Był mglisty, deszczowy wieczór 28 grudnia. Czworo nastolatków wracał z koncertu. Samochód nagle zjechał z drogi i uderzył w drzewa. Wypadek przeżył kierowca i dwójka pasażerów, chłopiec siedzący na przednim siedzeniu zginął na miejscu.
Kiedy funkcjonariusz Brian Coyle i jego partner z Departamentu Policji w St. Paul przybyli na miejsce zdarzenia nastolatek leżał wciśnięty pod deską rozdzielczą. Coyle zrobił rutynowe zdjęcia na miejscu wypadku.
Kilka dni później odebrał telefon od oficera, który wywołał zdjęcia. Poprosił Coyla o przyjście. Na zdjęciach widoczne były dziwne światła. Ale na jednym z nich była twarz, która zdawała się krzyczeć i bardzo cierpieć. Ale to nie wszystko. W drzwiach samochodu odbijała się postać psa, choć żadnego psa nie było na miejscu zdarzenia.
screen youtube
Brian Coyle nie wiedział, jak ma to wyjaśnić. Zdjęcia konsultowano z różnymi ekspertami. Nikt nie rozwikłał tej zagadki i do dziś budzi ona wiele emocji.
Coyle przez długi czas nie poruszał tej kwestii publicznie, wiedząc, jak czują się przyjaciele i rodzina zmarłego chłopca. Jednak zdjęcia nie dawały mu spokoju.
Skontaktował się z Echo Bodine, jasnowidzącą medium, autorką książek o życiu po życiu. Bodine ma zdolności parapsychologiczne, naucza o uzdrawianiu duchowym. Kiedy zobaczyła zdjęcia z wypadku, nie miała złudzeń. Jej zdaniem Coyle sfotografował duszę nastolatka, która wychodzi z ciała. Cierpi i krzyczy „nie”, bo to nie czas na odchodzenie.
A o z psem? Okazało się, że nastolatek miał labradora, który odszedł niedługo przed wypadkiem. Bodine uznała, że dusza psa przyszła towarzyszyć w przejściu duszy pana do innego świata, wraz z innymi przewodnikami duchowymi, bo między drzewami na zdjęciu stoją trzy rozmyte postacie…
screen youtube
Brian Coyle wiele lat przepracował w policji. Robił wiele zdjęć z miejsc wypadku. Ale jak sam twierdzi, to jedno, zmieniło jego życie na zawsze.