Panie Profesorze, czy w końcu wiemy, kiedy naprawdę urodził się Jezus?
W standardowej podręcznikowej wersji historii punktem odniesienia dla daty urodzin Jezusa jest śmierć Heroda Wielkiego, którą ustala się na 4. r. p.n.e. Jezus więc powinien urodzić się przed tą datą; przyjęło się, że narodził się między 6 a 4 r. p.n.e. Tymczasem w przekazach Ojców Kościoła data narodzin Jezusa oscyluje pomiędzy 3 a 1 r. p.n.e.
Skąd te rozbieżności i trudności w ustaleniu daty narodzin Jezusa?
Starożytni nie przywiązywali wielkiej wagi do relacji o narodzeniu i dzieciństwie, czego przykładem jest np. postać Juliusza Cezara. Nic dziwnego, że datacja narodzin Jezusa przysparza pewnych kłopotów, wszak mowa o dziecku z głębokiej prowincji w dodatku zmarginalizowanego przez żydowską społeczność. Inne też problemy rodzi powierzchowne studiowanie przekazów ewangelicznych.
Które to przekazy?
Relacje zamieszczone w tzw. Ewangelii Dzieciństwa Mateusza i Łukasza. Wyglądają na niezależne, ale studiowane łącznie uzupełniają się w kluczowych elementach. Według nich Jezus urodził się w Betlejem za panowania Heroda przy okazji jakiegoś spisu zarządzonego przez cesarza Augusta.
Uważa się, że Łukasz wspomina spis nadzorowany przez Kwiryniusza. Ale on był gubernatorem prowincji Syrii dopiero od 6 r. n.e., czyli prawie 10 lat po śmierci Heroda Wielkiego.
Istotnie, Łukasz odwołuje się do spisu Kwiryniusza, lecz nie w przyjętej dotąd popularnej konwencji. Gdy uważnie przetłumaczy się tekst grecki Ewangelii Łukasza, uzyskamy taki efekt: ten spis był wcześniejszy od tego [spisu], kiedy to Kwiryniusz zarządzał Syrią. Wspomniany został Kwiryniusz przez Łukasza z rozmysłem, bowiem nadzorował w Palestynie powszechny spis ludności zarządzony dla całego Imperium w 6 r. n.e. I ten spis wywołał bunt żydowski w Galilei, co doprowadziło do powstania partii zelotów. Zeloci później sprokurują powstanie przeciw Rzymowi, tragiczne w skutkach dla narodu żydowskiego. Dla pamięci żydowskiej ten spis za Kwiryniusza stał się traumatycznym wspomnieniem, ale przez to był trwałym punktem odniesienia dla pamięci żydowskiej. I ten punkt odniesienia wykorzystuje Łukasz – ale do umiejscowienia narodzin Jezusa w kontekście spisu wcześniejszego od tego właśnie.
Powie nam pan Profesor coś więcej o tym spisie?
Powiedzmy, że było to ogólno-imperialne referendum lojalnościowe. Na początku 2 roku p.n.e. nastąpiło skumulowanie kilku rocznic rzymskich i cesarskich (np. 25 rocznica panowania). Z tej okazji senat i lud rzymski postanowili uhonorować cesarza Augusta wzniosłymi tytułami, np. pater patriae (ojciec ojczyzny). Na tę okoliczność w całym imperium zarządzono referendum – z aktem lojalności na rzecz cesarza i czci jego boga. Herod biorąc pod uwagę przywileje Żydów, usiłował wykorzystać spis do dalszej lojalizacji swoich poddanych. Wywołał przez to niepokoje w królestwie, o których wzmiankuje Józef Flawiusz: Gdy cały naród żydowski złożył przysięgę wierności Cezarowi i swemu królowi, oni tylko [faryzeusze – B.G.], a było ich ponad sześć tysięcy, odmówili przysięgi. (Dzieje Izraela, 17.2.4). Bardzo ważne świadectwo dla historyków.
Dlaczego Józef nie mógł zrealizować aktu lojalności cesarskiej w Nazarecie?
Na mocy rozporządzenia mężczyźni musieli się udać do miejsca urodzenia i ofiarować tam srebrną monetę. Dlatego Mateusz, pisząc swoją Ewangelię do Żydów, przemilcza fakt, powód i okoliczności udania się do Betlejem, albowiem były to dla Żydów wspomnienia przykre i bulwersujące… Jeśli pobożni faryzeusze zbojkotowali lojalnościowy spis, to dlaczego sprawiedliwy Józef z nabożną Maryją nie postąpili w ten sam sposób? Lepiej więc było ominąć referowanie wydarzeń pobudzających takie pytania…
Czy Maryja, kobieta będąca niemal przed porodem, była również zobligowana do odbycia tak niebezpiecznej podróży dla siebie i dziecka?
