Podobne artykuły:
Onet podaje, że przyczyną tego stanu rzeczy jest przede wszystkim pogoda, która przyspieszyła dojrzewanie owoców. Niestety, to oznacza, że te truskawki, które trafiają na rynek, kosztują znacznie więcej. W wielu miejscach za kobiałkę (2 kg) truskawek trzeba zapłacić nawet 50 zł.
W połowie czerwca na giełdzie owocowo-warzywnej w krakowskiej dzielnicy Rybitwy, która jest centrum hurtowej dystrybucji owoców na całą południową Polskę, truskawek nie było. To zaskakujące, biorąc pod uwagę, że to właśnie w tym czasie oczekuje się największego wysypu owoców.
Jak wyjaśniają producenci w rozmowie z reporterem Onetu, truskawki dojrzały wcześniej niż zwykle ze względu na ciepłą wiosnę. Chodzi o te uprawiane w tunelach, jak i te rosnące bez przykrycia, bezpośrednio na gruncie. W efekcie, kilka tygodni temu truskawek było najwięcej, a ich cena szybko spadała. Jednak ulewy i gwałtowny spadek temperatur na początku czerwca spowodowały zatrzymanie okresu wegetacyjnego. Owoce nie dojrzały, a część z nich gnije na polach. W niektórych plantacjach pojawił się również grzyb.
W rezultacie, truskawki zniknęły z rynku w momencie, kiedy konsumenci oczekiwali ich najwięcej i liczyli na najniższe ceny. Dziś mamy do czynienia z anomalią - zamiast spadać, ceny truskawek rosną z dnia na dzień. W ostatni weekend cena hurtowa wynosiła 18 zł za kg, obecnie już 20 zł, a niektórzy sprzedają je nawet po 22 zł. To powoduje, że po doliczeniu marży pośredników, klienci końcowi płacą za kobiałkę truskawek nawet ponad 50 zł.
Konsumenci są zaskoczeni nagłym zakończeniem sezonu na truskawki. Wielu z nich co roku robi duże ilości przetworów, soków i dżemów z truskawek. Jednak w tym roku, ze względu na wysokie ceny, ich smakosze prawdopodobnie ograniczą zakupy.