W Nowym Jorku po raz pierwszy od niemal sześćdziesięciu lat obejrzeć można także pamiątki po Tamarze Łempickiej oraz związane z nią archiwalia. Kameralna wystawa daje wgląd w „fenomen Łempickiej”, który trwa od czasu, gdy jej twórczość poddana została w 1972 roku krytycznemu przewartościowaniu na wystawie w Galerii Luksemburskiej w Paryżu. Pokaz stawia również pytanie o aktualność jej sztuki dzisiaj.
Znana w świecie jako „diva art déco” i „królowa nowoczesności” Tamara Łempicka zasłynęła świetlistymi aktami oraz portretami ludzi majętnych i pięknych. Jako malarka figuratywna działająca w czasie, gdy awangarda dekonstruowała formę dzieła sztuki, Łempicka posługiwała się precyzyjną kreską i wykazywała biegłość techniczną wzorowaną na mistrzach niderlandzkiego i włoskiego renesansu. Natchniona paryską nowoczesnością „ryczących lat dwudziestych” artystka łączyła te klasyczne odniesienia z estetyką typową dla grafiki, fotografii i kina. Oprócz tego, wśród jej późniejszych dzieł, także pokazanych na wystawie, znajdują się mniej znane portrety z lat czterdziestych i pięćdziesiątych, które dają pełniejszy obraz jej twórczości.
Tamara Łempicka była tak rozgoryczona szalejącą w Europie wojną, przed którą zdołała uciec, oraz tym, co stało się po niej z Polską, że ograniczyła tematykę swoich prac do martwych natur, wnętrz oraz cyklu przedstawień miejskich, a także madonn, chłopstwa oraz portretów członków rodziny. Wydaje się, że Łempicka znajdowała pocieszenie w precyzyjnych pociągnięciach pędzla charakteryzujących jej ukochaną technikę renesansową. Niektóre z tych dzieł pokazywane są obecnie w Nowym Jorku obok jej portretów w stylu art déco. W dobie rozkwitu ekspresjonizmu abstrakcyjnego podejmowane przez nią tematy uchodziły w świecie sztuki za nieaktualne i niemodne. Przyczyniło się to z pewnością przynajmniej po części do artystycznej izolacji, w którą popadła Łempicka po ogromnym sukcesie odniesionym w Europie w latach dwudziestych i trzydziestych.
Prace zaprezentowane w pierwszej odsłonie Kosciuszko Projects miały dla Łempickiej szczególne znaczenie osobiste, podobnie jak obecne na wystawie cenne pamiątki, które przetrwały okres rewolucji, dwie wojny i siedem przeprowadzek między kolejnymi domami artystki w Warszawie, Petersburgu, Paryżu, Hollywood, Nowym Jorku, Houston, i wreszcie w Cuernavace. Odsłaniają one tajemnicę jej osobowości. Wykonane przez sławnych fotografów zdjęcia artystki i jej luksusowych apartamentów w Paryżu i Nowym Jorku pokazują sposób, w jaki budowała wśród kolekcjonerów status gwiazdy.
Tamara Łempicka to jedna z pierwszych szeroko znanych kobiet-artystek, a jej język artystyczny i niezależność stanowią źródło inspiracji dla współczesnych pokoleń, które (na nowo) odkrywają jej twórczość w erze mediów społecznościowych, zwłaszcza Instagrama. Choć jej rola w przecieraniu szlaku, którym podążyły w XX wieku inne artystki wydaje się być dzisiaj zapomniana, wciąż zasługuje na uznanie i uwagę.
