- Alejandrę poznałem, kiedy zadzwoniła do mnie z prośbą o terapię po śmierci jej męża. Od tego czasu łączy nas nie tylko terapia, ale także wspólne badania i wzajemne uczenie się. Jej doświadczenia są tak odkrywcze, że poprosiłem ją o napisania artykułu na mojego bloga, ponieważ jestem pewien, że opowieść ta może być bardzo przydatna dla wielu z tych, którzy się znaleźli w podobnej sytuacji – pisze Joaquin Cámara (tłumaczenie Magdalena Gorostiza).
W tym artykule Alejandra wyjaśni nam astralne kontakty, które ma ze swoim mężem. Dziękuję jej za podzielenie się z nami tymi doświadczeniami, ponieważ znacznie pogłębiają one naszą wiedzę na temat życia i śmierci.
„Podróż mojej duszy”, Alejandra A.G.
W podróży mojej duszy znalazłam się w najbardziej nieoczekiwanym momencie mojego życia
Pamiętam tylko, że kiedy zmarł mój mąż, nie chciałam w to uwierzyć. Byłam całkowicie pogrążona w szoku, który sprawił u mnie całkowitą niezdolność do przetwarzania otaczającej mnie rzeczywistości.
Wszystko poszło bardzo szybko, lekarze odebrali mi go rok temu. Miał na imię Tomás, chociaż czule nazywałam go Tom. Do tego intensywnego bólu doszła trudność, aby nasz syn, który wtedy miał 7 lat, zrozumiał, dlaczego tata nie wraca, gdzie jest teraz i co się z nami stanie. Bardzo trudno to wszystko wytłumaczyć słowami, nie jestem pisarką, jestem jeszcze jedną osobą, która z dnia na dzień została pozbawiona miłości swojego życia i ojca syna. Moja historia jest bardzo trudna, ale wiem, że wiele osób przeżywa ten smutek. Być może właśnie to zachęca mnie do bardzo krótkiego opisania mojego doświadczenia i tego, co odkryłam o życiu po śmierci po spotkaniu z Joaquínem.
Nie jestem osobą religijną, ale zawsze wierzyłam w duchowość, chociaż nigdy jej nie praktykowałam ani nie interesowałam się tym, nie czytałam na ten temat. Jednak zawsze miałam pewną zdolność postrzegania i komunikowania się we śnie z kilkoma bliskimi, których straciłam do tej pory, nawet z moimi psami i kotami, które opuszczały nas przez lata. Nie uważałam tego jednak za coś wyjątkowego, po prostu traktowałam to jako szósty zmysł. Na początku Tom nie bardzo w to wierzył, był bardzo inteligentną osobą i zawsze kwestionował różne rzeczy, ale z biegiem lat bardziej otworzył swój umysł na te krótkie komunikaty, które miałam w snach, aż w końcu przestał wątpić w moje słowa. Tak więc tej samej nocy, w której umarł, szukał sposobu, w jaki wiedział, że może się ze mną szybko porozumieć. I tej pierwszej nocy już o nim śniłam. To nie był sen, w którym powiedział mi, że mnie kocha lub że za mną tęskni. To był kontakt, w którym wyraźnie mogłam dostrzec jego niepokój i moją niemożność zrozumienia tego, co się z nim stało, dlaczego tam był, dlaczego nie ma go ze mną, dlaczego umarł.
Przez następne kilka tygodni bardzo często komunikował się ze mną w snach, pokazując mi, co wydarzyło się w szpitalu, dlaczego lekarze dopuścili się rażącego zaniedbania. Po wielu nocach w końcu zdałam sobie sprawę, jakie przesłanie chciał mi przekazać i ile wysiłku wymagało od niego dotarcie do mnie. Chciał, abym poznała fizyczną przyczynę jego śmierci, co lekarze zrobili źle i co było powodem jego śmierci - ogromne zaniedbanie. To rozwiało moje własne wątpliwości i podejrzenia. Potem podjęłam kroki prawne przeciwko szpitalowi.
