- Zdecydowałam się opowiedzieć swój sen po przeczytaniu artykułu o spotkaniach ze zmarłymi – mówi Zofia. - Kiedy go czytałam, miałam dosłownie dreszcze. Teraz jestem pewna, że to była prawdziwa rozmowa z Antkiem, którą do dziś pamiętam.
O swoich snach opowiedziała nam też Jola. Historie są wręcz niewiarygodne.
Niedawno pisaliśmy o tym, kiedy naprawdę spotykamy we śnie zmarłych? Portal Circulo de Busqueda podaje kilka wskazówek jak odróżnić nasze wyobrażenia od prawdziwych spotkań:
"Choć nie ma badań naukowych, przez lata docierają do nas opowieści osób zarówno przezywających takie spotkania, jak i zajmujące się tym tematem. Można więc na ich podstawie stworzyć listę doświadczeń, które wskazują na realny kontakt ze zmarłą osobą:
1. Po przebudzeniu nie pamiętamy wielu szczegółów
2. Jesteśmy radośni, spokojni, zadowoleni
3. Mamy wewnętrzne przeczucie że to był prawdziwy kontakt
4. Przekaz od zmarłego jest pozytywny, daje nadzieję na przyszłe spotkanie – jest to bardzo ważne, bo czysto fizyczne sny są często pełne poczucia winy, wypominania, urazów, negatywnych emocji.
5. Pamięć o tym spotkaniu trwa znacznie dłużej niż zwykle pamiętamy sen, nosimy ją w sobie nawet lata po spotkaniu.
6. Informacje, które dostajemy, najczęściej nie były nam znane wcześniej, mogą być to też ważne symbole, dla osoby odbierającej wiadomość.
Żeby więc nawiązać faktyczny kontakt ze zmarłymi, musimy dążyć do odblokowania emocjonalnego, zaakceptowania śmierci oraz przeżycia żałoby. Musimy też mieć świadomość, że mimo usilnych starań z naszej strony, to zmarli nie będą chcieli kontaktu z nami. Z rożnych powodów – dla naszego dobra, albo dlatego, że koliduje to z ich planem duchowym i ich przewodnicy odradzają im takie kontakty."
Dlatego dziś Zofia jest przekonana, że przyszedł do niej mąż przyjaciółki. I choć od tamtej chwili minęło ponad 30 lat, ona ten sen pamięta, jakby był wczoraj... Podobnie o swoich snach myśli dziś Jola.
Sen Zofii
To było może miesiąc po wypadku, może trochę dłużej. Przyśnił mi się Antek, maż przyjaciółki. Zmarł w szpitalu po nieudanej operacji. Wyglądał świetnie, zawsze był zadbany, teraz też, w doskonałym, drogim garniturze. Miałam świadomość, że on nie żyje, ale nie bałam się go. Powiedział, że pamięta szpital (nie odzyskał nigdy przytomności), pamięta rodzinę przy łóżku, ale patrzył na to z góry i było mu to kompletnie obojętne. Widział ich żal, smutek, ale wracać nie chciał. Mówił, że śmierć nie jest straszna i żeby jej się nie bać. Ale w końcu wyznał, że przyszedł w konkretnej sprawie. Poprosił, żebym porozmawiała z jego żoną, żeby nie wyprzedawała biżuterii. Ona nigdy nie pracowała, Antek utrzymywał rodzinę, bardzo dobrze zarabiał. Po jego śmierci, wiadomo, zarobków już nie było. Nie wiedziałam, że moja przyjaciółka wyprzedaje precjoza, nie miałam o tym pojęcia. - Powiedz jej, żeby tego nie robiła, że jej pomogę zdobyć pieniądze – powiedział Antek. - Niech trzyma biżuterię na jeszcze bardziej czarna godzinę.
Zapytałam, dlaczego sam jej nie powie. Odparł, że nie do każdego można przyjść, a poza tym nie chce jej niepokoić. Powiedziałam mu, że świetnie wygląda, że ma super garnitur. On machnął ręką i odparł, że teraz może przybierać postać, jaką chce.
No i zniknął a ja się obudziłam. To było niesamowite. Nie miałam odwagi dzwonić do przyjaciółki, zadzwoniłam do jej brata i poprosiłam, żeby jakoś to wszystko jej przekazał. Nie wiem, czy posłuchała Antka, ale brat potwierdził, że kolekcjonowali starą biżuterię, którą Antek kupował. Nie miałam o tym pojęcia. To było 20 lat temu, a ja pamiętam jakby to było wczoraj. Do dziś mam dreszcze, kiedy o tym mówię, to było niesamowite przeżycie. Pamiętam, że w trakcie snu też byłam bardzo podekscytowana.
Sny Joli
O ojcu
Bardzo przeżywałam śmierć taty, byłam z nim związana i bardzo tęskniłam. Szczególnie, że niedługo po jego odejściu otwieraliśmy z mężem nowy sklep i żałowałam,że go nie zobaczy. W końcu miałam sen – przed sklepem był skwerek i na tym skwerku wylądował samolot. Wszyscy byli poruszeni, zebrał się tłum, wybiegliśmy ze sklepu. Z samolotu wysunął się trap, otworzyły się drzwi i zaczęli wychodzić ludzie. Ale to były takie figurki jak z kreskówek – sam obrys postaci, bez twarzy. Nagle na schodach pojawił się mój tata – ale już jako żywy człowiek. Strasznie się ucieszyłam. Za nim wyszła moja koleżanka z podstawówki, z którą nie miałam żadnego kontaktu od wielu lat i bardzo mnie to zdziwiło. Po kilku dniach pojechaliśmy z mężem i dziećmi do szpitala odwiedzić chorą teściową. Ale dzieci nie wpuścili i czekałam z nimi na zewnątrz. Nagle zobaczyłam klepsydrę – to była klepsydra mojej szkolnej koleżanki, którą widziałam w samolocie z ojcem…
O babci
Drugi sen, który miałam dotyczył mojej babci. Babcia była już niedołężna i trafiła do domu pomocy społecznej. Był stan wojenny, nie było telefonów, mróz, ja byłam w ciąży. Mieszkaliśmy na odległym osiedlu i nie pojechałam zobaczyć babci w tym domu opieki, do którego trafiła kilka dni wcześniej.
W noc Sylwestrową miałam dziwny sen – śniła mi się babcia, ale miała takie bardzo krótkie włosy. Ona zawsze nosiła upięty kok i strasznie mnie to zadziwiło. Rano powiedziałam mężowi, że jedziemy do moich rodziców. Pojechaliśmy, ale nie było nikogo w domu i już wiedziałam, że coś się stało. Moja babcia w nocy umarła.
Opowiedziałam mamie swój sen. A ona na to: Nie chcieliśmy cie martwić, ale w domu opieki obcięli babci długie włosy, bo stwierdzili, że będą kłopotliwe w pielęgnacji…
Miałaś podobny sen i chcesz go opisać? Czekamy na maile redakcja@kobietaxl.pl