Nie była zobligowana. Ale w tym punkcie docieramy do meritum sprawy. Ona odczytała podróż do Betlejem jako koło ratunkowe Boga rzucone Świętej Rodzinie w dramatycznym położeniu.
Z tego powodu, że była w ciąży z Mesjaszem, Synem Boga?
Ano właśnie. W małżeństwo w tamtej epoce wchodziło się poprzez trzy akty: zaręczyny, zaślubiny (akt rytualno-religijny), zamieszkanie (akt seksualny). Dwa ostatnie były kluczowe. Po zaślubinach ale przed zamieszkaniem w domu Józefa, Maryja stała się błogosławioną za sprawą Ducha Świętego (Mt). Z Ewangelii Łukasza wynika, że wcześniej nie znała mężczyzny (synonim współżycia). Jezuita prof. Henryk Pietras zwrócił mi uwagę na interesującą okoliczność: uzyskanie zdolności do zapłodnienia u poślubionej panienki było naturalnym sygnałem do przeprowadzenia jej do domu męża celem konsumpcji małżeństwa. Gdyby ta okoliczność zachodziła w przypadku Maryji, znaczyłoby to, że poczęła Jezusa nie mając jeszcze menstruacji. Czego nie można wykluczać, znając „wyobraźnię” Pana Boga. Przecież Sara poczęła Izaaka po przekwitaniu i to w momencie, w którym zaczęła już sobie kpić z obietnicy Boga. Zresztą imię Izaak znaczy niepohamowany radosny śmiech – w tym wypadku z daru Bogu w kontekście własnej niewiary… Na marginesie; rozróżnienie na te dwa akty małżeńskie jest kluczowe w doktrynie katolicyzmu: ratum (małżeństwo prawnie zawarte) i consummatum (dopełnione seksualnie). Jedynie sakrament ratum et consummatum jest wewnętrznie nierozerwalny. Natomiast związek małżeński zawarty ale nie skonsumowany jest rozwiązywalny w dwóch wypadkach.
Tylko dla Maryji było oczywistością, że ciąża jest efektem działania Ducha Św.
Dokładnie. Teraz następuje moment krytyczny dla Józefa, którego Mateusz określił kilka razy atrybutem - sprawiedliwy. Jest to zarazem moment krytyczny dla Maryji i przyszłości poczętego dziecka.
Na czym on polegał?
Niewiasta tylko poślubiona była już zrównana w powinnościach z żoną. Ciąża pozamałżeńska traktowana więc była jako cudzołóstwo w małżeństwie. Józef jako człowiek sprawiedliwy powinien donieść Maryję przed trybunał, gdzie mogłaby zostać uśmiercona z powodu domniemanego cudzołóstwa. Nie czyni tego. Ale z drugiej strony nie ma zamiaru brać na siebie konsekwencji z powodu domniemania pogwałcenia zaślubin. Przez stosunek seksualny przed zamieszkaniem następowało nie tylko pohańbienie poślubionej, również zaślubiony tracił prawo do rozwodu w odniesieniu do tak pohańbionej. Oraz nie zamierza Józef uznać nie swojego dziecka – za własne. Obmyślił trzecie rozwiązanie, do dzisiaj stosowane przez niektórych Żydów: oddalenie skryte bez przeprowadzenia oficjalnej procedury rozwodu. W ten sposób wziąłby na siebie, ale tylko ułamek infamii…
I w tej sytuacji Niebiosa wkraczają do akcji.
Na podstawie przesłania Anioła ma Józef wejść w zaaranżowaną przez Boga, symulowaną rzeczywistość: za własnego syna ma uznać nie swoje dziecko, ale tak, żeby społeczność Nazaretu sądziła, iż to jest jego naturalne dziecko, a nie adoptowane. Tylko dla małżonków to będzie wiadome, że Józef nie jest naturalnym ojcem Jezusa. Przez tak symulowane ojcostwo Jezus zostanie ochroniony przed pomówieniem, np. że jest owocem cudzołóstwa. Takie pomówienie skutkowałoby degradacją go do statusu mamzera (osoby społecznie wykluczonej).
Aż tak?
