrygi” w procesie. Jego uwagi przyczyniły się do udoskonalenia procesowej części monografii. Sąd dzięki takim adwokatom ma ułatwione zadanie w postępowaniu.
Słyszałem opinię krążącą po Krakowie, że adwokat Stanisław Kłys do majątku UJ wniósł dziesięć razy więcej, niż w posagu wniosła św. Jadwiga… Sąd lustracyjny w wyroku potwierdził to, co Adwokat zawarł w pierwszym piśmie procesowym. Sąd odrzucił wniosek prokuratury IPN i oczyścił prof. F. Ziejkę ze wszystkich stawianych mu zarzutów. Jak na ten wyrok zareagował prof. F. Ziejka?
Trzeba dopowiedzieć, że Sąd wydając wyrok uniewinniający obciążył budżet państwa (za działalność prokuratury IPN) symboliczną kwotą, z tytułu zwrotu kosztów Lustrowanemu związanych z udziałem obrońcy z wyboru. Zasądzenie tych kosztów było dowodem całkowitej bezzasadności wniosku prokuratora i przegrania sprawy przez pion lustracyjny IPN. W relacji syna Dominika, ojciec przyjął informację o wyroku oczyszczającym z obojętnością. Tę informację przesłał mu SMS-em Adwokat. Był już chyba myślami na drugim świecie. Trzy tygodnie po wyroku I instancji zmarł na udar, 19 lipca 2020 r.
Wtedy rozpoczyna się nowy rozdział w postępowaniu lustracyjnym, najbardziej upiorny. Prokurator Piotr Stawowy trzy tygodnie po śmierci prof. F. Ziejki wniósł apelację od wyroku uniewinniającego. Ja to określam zwrotem: apelacja nekrologiczna. Czy w tym przypadku prokurator IPN również powołał się na prawo?
Jak najbardziej, chociaż w sposób zawiły. Ta apelacja, niezależnie od jej bezzasadności, ujawniła zawziętość pionu lustracyjnego IPN. Można słusznie domniemywać, że gdyby prof. F. Ziejka żył, proces lustracyjny byłby kontynuowany aż do ostatniego środka procesowego, czyli do prawomocnego wyroku Sądu Najwyższego.
Ta nekrologiczna apelacja odsłaniając intencję prokuratora, w gruncie pogrążyła cały pion lustracyjny IPN.
Od kilku lat narasta również w IPN przeświadczenie, że pion lustracyjny IPN należy rozwiązać. Postępowanie prokuratorskie przeciw prof. F. Ziejce jest gwoździem do trumny tego pionu. Moja książka o lustracji Profesora Rektora jest argumentem za tym dla potomności.
Po pewnych perturbacjach, apelacja prokuratora dotarła przed oblicze Sądu Apelacyjnego, kilka miesięcy po śmierci lustrowanego. Te perturbacje spowodowało pewne niedopatrzenie Przewodniczącej Sądu I instancji.
Te kilka miesięcy, to było naprawdę tempo ekspresowe. Ostatecznie Sąd Apelacyjny swoim orzeczeniem pozostawił apelację prokuratora bez rozpoznania jako niedopuszczalną z mocy samego prawa. Oczywiście stało się tak za sprawą czujności adwokata. W całym cywilizowanym świecie nie można oskarżać i osądzać nieżyjącego. Nie można bowiem po korzystnym wyroku Sądu, po którym umiera lustrowany, wnosić apelacji po śmierci na jego niekorzyść. Prokuraturze IPN po tym wyroku Sądu Apelacyjnego odeszła ochota na zażalenie do Sądu Najwyższego i tym sposobem wyrok pierwszej instancji Sądu się uprawomocnił.
W podsumowaniu książki stwierdzasz, że postanowienie Sądu lustracyjnego w Krakowie jest wyrokiem nad pionem lustracyjnym i pionem badań historycznych IPN. Czy masz na myśli ten pseudoprocesowy i pseudonaukowy bełkot, który zdominował lustrację prof. F. Ziejki w IPN? Tym samym typem analizy i retoryki, co dr F. Musiał, posługiwał się przecież prokurator w procesie.
