Podobne artykuły:
Po każdym rozstaniu to samo. Jak w zegarku. Stereotypowo użalamy się nad sobą, pijemy tanie wino z kiosku, jemy fastfoofy i znów zaczynamy palić, choć dawno to rzuciliśmy. Czemu sami sobie nie wystarczamy? Czemu wiecznie szukamy drugiej, lepszej połówki? Może nie powinno się szukać kogoś, kto spełni wszystkie nasze oczekiwania? Jak znaleźć formę związku, która nam odpowiada? Wsłuchać się w siebie? Po prostu próbować do skutku? Iść na warsztaty tantryczne? Czy lepiej jest całkowicie oddać się uczuciom, czy może lepiej mieć się pod kontrolą?