Weronika o powodach, dla których chciała popełnić samobójstwo, mówić nie chce. Połączyły się dwie sprawy – jej depresja i kłopoty rodzinne. Miała wtedy 26 lat i choć od tego czasu minęło sporo, pamięta go jak by był wczoraj.
- Przyszły do mnie ciocia z babcią, powiedzieć mi, że zrobiłam głupstwo – mówi.
Do samobójstwa przygotowała się starannie. Poczytała, co z czym łączyć, żeby śmierć przyszła, ale żeby było przyjemnie. Niedługo przed próbą samobójczą pochowała ciocię.
- Byłam z nią bardzo związana, ciocia miała domek na działce, ciągle się tam jeździło – opowiada. - Pochyliłam się nad jej zwłokami, pocałowała w czoła i powiedziałem jej, że spotkamy się i to niedługo.
Zaopatrzyła się w leki i w piwo, bo po alkoholu miały lepiej działać. Łyknęła ile się dało, kończyła pisać list pożegnalny. Jednak dzięki temu, że sąsiadka miała klucze od jej mieszkania, udało się ją uratować.
- Przyjaciółka się domyśliła, po SMS, którego jej wysłałam – mówi Weronika. - Jak nie odbierałam telefonu, zaalarmowała sąsiadkę.
Pogotowie, toksykologia, powolny powrót do normalności. Taka sama droga wszystkich, którzy chcą się otruć. Weronika z perspektywy czasu wie, że to była głupota, nigdy więcej nie popełniła tego samego błędu. Że zrobiła rzecz nieodpowiedzialną, utwierdziły ją dwie bliskie osoby, babcia i ciocia, które niedługo po samobójczej próbie odwiedziły ją we śnie.
- Byłam wówczas na działce u cioci i śniło mi się, że właśnie tam jestem – opowiada Weronika. - Ciocia stała na tarasie, piła szampana. Babcia porozumiewała się ze mną za pomocą zawieszonej na karniszu smyczy. Nie chciała mi się pokazać.
W domku jest drewniany karnisz z kółkami, na jednym z nich we śnie Weroniki zawisła skórzana smycz. Smycz ruszała się po zadawanych pytaniach. Dwa razy oznaczało tak, raz – nie.
- Nie wiem skąd, ale wiedziałam, że to babcia smyczą rusza – mówi Weronika. - Byłam tego absolutnie pewna. Ale najpierw ciocia odwróciła się do mnie i popatrzyła przez drzwi. Pokiwała głową z dezaprobatą, obrzuciła mnie chmurnym spojrzeniem, potem odeszła do gości, z którymi była na tarasie.
Babcię Weronika pytała najpierw o to, czy to prawda, że nie żyje, potem czy ona sama zrobiła źle, otrzymała odpowiedź twierdzącą. Ponieważ w szpitalu straszoną ją, że leki mogą uszkodzić wątrobę i nerki, zapytała też i o to, czy wszystko będzie w porządku.
- No i dowiedziałam się, że będzie OK. Tak też zresztą było. Kiedy się obudziłam, wiedziałam, że przyszły, żeby mi powiedzieć, że postąpiłam głupio, że to nie mój czas jeszcze – kończy Weronika. - Babcia nigdy wcześniej mi się nie śniła. To był pierwszy raz, kiedy chciała mi przekazać od siebie wiadomość.
Przypominamy, co wiemy o snach, w których zjawiają się zmarli? Jak odróżnić prawdziwą wizytę od wytworu naszej wyobraźni? Badacze życia po życiu stworzyli katalog, który ma w tym pomóc:
1. Po przebudzeniu nie pamiętamy wielu szczegółów
2. Jesteśmy radośni, spokojni, zadowoleni.
3. Mamy wewnętrzne przeczucie że to był prawdziwy kontakt.
4. Przekaz od zmarłego jest pozytywny, daje nadzieję na przyszłe spotkanie – jest to bardzo ważne, bo czysto fizyczne sny są często pełne poczucia winy, wypominania, urazów, negatywnych emocji.
5. Pamięć o tym spotkaniu trwa znacznie dłużej niż zwykle pamiętamy sen, nosimy ją w sobie nawet lata po spotkaniu.
6. Informacje, które dostajemy, najczęściej nie były nam znane wcześniej, mogą być to też ważne symbole, dla osoby odbierającej wiadomość.
Magdalena Gorostiza