Echa i interpretacje jej twórczości, a także wspólne inspiracje odnaleźć można w pracach artystek młodszego pokolenia, takich jak sensacja Instagrama – urodzona w Pakistanie i działająca w Toronto Maria Qamar aka @hatecopy, prezentowana niedawno w nowojorskiej Richard Taittinger Gallery, czy też w zmysłowych i równie krzykliwych projektach fotograficznych mieszkającej w Nowym Jorku polskiej fotografki Anny Izabeli Blody, aktywnej na Instagramie jako @annabloda. Innym urodzonym w Polsce i znanym na świecie artystą, którego łączy w tym względzie podobieństwo z Łempicką jest Piotr Uklański. Namalował on w tym roku jej portret pokazywany obecnie w nowojorskiej galerii Luxembourg & Dayan. To zbieżność wyjątkowa i znacząca: niesławny „Bad Boy” i niepoprawna „Bad Girl” polskiej sztuki – specjaliści w swoim fachu i mistrzowie zawłaszczenia – spotykają się w XXI wieku na krótką chwilę na Upper East Side, w pobliżu domu przy East 57th Street, w którym Łempicka mieszkała między 1942 i 1962 rokiem. Artystka bez wątpienia nadal dostarcza innym twórcom zarówno świadomej, jak i nieświadomej inspiracji. Interesuje ich nie tylko jej sztuka, ale też nieprzeciętny wizerunek, który wykreowała w epoce, kiedy nie istniały jeszcze media społecznościowe. Niemal sto lat później artystki i artyści wykorzystują stosowane przez nią strategie, używając jednak do tego innych, głównie cyfrowych narzędzi. Łempicka do perfekcji opanowała sztukę autopromocji, z powodzeniem wcielając w życie prostą i jasną zasadę „udawaj aż się uda”, którą przyjęła w Paryżu w latach dwudziestych. Trudno wyobrazić sobie obecnie coś bardziej aktualnego.
Wystawa otwiera przed nowym pokoleniem kuratorów, artystów i badaczy możliwość odkrywania i wniknięcia w głębię twórczości Łempickiej z czasów, gdy zmagała się z muzami i zmieniającymi się czasami. W jej pracach dostrzec można silne związki ze współczesną kulturą wizualną, w której wygląd liczy się jak nigdy wcześniej, i którą artystka potrafiła tak dobrze uwidocznić. Także jej kampowe oblicze, pełen przepychu kicz oraz queerowy aspekt jej prac pobrzmiewają wyraźnie w wizerunkach ikon popkultury naszych czasów, od Madonny do Lady Gagi, a także w twórczości rzeszy projektantów mody, co podkreśla jej wizjonerstwo i przenikliwość jako artystki. Łempicka bez wątpienia była i jest influencerką.
Artystka była postacią niezwykle złożoną i wielowymiarową – kobietą wyraźnie wyprzedzającą swoje czasy, podobnie jak żyjące w tej samej epoce Polki z pochodzenia: gwiazda niemego kina Pola Negri i potentatka branży kosmetycznej Helena Rubinstein. Była niepokorną, niezależną i silną kobietą żyjącą w otwartym związku małżeńskim. Głodna sukcesu, ambitna, pracowita i wytrwała, prawdziwy żywioł; eksperymentująca ze swoją seksualnością hedonistka, którą nie sposób było zawstydzić. Feministka, prawdziwa kosmopolitka i pół-Żydówka, o czym jednak nie mówiła głośno. Osoba o otwartym umyśle, z pewnością egocentryczna i samolubna, ale jednocześnie pełna rodzinnych uczuć i współczucia; obdarzona silnym ego i animuszem potrzebnym, by tak doskonale poradzić sobie w zdominowanym przez mężczyzn świecie sztuki.
Twórczość Łempickiej zasługuje dzisiaj na świeże spojrzenie, nową perspektywę i ujęcie wolne od uprzedzeń dawnych czasów. Gdyby przyszła na świat w latach osiemdziesiątych lub dziewięćdziesiątych, z pewnością byłaby już królową Instagrama. Bez wątpienia należy jej się miejsce w dyskursie artystycznym, a jej pozycja w historii sztuki wymaga rewizji. Miejmy nadzieję, że nowojorska wystawa stanie się pierwszym krokiem w tym kierunku, przynajmniej tu w Stanach Zjednoczonych, gdzie jej twórczość nie doczekała się dotąd szerokiej prezentacji. Czekajmy więc i obserwujmy jak sztuka Tamary Łempickiej – nie tylko z jej najbardziej cenionego, art-décowskiego okresu – pojawiać się zacznie na zbiorowych wystawach twórczości wielu pokoleń kobiet-artystek, których dzieło poddawane jest powolnemu, lecz systematycznemu przewartościowaniu, i które odzyskują należne im miejsce w kanonie.
Bartek Remisko, Dyrektor Artystyczny Kosciuszko Projects
zdjęcia Luc Kordas