O tym, jak udało się stworzyć to miejsce, rozmawiamy z Anną Augustyniak.
Pomysł świetny. Co zresztą widać, akcja zaczęła się kilka godzin temu, a regał pełny i stale ktoś przychodzi.
Już dwa lata temu w grudniu 2015 rozmawiałam o tym z Mariuszem Filipkiem, prezesem Stowarzyszenia Aktywna Europa. Że trzeba coś zrobić, żeby książki nie umierały. Wtedy utworzyliśmy fanpage, który miał służyć wymianie poglądów na temat literatury, możliwości przekazywania sobie książek. Raz na nim było aktywnie, raz mniej życia. Ale cały czas myślałam o miejscu w realu, a nie o wirtualnej przestrzeni. I udało się. Jestem zadowolona. Szkoda tylko, że Mariusza nie ma, ale leży w domu złożony chorobą.
Galeria Olimp udostępniła miejsce, w dodatku nie byle gdzie, bo koło EMPIK-u.
Jestem bardzo wdzięczna prezesowi Grzegorzowi Dębcowi, bo w końcu taka „wyspa” to realne pieniądze. Rozmawiałam w innych miejscach, nie było zainteresowania. Tu natychmiast był pozytywny odzew, pewnie dlatego, że pan Grzegorz też czyta. Obiecał zresztą zasilić nasz regał. Mam nadzieje, że to miejsce będzie już stałym punktem na mapie Lublina, zainspiruje do spotkań. Już dziś wiele osób mówiło, że to świetny pomysł, bo mają w domach książki, z którymi nie wiadomo o robić. Leżą często gdzieś upchane w kartonach, zapomniane. Wystarczy je tylko przynieść i postawić na nich naszą pieczęć.
Bo książka, której nikt nie czyta jest tylko martwym przedmiotem. Odżywa tylko w rękach czytelnika…
Wyszliśmy z Mariuszem właśnie z tego założenia, stąd nazwa przedsięwzięcia. Ja sama czytam, kiedy tylko znajdę chwilę. Książki nie są po to, by leżały bezczynnie.
Wybrałaś już coś dla siebie?
Tak, Marię Antoninę Stefana Zweiga. Lubię biografię, jestem świeżo po lekturze Beksińskich. Zobacz, jest wydana w 1984 roku i praktycznie w stanie idealnym. Stała gdzieś latami na półce. Teraz znowu da komuś radość i o to chodzi w tej akcji.
Rozmawiała Magdalena Gorostiza
Kim jest Anna Augustyniak? Chcecie ja poznać bliżej? Czytajcie Kobieta w chłopskiej partii.