Ma kochającą, wspierającą i ufającą naturze matkę oraz mądrą oczekującą babcię, która szyje dla niej, a może tka, czerwoną pelerynkę. Mamy tu więc schemat trzech momentów w życiu kobiety. Biel – czerwień – czerń. Młodość, kolor biały to czas przed miesiączką. Dojrzałość to trzydziesto-, nawet czterdziestoletni okres płynięcia comiesięcznej czerwonej rzeki i ostatni etap, kiedy kobieta oddaje swą fizyczność naturze, przestaje być płodna, wchodzi w czerń, traci miesiączkę.
Ta baśń (jako jedna z naprawdę nielicznych) opowiada o drodze dziewczynki, a więc o przemianie. O Inicjacji. To bardzo ważne, że pelerynkę tworzy dla niej babcia, bowiem to babcia odda jej metaforycznie w ten sposób swoją miesiączkę. To bardzo ważne, że dziewczynka przechodzi inicjację w drodze do babci. Bo tu następuje metafizyczne przesunięcie światów tych, żyjących w symbiozie, kobiet.
Co się, zatem dzieje? Dziewczynka dostaje pelerynkę, dostaje miesiączkę. Mama, która kiedyś przeprowadzona została przez ten sam las, las swojej podświadomości, las dzikości i natury przez swoją mądrą akceptującą matkę, wysyła córkę w podróż, wiedząc, że to, co czeka córkę jest bezwzględne i nieuchronne. Wiedząc, że po drugiej stronie czeka jej matka. Dziewczynka wkraczając w swą podświadomość jest bezpieczna, chociaż z tej podróży już nie wróci. To jest właśnie wielki sekret inicjacji. Żeby przejść do kolejnego etapu, to co stare musi umrzeć. Dziewczynka idzie. Wchodzi w las.
Już światowej sławy mizogin, mistrz Freud, mówił, że las to nasza podświadomość. Dlaczego? Bo las jest mroczny, ciemny, nieprzewidywalny. Każdy, kto pozwolił sobie posiedzieć choć raz w ciszy i skupieniu, kilka godzin samotnie w lesie wie, o czym mówię. Wie co się w nim dzieje z naszym ego i myśleniem…
Dziewczynka więc idzie. I spotyka to, co dobrze zna i babcia i mama. Spotyka bestię. Spotyka własną dzikość i niczym nieskrępowane pożądanie. Seksualność kobiety jest wilkiem. Ma moc dawania życia, czyli moc dawania śmiertelności. Ma zęby i jest bezwzględna. Włada i niszczy. Dziewczynka nie ma z nią szans. W prawdziwej opowieści to właśnie stanie się z każdą zdrową dziewczynką. Zostanie pożarta przez wilka. Umrze dziecko, by mogła narodzić się kobieta.
A czemu wilk pożera również babcię? Bo w momencie, kiedy przychodzi krew do dziewczynki jej babcia swoją krew traci. Kiedy umiera dziewczynka umiera też babcia jako kobieta płodna. Oto najprostsza z prawd. Kiedy dzikość pożera niewinność, kiedy seksualność i moc natury przejmuje ciało dziewczynki, kiedy staje się ona płodną wszechwładną boginią matką, babcia traci swą życiodajną moc. Oddaje wnuczce utkaną przez siebie czerwoną pelerynkę.
Ale przecież w księgarniach możemy kupić niezliczone ilości baśni z zupełnie innym zakończeniem…
Jeszcze oświeceniowy zbieracz baśni Charles Perrault skończył baśń tak jak należało. Zgodnie z prawem natury. Dodał jednak zabawną salonową przestrogę, by dziewczynki na bestię uważały… A co robią z nią bracia Grimm? To jasne! Jesteśmy wszak w świecie na wskroś męskim! Jakby to tak skończyć baśń bez mężczyzny?? Mężczyzny, który zaprzeczy prawom natury. Zaprzeczy bestii w kobiecie drzemiącej i jej sile. Rozkroi brzuch wilka i wyciągnie z niego niewinne istotki, które bez niego przecież by tam umarły… Bowiem kobieta jest delikatnością a nie bestią! W tej wersji oczywiście silna matka i mądra silna babcia nie potrafią się mu przeciwstawić. W tej wersji dziewczynce nie wolno dojrzeć. W tej wersji, kiedy tylko pojawia się moc kobiety, pojawia się również myśliwy, który sprawnie tę moc upoluje, by odtąd mu wdzięcznie służyła…
Ach, jakaż wielka jest ignorancja i arogancja szanownych baśniozbieraczy! To ci sami panowie, którzy polewają plastikowe podpaski niebieską farbką. A my je hurtowo kupujemy…
Źródło www.czarownice.com
Gdybyście miały wątpliwości co do pierowtnej wersji bajki polecam lekturę