Nie wiem, ile kobiet jest w podobnej sytuacji, ale ja już nie mam na nic siły. To ja muszę zadbać o finanse, o synów, o to, by w domu było co jeść i było czysto. Mąż wychował się w tradycyjnej rodzinie i ani myśli zając się „kobiecymi pracami”, bo byłoby bo to jego zdaniem niemęskie. Pracuje w budżetówce, jest urzędnikiem, zarabia niewiele ponad 4 tysiące złotych na rękę. Ja prowadzę własną firmę, ale czasy są trudne. Żeby jako tako zarobić, pracuję dwa razy więcej niż kilka lat temu. Wracam do domu zmęczona, po wielu godzinach uśmiechania się i nadskakiwania obcym ludziom. Tak to przecież wygląda. Czeka na mnie bałagan, pranie i konieczność podania obiadokolacji, która muszę dzień wcześniej ugotować, bo inaczej jedlibyśmy koło północy.
Mamy dwóch nastoletnich synów w liceum. To dobrzy chłopcy, ale jeden ma kłopoty z nauką i stale chodzi na różne korepetycje. Nie ma na nic czasu, ja w dodatku muszę zarobić, aby je opłacić. Drugi syn też ciągle siedzi z nosem w książkach, polska szkoła to temat na oddzielną okazję. Nie mam sumienia dodatkowo ich obciążać obowiązkami. Robią drobne zakupy, wynoszą śmieci, odkurzą w domu. Ale nie upiorą, nie ugotują. To natomiast mógłby zrobić mój mąż, który wraca z pracy po godzinie 16. i natychmiast włącza telewizor. Spędza tak każdy dzień.
Rozmowy na ten temat niczego nie dają, mąż uważa, że dom jest na głowie kobiety. Ostatnio coraz częściej się kłócimy, bo ja opadam już z sił. Zarabiam dwa razy więcej niż on i tak naprawdę tylko dzięki mojej pracy stać nas na w miarę normalne życie. Mamy pieniądze na opłaty, wyjeżdżamy na urlop. Tymczasem w oczach męża dalej jestem jego służącą. Wiem, że trochę w tym mojej winy, bo też wychowałam się w domu, w którym matka robiła wszystko i tak przyzwyczaiłam męża. Ale czasy się zmieniły. Miałam inną pracę, łatwiej się żyło. Teraz coraz więcej kobiet bierze na siebie ciężar utrzymania domu i mężczyźni powinni im pomagać, przejmując część obowiązków. Ja często mężowi mówię, że skoro nie chce pomagać w domu, niech idzie i dorobi, a ja będę mniej pracować. Ale on tylko obiecuje, że czegoś poszuka.. Czy są tu kobiety, mające podobny problem w domu? Czy powinnam się z mężem rozstać?
Olga
Partnerstwo jest mitem
Sukces Pisany Szminką przestawił niedawno wyniki czwartej części raportu „Bizneswoman Roku: Polki i przedsiębiorczość 2023”, który poruszał kwestię równego podziału obowiązków w polskich domach. Wyniki nie napawają optymizmem.
Okazuje się, że niemal co trzecia badana kobieta wykonuje więcej obowiązków domowych niż przed rokiem. Mimo że 89 proc. respondentek uważa, że ich wykonywanie nie jest odpowiedzialnością głównie kobiet, to nadal 14 proc. przyznaje, że wykonuje wszystkie obowiązki domowe samodzielnie. Wśród ankietowanych prowadzących swój biznes lub planujących go założyć co piąta deklaruje, że wśród bliskich spotyka się z niekonstruktywną krytyką, a co czwarta respondentka nie może liczyć na ich wsparcie.
Z tej części raportu wynika również, że niemal jedna na trzy badane (31 proc.) w ciągu ostatnich 12 miesięcy wykonywała więcej obowiązków domowych. Jednocześnie z deklaracji ankietowanych wynika, że jedynie 12 proc. miało ich mniej. Ponad połowa respondentek (55 proc.) ma tyle samo obowiązków, co rok temu.
Co siódma badana sama wykonuje wszystkie obowiązki domowe. Aż 89 proc. respondentek deklaruje, że nie uważa, aby obowiązki domowe stanowiły głównie sprawę i odpowiedzialność kobiet (12 proc. „raczej nie” i 77 proc. „zdecydowanie nie”). Jednocześnie jednak, zapytane o podział obowiązków w ich domach, w 40 proc. deklarują, że samodzielnie wykonują większość obowiązków, a aż 14 proc. przyznaje, że wszystkie obowiązki spoczywają na nich. Dwie na pięć badanych deklaruje, że ma równy podział zadań z partnerem/partnerką. Jedynie 3 proc. uczestniczek badania określiło, że to partner/partnerka wypełnia większość obowiązków, taki sam odsetek powierza prace domowe zatrudnionej osobie.
– Wyniki badania towarzyszącego konkursowi Bizneswoman Roku nie napawają optymizmem. Równy podział obowiązków domowych między partnerami jest warunkiem koniecznym do budowania sukcesu zawodowego matek. Kobiety przeciążone pracami domowymi nie podejmują tak chętnie wyzwań rozwojowych a wręcz celowo ograniczają rozwój kariery. Rolą wspierających partnerów powinno być równe uczestnictwo w codziennych obowiązkach domowych, a także aktywne rodzicielstwo – mówi Magda Dziewguć, Country Director Google Cloud Poland, Partnera konkursu Bizneswoman Roku w kategorii Organizacja Przyjazna Rodzicom.
Niewolnice domowego ogniska
Choć coraz więcej kobiet bierze na siebie ciężar utrzymania rodziny, większość z nich nie umie podzielić domowych obowiązków, czy przerzucić ich na męża. Dlaczego?
- Bo mają wyuczony imperatyw wewnętrzny, który każe im to wszystko robić. To jest wbijane im do głowy od pokoleń. Przez matki, babki, ciotki – że kobieta musi obsługiwać męża, dzieci. I sięgając daleko wstecz to było uzasadnione. On szedł polować na mamuta, ona zajmowała się jaskinią. Ale czasy się zmieniły – mówi psycholog i terapeuta Janusz Koczberski. - Kobiety pracują, zarabiają często więcej niż mężczyźni. Stary przekaz jednak pozostał. I kobiety mają coraz więcej obowiązków. Bo choć przejęły męską rolę utrzymania domu, nadal muszą jeszcze być służącymi swojej własnej rodziny.
Nie tylko męża. Również dzieci. Mają usługiwać, obsługiwać i zaharować się, aby kupić smartfona czy inny gadżet. I zamiast iść do kosmetyczki czy fryzjera, one to robią. Tolerują fakt, że mężowie choć zarabiają znacznie mniej, nie przejmują się niczym w domu. Potrafią miesiącami, a nawet latami utrzymywać mężczyzn, którym nawet nie śni się, żeby szukać pracy.
- Cóż, kobiety często to robią, by zamaskować swój fatalny wybór. Miało być idealnie i trzeba taką wizję stworzyć dla świata. Facet jest do bani, ale kobieta skonstruuje taki dom, by nie było tego widać – mówi Janusz Koczberski. - I będzie liczyć, że on w końcu się ogarnie, że wyjdzie zapolować na tego mamuta... Bo trudno się przyznać do porażki.
Magdalena Gorostiza