Moja opinia w całej rozciągłości dotyczy pionu lustracyjnego IPN. W odniesieniu do pionu naukowego jest to hiperbola; moja opinia dotyczy jedynie „hunwejbinów” lustracyjnych, którzy swoimi poczynaniami dezorientują opinię publiczną a przy tym działają na szkodę wizerunku pionu badań historycznych i całego IPN.
Czy pionu lustracyjnego nie da się zreformować?
Postępowanie lustracyjne w trybie obecnej ustawy ma wiele wspólnego z postępowaniami stalinowskimi. Lustrowany jest obwiniony z góry na podstawie zapisu ewidencyjnego aparatu bezpieczeństwa. Jedynie co może zrobić, to starać się udowodnić swoją niewinność przed Sądem. Poza tym w praktyce procesowej zostały odwrócone dwie kluczowe zasady: domniemania niewinności i in dubio pro reo. Jak w stalinowskim sądownictwie. Pion lustracyjny należy zastąpić komisjami kompetentnych historyków.
Prokuratorzy nie posiadając kompetencji w nauce historii, traktują akta SB jak Ewangelię.
Otóż to. Według byłych oficerów SB, tylko około 20-30% spośród zarejestrowanych to faktyczni tajni współpracownicy. Reszta to wykreowani przez aparat bezpieczeństwa rzekomi donosiciele, jak np. F. Ziejka. Jeśli prokuratorzy pionu lustracyjnego traktują zarejestrowanego t.w. jako faktycznego, to ich werdykty są niezgodne ze stanem faktycznym w około 70-80%.
Ta porażająca skala domaga się powołania Państwowej Komisji do oceny decyzji prokuratorskich podjętych w trakcie postępowań lustracyjnych.
Jak najbardziej. To jest obowiązek państwa, żeby zrehabilitować swoje instytucjonalne ofiary. Chętnie do takiej komisji przyłożę swoją rękę.
A co sądzisz o dalszym losie pionu badań historycznych IPN?
W tym pionie pracuje wielu solidnych naukowców. Nie należy tak po prostu rozwiązywać tego pionu, jako że będzie to wylewanie dziecka z kąpielą, co byłoby zubożeniem nauki polskiej. Albowiem wątpię, czy uczelnie wyższe zechcą i zdołają przejąć zadania tego pionu. Z drugiej strony istnienie pionu badań historycznych w obecnym kształcie przestało mieć uzasadnienie. Postuluję przekształcenie pionu w Instytut Naukowy IPN i powiązanie go ze systemem nauki polskiej na podobieństwo PAN.
Co wtedy pozostałoby z obecnego IPN?
Podzielam również Twoją propozycję z recenzji o „Uporczywej lustracji”, żeby sercem nowej formuły IPN uczynić archiwum, w którym zgromadzi się wszystkie archiwalia wyprodukowane przez instytucje Polski Ludowej w latach 1944-1989. Pozostałe biura IPN, włącznie z Instytutem Naukowym, ukonstytuować należy w funkcji tego archiwum.
Rozmowę zapisała Magdalena Gorostiza
Prof. zw. dr hab. Stanisław Obirek pracuje na Uniwersytecie Warszawskim w Ośrodku Studiów Amerykańskich. Studiował filologię polską w Uniwersytecie Jagiellońskim, filozofię i teologię w Neapolu i w Rzymie na Uniwersytecie Gregoriańskim. W 1997 r. habilitował się na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, profesorem tytularnym jest od 2011 r.
Prof. zw. dr dr hab. Bogusław Górka – historyk i religioznawca, całą ścieżkę naukową z religioznawstwa przeszedł na Uniwersytecie Jagiellońskim, pracuje na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Jest autorem kilkunastu książek głównie z zakresu hermeneutyki religijnej oraz lustracyjnych.