Każdy z nas pragnie podzielić się tym, co ma najlepszego w poszukiwaniu miłości i akceptacji. Gdybyśmy przenieśli tę refleksję w obszar naszych językowych kompetencji, pełniejsza stałaby się świadomość mocy słów i wiedza o tym, że to jak mówimy i piszemy wyraża nas całościowo, odzwierciedla to, kim jesteśmy naprawdę.
W moim przekonaniu i nie jestem w tym odosobniona, celem życia jest doskonalenie się. Będąc procesem, którego zwieńczeniem będzie kres życia, daje nam nieskończony potencjał do twórczej pracy nad sobą.
Dlaczego warto podjąć ten wysiłek ? Warto, ponieważ jako świadome istoty duchowe, mamy obowiązki względem ciała i względem ducha. Po to jesteśmy na tej planecie, aby osiągnąć możliwie najpełniejszy wymiar naszego człowieczeństwa : żyć z sercem otwartym, duchem wzniosłym, kształtować umysł, dbając troskliwie o ciało.
U podłoża refleksji, że praca nad własnym językiem to skuteczna droga do samopoznania leży wiedza o tym, że introspekcja i autorefleksja nie zaprowadzą nas na manowce egoistycznego narcyzmu, choć wymagają skupienia światła uwagi na sobie.
Wręcz przeciwnie – one otwierają nas na innych.
Relacja między językiem, a myśleniem jest dwukierunkowa : doskonaląc mowę porządkujemy nasze myślenie i nasz świat wewnętrzny.
I odwrotnie, wykształcając w sobie szlachetne postawy, dobieramy coraz staranniej słowa kierowane do innych, wzmaga się nasz szacunek i respekt. Rozprzestrzeniamy wokół siebie coraz piękniejsze emanacje serca, współodczuwamy, wsłuchujemy się w drugiego człowieka, stajemy się obecni i uważni. Rozumiemy czując i czujemy rozumiejąc.
Świadomie założony kaganiec na bezmyślne gadulstwo sprawia, że otwiera się przestrzeń akceptacji drugiej istoty i rośnie przyrodzona nam zdolność empatii. Trud włożony w dyscyplinowanie nużącego, nader często jałowego słowotoku przynosi szybko piękne owoce – przesyca nas szlachetnością i miłością wobec innych, równocześnie pokorniejemy.
Tak właśnie pojmuję sens chrześcijańskiego przykazania Miłości – będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego, z całej duszy swojej, ze wszystkich sił swoich, a bliźniego swego jak siebie samego.
Doświadczenia w pracy nad świadomym posługiwaniem się językiem, swoiste warsztaty praktyczne z samym sobą i w relacji z drugim człowiekiem dają bezmiar satysfakcji – pogłębiają nasz kontakt ze światem, wzbogacają i uszlachetniają nasze związki ludzkie, nade wszystko zaś, nas samych przekształcają w mądre istoty myślące sercem.
A droga jaką podążać może serce nie ma kresu.
Barbara Okońska http://www.dobre-tlumaczenia.com/pl/