Ewę znam od lat kilku, poznałyśmy się na warsztatach rozwojowych. Dziś jest szanowaną bizneswoman i jej życie zmieniło się diametralnie. Opowiada mi swoją historię, ale prosi o zmianę imienia i kilku szczegółów. Nie zmienia się jedno - wiara Ewy, że regresja do poprzedniego życia pozwoliła jej wyjaśnić to obecne. Oto jej opowieść:
"Żeby zacząć od początku, muszę wrócić do czasów liceum. Wracałam kiedyś ze szkoły koło targu, gdzie zawsze stały Cyganki i namawiały na wróżby. Jedna z nich mnie zaczepiła i powiedziała, że mam dwa znaki na ciele, w miejscach, które przyniosą mi pieniądze. Może bym i więcej chciała posłuchać na ten temat, ale nie miałam przy sobie ani grosza.
Pomyślałam, że chodzi jej może o moje pieprzyki. Jeden był na piersi, drugi bardzo nisko na brzuchu. Kompletnie jednak tego nie rozumiałam.
Moje życie potoczyło się dość banalnie. W wieku 20 lat zaszłam w ciążę z moim chłopakiem, kolegą z podwórka. Był ślub, urodziłam synka, nikt nie robił tragedii, babcie były zachwycone. To był mój pierwszy chłopak, tak wyszło, my też potraktowaliśmy to zupełnie normalnie. Uczyłam się dalej, znalazłam pracę w firmie eventowej, organizującej konferencje w całej Polsce. Często wyjeżdżałam. Za każdym razem byłam adorowana przez mężczyzn, nazwijmy to „ze świecznika”. Nie byłam niezwykłej urody, ale dla nich zawsze byłam bardzo atrakcyjna, ciągle przy mnie byli. Bogaci, często znani, dojrzali, prawdziwi faceci. Zaczęłam mieć przygody, byłam przecież bardzo młoda. Zastanawiałam się tylko, skąd umiem tyle rzeczy w łóżku robić, choć miałam tylko jednego chłopaka. Oni jakby wyczuwali te moje moce, bo naprawdę stale miałam różne propozycje.
Z niektórymi mężczyznami wiązałam się na dłużej. Dostawałam od nich prezenty, byłam obsypywana biżuterią, zegarkami, wyjazdami w egzotyczne strony, raz nawet dostałam samochód. Słowa Cyganki zaczynały się spełniać...
W międzyczasie rozeszliśmy się z mężem, bez stresu i bez napięcia. Byliśmy prawie dziećmi w dniu ślubu, to raczej nie mogło się udać. Ale cały czas mamy kontakt, syn prawie rozwodu nie odczuł. Po rozwodzie żyłam na całego. Rejsy, weekendy w ekskluzywnych spa, zakupy w Mediolanie. Co jakiś czas zmieniałam kochanków, zawsze bez tragedii, nigdy nie nastawiałam się na trwały związek. Raz oni mnie rzucali, raz ja ich, ale rozstania były kulturalne. Do dziś do każdego z nich mogłabym zadzwonić, gdybym była w potrzebie.
Minęło parę lat, założyłam swój biznes, też pomógł mi kochanek. Zaczęłam interesować się samorozwojem i duchowością. Pojechałam na terapię regresywną do znanego w Polsce terapeuty. Chciałam wiedzieć, kim byłam w poprzednim życiu. On nic o mnie nie wiedział. Ot elegancka, młoda bizneswoman. Miałam sesję hipnozy. Okazało się, że kiedyś byłam luksusową utrzymanką arystokratów i miałam ogromne wpływy... To wyjaśniło mi mój kunszt w sztuce kochania, bo naprawdę nie umiałam sobie tego wytłumaczyć. Myślę, że mężczyźni zwyczajnie podświadomie to czuli.
I najciekawsze. Jakiś czas temu lekarka kazała mi usunąć pieprzyk z piersi. Po kilku latach zamkiem od spodni naderwałam ten na brzuchu. Ślimaczyło się więc poszłam na zabieg. Nie mam już pieprzyków. I od tamtej pory mężczyźni stracili mną zainteresowanie, choć nadal jestem młoda i atrakcyjna. I to mnie intryguje najbardziej..."