Mamzer na przykład mógł się ożenić jedynie z… mamzerką. Nawet współcześnie sądy rodzinne w Izraelu gimnastykują się, by w sytuacji dziecka pozamałżeńskiego nie dopuścić pod jakimś pretekstem do badań genetycznych, gdy tylko na ich podstawie można stwierdzić ojcostwo dziecka. Znana mi jest tego typu sytuacja z końca 20 wieku. Chodziło o to, by dziecko nie miała statusu mamzera.
Józef przystał na tę aranżację z miłości do Maryji? Z respektu do Boga?
Pewnie elementem decydującym była argumentacja teologiczna Anioła za pośrednictwem cytatu z proroka Izajasza. Jako Żyd usłyszał tekst po hebrajsku, który jakże adekwatny jest do zaaranżowanej sytuacji: oto poślubiona panienka poczyna i rodzi syna…
Czyli dotarliśmy do happy end?
Skądże znowu. „Boska ustawka” ochrania na razie Jezusa w zasadniczej mierze. Po jego narodzinach „kumoszki” dokładnie policzą dni i tygodnie, i okaże się, że Jezus począł się między zaślubinami a zamieszkaniem. Maria i Józef zdają sobie sprawę, że moment pojawienia się dziecka zdyfamuje ich w oczach społeczności Nazaretu. Jedyny ratunek upatrują w opatrzności Boga, na którego się zdali. Pan Bóg dawno przewidział rozwiązanie na tę sytuację: cesarz August ogłasza lojalnościowy spis! Święta Rodzina traktuje ten spis jako koło ratunkowe. I Maryja chwyta się tego koła jak ostatniej deski ratunku. Na podstawie Ewangelii nie możemy jednak stwierdzić, czy Józef spełnił akt lojalności w Betlejem. Łukasz jedynie podaje, że obowiązek poddania się rozporządzeniu na okoliczność spisu był powodem jego udania się do Betlejem.
Niesamowite...
Jezus rodzi się w Betlejem, na osobności, z dala od znajomych z Nazaretu. To co w sentymentalnych kolędach traktujemy jako zmarginalizowanie Syna Boga, Maryja odbierała jako największe szczęście i błogosławieństwo. Bóg bowiem w przedziwny sposób ochronił reputację dziecka i rodziców. Na razie.
Dlaczego na razie?
Zagrożenie jeszcze nie minęło. Stąd Święta Rodzina nie wraca do Nazaretu po porodzie Jezusa, wyczekuje. Można przecież już z tygodniowym noworodkiem powrócić do upragnionego domu, ale wtedy problem infamii też powraca.
W jakim pomieszczeniu Jezus się narodził? W grocie?
Scenerię narodzin opisuje jedynie Łukasz i to w oszczędnych słowach. Nie ma mowy o grocie. Wątek groty rozwijali Ojcowie Kościoła. Po drugie, zgoła nieoczekiwanym przeciwieństwem gospody, kwatery, izby (katalyma) jest rzadkie w Nowym Testamencie słowo greckie fatne, tłumaczone jako żłób. Ale równie dobrze funkcję żłobu dla noworodka mógł pełnić jeden ze skórzanych worków bagażowych, który również służył za przenośny żłób dla osła – owego mercedesa starożytności. Miejsce nader odpowiednie do złożenia oseska w chłodnych nocach w górzystym terenie Judei – i to w porze zimowej, pewnie w niedogrzanym pomieszczeniu.
W jakiej porze roku urodził się Jezus?
Może w okolicach 5 lutego 2 r. p.n.e., albowiem wtedy odbyła się wspomniana, zasadnicza uroczystość w Rzymie, którą poprzedził ów lojalnościowy spis ludności.
Ale czy zimą trzyma się owce pod strażą nocną pod gołym niebem?
Na pewno gdy pasterze przybyli do Jezusa z pokłonem, nie mogły to być miesiące stricte zimowe: grudzień, styczeń i luty. Temperatury w górskiej Judei są zbyt niskie i to nie sezon okres wypasu owiec. Ale z drugiej strony okoliczności ich przybycia zdradzają, że w Izraelu panowała jeszcze „temperatura referendalnego lub poreferendalnego wrzenia”.
Ci pasterze byli chyba wybitnymi teologami, skoro im aniołowie przekazali tak wzniosłe tytuły: Mesjasz, Pan, Zbawiciel.
W tej „anielskiej audycji” należy dostrzegać polemikę z tytułami, którymi zapewne obdarzano cesarza w trakcie aklamacji senatu i ludu rzymskiego. Aniołowie dają pasterzom do zrozumienia, że oto tu jest prawdziwy kyrios, soter i pomazaniec, a nie w Rzymie. Ale czy pasterze mogli coś z tego pojąć? Jeśli weźmie się pod uwagę okoliczność, że wśród właścicieli trzód terminowali synowie kapłańscy przyuczający się do zawodu przez poznawanie zwyczajów owiec i nabierający umiejętności ofiarniczych, to adresaci tego przekazu anielskiego wydają się być akuratni.