Poza kontaktami poprzez sny, w tym czasie mogłam również na co dzień dostrzegać różne znaki i szczegóły. Oboje jesteśmy absolutnymi miłośnikami muzyki, bardzo połączyła nas miłość do tej pięknej sztuki. Pamiętam, że słuchałam Spotify i nagle urwała się słuchana piosenka i zabrzmiała nasza ulubiona, w której opowiadano o wiecznej miłości i życiu. Tom był świetnym kucharzem, więc zawsze to on gotował. Po jego śmierci to ja musiałam nauczyć się gotować, mój syn musiał jeść! Pamiętam, jak gotowałam i nagle przychdziły mi na myśl takie konkretne wytyczne, jak brakujące składniki, ostrzeżenia, aby obniżyć temperaturę czy inne rzeczy, których nigdy wcześniej nie wiedziałam, biorąc pod uwagę moją absolutną ignorancję w zakresie gotowania .
Słyszałam też jego głos. Nie tylko gotowanie czy słuchanie muzyki było momentami, w których przychodził. Kiedyś płakałam i czułam się zagubiona bez niego, a on zadał mi ważne pytania dotyczące mojego syna i mnie. Słyszałam go wiele razy dziennie. Po prostu słyszałem go w mojej głowie, nic więcej. Zaczęłam myśleć, że wariuję. Wtedy podjęłam oczywistą decyzję, by skorzystać z usług psychologa. Nie bardzo wierzyłam w skuteczność, bo w przeszłości takie spotkania nigdy mi nie służyły. Zastanawiałam się: jak mam powiedzieć psychologowi, że słyszę w głowie głos mojego niedawno zmarłego męża? Widziałam już wyraźnie to jego spojrzenie. Ale ponieważ nic nie dzieje się przypadkiem i z tego powodu, że wiele się nauczyłam przez ten ostatni rok, znalazłam Joaquína w moim pierwszym wyszukiwaniu w Google. To było tak proste, wystarczyło wpisać: „psycholog, żałoba, co się dzieje po śmierci”. Tak, szukałam go w ten sposób. Jeśli tak wyraźnie słyszałam męża, to dlatego, że śmierć nie mogła być absolutnym końcem. To nauka, którą przyswoiłam sobie już wiele lat temu w moich snach, a która bardziej intensywnie wróciła po śmierci męża. Tyle, że komunikacja z nim nie opierała się już wyłącznie na moich snach. Tom wiedział, że go słyszę. Ale to ja nie wierzyłam, że jest to możliwe.
Po tygodniach i miesiącach terapii zaczęłam rozumieć, że nie wszystko jest tym, co widzimy, w co wierzymy, paradygmatem, w którym dorastaliśmy. Dla kultur zachodnich śmierć jest końcem lub, jeśli jesteś religijny, idziesz do nieba do Boga. Ale śmierć to nic z tych rzeczy, to nie koniec ani niebo, ale kolejny krok w życiu. Śmierć jest czymś bardziej boskim niż to, czego nas uczono, czymś znacznie ważniejszym. Tak, to koniec życia w świecie fizycznym i choć jest to dla mnie ogromnie bolesne, to wiem bez wątpienia, że wciąż żyjemy na kolejnych planach.
Joaquín pomógł mi zrozumieć, że moje spostrzeżenia i komunikaty, które odbieram, są prawdziwe. Dla niego, który jest ekspertem w tej dziedzinie, była to jak najbardziej logiczna rzecz na świecie, ale dla mnie, załamanej kobiety, było to coś niesłychanego. Możliwość rozmowy z Tomem była po prostu niesamowita. I robiłam to, nawet jeśli mój umysł to kwestionował. Po wielu konsultacjach, regresjach z poprzedniego życia i komunikacji poprzez Darśan, z moim mężem i moim przewodnikiem duchowym, byłam w stanie zrozumieć wiele rzeczy i zrozumieć, że komunikacja była prawdziwa, że nie zwariowałam, że nie wariuję. Rzeczywistość była najczystsza i najbardziej wiarygodna na świecie: mój mąż, mój syn i ja prowadziliśmy wiele, wiele żyć razem, prawdopodobnie wszystkie. I to stworzyło więź miłości tak silną i głęboką, że nawet śmierć nie mogła jej zerwać. Nasza komunikacja była całkowicie normalna. Byliśmy i jesteśmy bratnimi duszami, nasza trójka. Dusze towarzyszące, które prowadzą wszystkie życia razem. Stare dusze, które ewoluowały życie po życiu. Wszystko, co odkryłam o moich przeszłych życiach z mężem i synem, było i nadal jest bardzo interesujące. Na przykład odkryłam, że nie pierwszy czy drugi raz mąż jest mi odbierany w taki sposób, że mnie nagle opuszcza. I tak wiele innych rzeczy, które są częścią jego nauki, mojej i mojego syna.
