Christian Dior, bo tak się ów krawiec nazywał, chciał obwieścić światu, a zwłaszcza kobietom, że wszystko, co złe już za nimi. Że minął czas butów na drewnianych podeszwach, kapeluszy z gazetowego papieru, sukienek zszywanych z chustek i "pończoch", które zastępował szew malowany na nogach kredką do oczu. Kobiety, stwierdził Dior, po tych chudych latach powinny znów poczuć się jak księżniczki. Powinny założyć wirujące suknie do ziemi, talię ścisnąć gorsetem, a stopy wsunąć w lekkie pantofelki na cienkim obcasie. Przygotował im takie kreacje. A potem ubrał w nie modelki i wysłał na ulice Paryża, na sesję zdjęciową. Wyglądały tak:
Podobne artykuły:
I wtedy... jak myślicie, co się wtedy stało? Czy piękne kobiety w eleganckich strojach wzbudziły zachwyt przechodniów? Czy rzucili się je oglądać i prosić, by pozowały z nimi do zdjęć? Nic z tych rzeczy. Dziewczyny, które wystąpiły w tej pamiętnej sesji Diora, wspominały ją potem jako najgorsze doświadczenie w życiu. Popychano je, opluwano, obrzucano wyzwiskami. Ich piękne stroje budziły agresję kobiet i pogardę lub co najmniej konsternację mężczyzn. Widać to wyżej na ostatnim zdjęciu Richarda Avedona - modelce Renée, sfotografowanej przez niego na Placu de la Concorde, mężczyźni przyglądają się raczej ze zdumieniem niż z zachwytem. Ale czy reakcja mogła być inna? Przecież w 1947 roku większość europejskich miast wyglądała tak:
Londyn 1947
|
Paryż, 1947
|
Dzieci na ulicach Paryża, 1947
|
Warszawa, 1947
|
Moskwa, 1947
|
Berlin, 1947
|
Londyn, 1947
|
I tak było na całym świecie. Brytyjski rząd wezwał rodaczki do bojkotu sukienek Diora, który szyjąc je okazał się kompletnie niewrażliwy na powojenną traumę Europy. Król Jerzy VI zabronił nosić te grzeszne kiecki swoim córkom, księżniczkom Elżbiecie i Małgorzacie. W Ameryce z kolei protestowały feministki, oburzone, że kobiety znów wtłacza się w długie do ziemi suknie, ciuchy rodem z dziewiętnastego wieku. Kiedy we wrześniu 1947 r. Dior pojechał tam promować swoją kolekcję, przywitały go demonstracje. Tłumy kobiet wymachiwały transparentami: "Precz z New Look!", "Christian Dior do domu!", "Brzydzą nas pańskie sukienki!".
Do oburzonego tłumu dołączyli uznani projektanci. Coco Chanel publicznie oświadczyła, że Dior jest zakałą i hańbą francuskiej mody. Ale co mogła powiedzieć, skoro zepsuł jej całą robotę? Chanel od paru dekad walczyła o maksymalną prostotę kobiecego stroju, lansując kanciastą sylwetkę pozbawionej biustu chłopczycy, odzianej w miękkie, wygodne dzianiny. A ten idiota cofał się o całe lata! U niego talia miała być szczupła, piersi bujne, biodra krągłe. A to oznaczało jedno - moda wraca do XIX wieku, kobiety znów trzeba zakuć w gorsety i fiszbiny!
Do oburzonego tłumu dołączyli uznani projektanci. Coco Chanel publicznie oświadczyła, że Dior jest zakałą i hańbą francuskiej mody. Ale co mogła powiedzieć, skoro zepsuł jej całą robotę? Chanel od paru dekad walczyła o maksymalną prostotę kobiecego stroju, lansując kanciastą sylwetkę pozbawionej biustu chłopczycy, odzianej w miękkie, wygodne dzianiny. A ten idiota cofał się o całe lata! U niego talia miała być szczupła, piersi bujne, biodra krągłe. A to oznaczało jedno - moda wraca do XIX wieku, kobiety znów trzeba zakuć w gorsety i fiszbiny!
Modelujący sylwetkę gorset znów wrócił do łask, choć w mniej opresyjnej formie |
Ale wszystkie te protesty to była tylko pierwsza reakcja. Pod cienką warstewką świętego oburzenia czaił się zachwyt, który wybuchł natychmiast, gdy kolekcja Diora trafiła do sklepów. Oblegały je tłumy już nie oburzonych, ale odurzonych nową modą. Kobiety nawet gorsety zakładały chętnie, zwłaszcza że wcale nie przypominały dziewiętnastowiecznych narzędzi tortur - były elastyczne, wygodne, a dzięki nim każda czuła się seksowna i uwodzicielska. Nawet angielskie księżniczki - w tajemnicy przed ojcem i własnym rządem - obejrzały nową kolekcję na specjalnym zamkniętym pokazie w brytyjskiej ambasadzie w Paryżu. A bardziej niepokorna z nich, Małgorzata, była potem jedną z tych kobiet, które skutecznie ją lansowały.
Dior bezbłędnie odgadł pragnienia kobiet. Jego eleganckie sukienki, na pierwszy rzut oka karykaturalne w Europie ruin, okazały się najlepiej zaspakajać zbiorową tęsknotę za tradycyjnym, mieszczańskim stylem życia, który zniszczyła wojna. Za bezpiecznym światem, w którym kobieta znów może być luksusową panią domu, a nie ubraną w drelich dziewczyną z fabryki broni. Wszystko to sprawiło, że New Look przeszedł do historii jako jeden z milowych kroków mody, a nazwisko Diora do dziś jest - nawet dla profanów - synonimem haute couture, wielkiego krawiectwa, symbolem luksusu.
Naszym gustem Dior rządził jeszcze przez dekadę, aż do końca lat pięćdziesiątych. Mniej więcej do momentu, gdy młodziutka gwiazdka kina w kraciastej, płóciennej sukience i balerinach na gołych stopach, orzekła: "To moda dla babć". I kobiety natychmiast jej usłuchały. Rzuciły w kąt gorsety i długie suknie. Teraz wszystkie chciały być jak Brigitte Bardot...