A opowieść z magami? Jest historyczna czy mityczna? Czemu służy?
Tę opowieść transmituje jedynie Mateusz. Ona poniekąd tworzy scenerię, by uzasadnić emigrację Świętej Rodziny do Egiptu. Jezus znajduje się wtedy w jakimś nieokreślonym domu. Magowie dysponowali astronomicznym kluczem, którego nie znali astronomowie Heroda. Owa gwiazda najprawdopodobniej jest metaforą zjawiska koniunkcji trzech planet (nałożenie się), widocznego z jednego miejsca na ziemi – z domu Jezusa.
Wykiwany przez magów Herod wpadł w szał.
Mateuszowy opis rzezi chłopców do lat dwóch obrazuje dwie rzeczy: okrutny charakter Heroda Wielkiego, który z obawy o swój tron nie oszczędzał nawet własnych synów; według wywiadu Heroda, Jezus mógł mieć do dwóch lat.
Dlaczego Święta Rodzina uciekła do Egiptu?
Ściślej: do licznej diaspory żydowskiej w Egipcie. Zagrożenie życia dziecka w całym królestwie Heroda było wielkie. Z drugiej strony Mateusz podaje, że taka była wola Boga i kreuje przy tej okazji Jezusa jako nowego Mojżesza oraz ucieleśnienie całego narodu: z Egiptu wezwałem syna mego. Jednak dla czytelników nieżydowskich była to tak zagmatwana sprawa, że Łukasz pominął epizod z ucieczką do Egiptu a nawet pozostawił wrażenie, że Święta Rodzina po spełnieniu wszystkich rytuałów wymaganych Torą – powróciła do domu w Nazarecie.
Intrygujący jest ten pobyt Jezusa w Egipcie.
Tajemniczy i pobudzający wyobraźnię. Ale trzymajmy się świadectw pisemnych.
Jak długo Jezus przebywał w Egipcie?
Mateusz donosi, że Józef otrzymał polecenie powrotu do Izraela po śmierci Heroda Wielkiego. Zamierzali osiedlić się w Judei! Jak weszli na terytorium Uzraela, okazało się, że w Judei panuje nieodrodny syn Heroda – Archelaus. Został on zdeponowany przez Rzymian 6 r. n.e. Więc to jest ewentualnie najpóźniejsza data powrotu Jezusa. Z opisu Mateusza jednak wynika, że powrót nastąpił zaraz po śmierci Heroda Wielkiego. Ile Jezus mógł mieć wtedy lat? Według ostrożnych rachub od roku do trzech lat.
Święta Rodzina raczej ociągała się z powrotem do Nazaretu.
Józef przestraszył się Archelausa i dopiero wskutek interwencji wyroczni Boga powrócił do Nazaretu: dosłownie uciekł. Użyty termin grecki – anechoresen – jest u Mateusza kodem teologicznym wiążącym Jezusa z Mojżeszem. Pojawia się on zawsze w sytuacji kryzysu, by równocześnie wskazać na aktywność Boga stojącą za nim. Wprawdzie w Galilei panował inny syn Heroda, Antypas, lecz nie stwarzał takiego zagrożenia dla Jezusa jak Archelaus w Judei.
Powrót kilkuletniego Jezusa do rodzinnego Nazaretu nie niósł ze sobą już niebezpieczeństwa dyfamacji…
Naturalnie. Pobratymcy nie byli już zdolni ustalić pewnej daty urodzin Jezusa, a więc i momentu poczęcia się dziecka. W tych sprawach zdani byli jedynie na zapewnienia Józefa i Maryji. Nie mieli zaś powodu, by tę „symulację Boga” nie uznawać za rzeczywistość. Do pewnego czasu to dość dobrze funkcjonowało.
Do jakiego momentu?
Do publicznego wystąpienia Jezusa. Wtedy Jezus zaczął głosić zgodnie z prawdą, że Bóg jest jego Ojcem, że jako człowiek jest Synem Boga – o czym Święta Rodzina doskonale wiedziała.
Fascynująca sprawa.
Jezus mówi w Ewangelii Jana na początku publicznej misji bez ogródek: Ojciec mój działa i ja działam. W reakcji na to opozycja dopatruje się w tym twierdzeniu podstaw do trzech zarzutów eliminujących go z życia: rozwiązuje szabat, ojca swojego uważa za Boga, czyni się równym Bogu (5,17-18).
Opozycja trafnie uchwyciła intencję wypowiedzi Jezusa.
Proszę sobie wyobrazić reakcję społeczności, w tym uczniów Jezusa, którzy byli utwierdzani przez 30 lat w przekonaniu, że Józef jest naturalnym jego ojcem! W tradycji żydowskiej to była dotąd sytuacja bez precedensu.
Pan Profesor specjalizuje się w hermeneutyce bardzo wymagającej Ewangelii Jana.
Gdy się pozna specyfikę tej Ewangelii, jej interpretacja nie przysparza większych kłopotów. Ciekawie Jan rozwija główny wątek. Z jednej strony ukazuje rozwój objawienia się Jezusa: Prorok, Mesjasz, Syn Boga, z drugiej strony proces jego eliminacji: hellenistyczny magik, szaleniec, dziecko z nierządu, bluźnierca. Jezus umiera na krzyżu za publiczne wyznanie, że jako człowiek jest Synem Boga. W tej śmierci nastąpiło również pełne objawienie się Jezusa jako transcendentnego Syna Boga. W Jezusie bowiem jest podwójne synostwo: jako człowiek jest Synem Boga i jako Bóg jest Synem Boga. Ewangelia Jana tę prawdę ukazuje za pośrednictwem dwukrotnego i podwójnego użycia greckiego słowa monogenes – jedynak (3 i 5 rozdz.). Jezus jako Człowiek jest Jedynakiem Boga i jako Bóg jest Jedynakiem Boga.
Dlaczego czwarty Ewangelista pominął tzw. Ewangelię Dzieciństwa?
Niecałkowicie. Zamieścił aluzje. Bardzo znamienna aluzja znajduje się w Prologu: który ani z krwiew, ani z woli ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodził (J 1,13). Tekst Ewangelii powstaje wtedy, gdy w świecie żydowskim kolportowane są rozmaite pomówienia pod adresem pochodzenia Jezusa, które znalazły potem odzwierciedlenie w tradycji talmudycznej. Jan polemizuje z nimi za pośrednictwem trzech wyrażeń metaforycznych. Jezus nie urodził się z przestępstwa cudzołóstwa (podpadało pod karę śmierci). Wola ciała denotuje np. sytuację narodzin pomiędzy zaślubinami a zamieszkaniem. Nie urodził się Jezus również w małżeństwie prawnie zawartym i dopełnionym. Urodził się z Boga. Narodzenie Jezusa z Boga umiejscowione jest na tle trzech kategorii, które zostały wykluczone. Dwie pierwsze są naganne. Trzecia nie jest naganna, a też została wykluczona. Genialny tekst w swojej lapidarności.
Zamykając naszą rozmowę, chciałbym zapytać, co Pan sądzi o uroczystości narodzenia 25 grudnia? Ja w tę datę nie wierzę.
Z teoretycznego punktu widzenia nie można wykluczyć narodzin Jezusa w dniu 25 grudnia, o ile ta data mieści się w kontekście spisu lojalnościowego z przełomu 3 i 2 r. p.n.e. Natomiast jedno ustalenie chciałbym definitywnie zdewaluować: narodzenie Jezusa przed 4 r. p.n.e.
Cieszę się, że w tej naszej rozmowie udało się nam odsłonić zapoznane dotąd a kluczowe dla chrześcijaństwa elementy tzw. Ewangelii Dzieciństwa. Relacje ewangeliczne o narodzinach i perypetiach dzieciństwa Jezusa nie są wcale z gatunku sielanki, do której przyzwyczaiła nas sentymentalna kolędowa pobożność. To jest jakby dramat złożony z kilku aktów. Odmityzowana biblijna wersja zdarzeń poucza nas o tym, że interwencja Boga w historię jednostki czy dzieje społeczności jest z gruntu paradoksalna, że łamie stereotypy, czyli wszystkich i wszystko wystawia na próbę.
Chciałbym w tym miejscu podziękować koledze z UG prof. Wojciechowi Gajewskiemu, który zainspirował mnie swoimi badaniami do zajęcia się Ewangeliami Dzieciństwa od strony hermeneutycznej. W tym wywiadzie odwołuję się do niektórych przenikliwych jego sugestii.
Rozmawiała Magdalena Gorostiza
Profesor dr hab. Bogusław Górka jest historykiem, a przede wszystkim religioznawcą. Całą ścieżkę naukową przebył na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jest autorem kilkunastu książek głównie z zakresu hermeneutyki religijnej. Pracuje na Uniwersytecie Gdańskim.