Komunikowanie się z nim jest już tak łatwe, że nawet sam Joaquín jest zaskoczony. Moja świadoma zdolność komunikowania się z płaszczyzną astralną czasami nawet mnie zaskakuje. Ale mogę się tylko z nim komunikować, nie mogę połączyć się z resztą ludzi, którzy są w tym miejscu. Ale to też nie jest coś, co chciałabym robić, dla mnie wystarcza, że mogę konkretnie z mężem porozmawiać, kiedy tylko zajdzie taka potrzeba, a on może rozmawiać ze mną. Nasza komunikacja jest dwukierunkowa. Możesz pomyśleć, że jest to niemożliwe lub trudne do osiągnięcia. Uwierz mi, gdybym czytała własne słowa, też bym tak myślała. Ale jeśli udało mi się to napisać i podzielić się z wami najgłębszymi doświadczeniami, które trzymam w sercu, to dlatego, że wierzę, że moje doświadczenie może pomóc tym, którzy są w podobnej sytuacji. Może otworzą bardziej swój umysł i zrozumieją, że to co słyszą czy czują, że te ich kontakty ze zmarłymi, to się dzieje naprawdę. A oni wcale nie tracą rozumu.
Tom był najlepszą osobą, jaką mogło mi dać życie. Jesteśmy dla siebie stworzeni. Mieliśmy długi i trwały związek, w którym miłość, szacunek i zrozumienie były kluczami do naszej miłości. I z miłości urodził się nasz syn, tak jak musiało się to stać. Gdyby nie syn, odeszłabym tego samego dnia, w którym zmarł Tom. Jednak nasz syn znowu przywołał mnie do świata żywych, tak jak robił to we wszystkich życiach, w których się nawzajem z mężem traciliśmy. Bez wątpienia jest najwspanialszym darem na świecie.
Te rozmowy nie usuwają mojego bólu, nie usuwają żalu ani głębokiego smutku. To wciąż we mnie jest, na co dzień mieszkając ze mną. Ale wiem, że Tom przytula mnie, kiedy najbardziej go potrzebuję, zarówno na jawie, jak i we śnie. I to jest moja siła, ta, która sprawia, że mogę wstać każdego ranka od dnia jego śmierci. Mój syn i on są moim wsparciem dają mi siłę, o której nawet nie sądziłem, że mogę jej tyle mieć. Mój mąż kochał życie, był osobą bardzo inteligentną, zdecydowaną i pozytywną. Jeśli kochał życie i tak szybko je opuścił, to ja i mój syn nadal żyjemy dla niego, nawet jeśli to boli, a jego nieobecność jest niezastąpiona.
Pamiętam, że kiedy umierał, byłam przy nim, nie wierząc, że jego życie naprawdę może się skończyć. Patrzyłam na niego, powiedziałem mu tyle rzeczy i pamiętam, że jedną z nich było: „Czekam na ciebie w moich snach, kochanie”. Wypłakiwałam oczy, nie mogłam mieć bardziej złamanego serca, ale mimo to wciąż rozmawiałem z nim. A pierwszą rzeczą, jaką zrobił po śmierci, było odwiedzenie mnie w moich snach. Wiedział, że to ścieżka i początek tego nowego i bolesnego życia dla nas obojga. I od tego czasu aż do naszego następnego wspólnego życia, mąż będzie u naszego boku, mojego i syna, prowadząc nas i czyniąc nas silnymi i niezwyciężonymi. Wiem, bo mi to sam powiedział.
Uścisk dla wszystkich tych ludzi, którzy zatrzymali się na kilka minut, aby przeczytać moją historię.
https://circulodebusqueda.wordpress.com/2020/05/05/el-viaje-de-mi-alma/
Joaquín Cámara, hiszpański psycholog i psychoterapeuta, autor bloga o życiu po życiu. Napisał bestsellerową książkę „Una vida infinita" ("Nieskończone życie"), która jest przetłumaczona na język polski, a w której szczegółowo wyjaśnia teorie wędrówki dusz i znaczenie naszego ziemskiego życia. Joaquín Cámara w ramach terapii psychospiritualnej stosuje technikę Life Between Lives (Życie między życiami) oraz Regresję Przeszłego Życia (Terapia de Vidas Pasadas) które pozwalają mu na to, by, jak twierdzi, pacjenci opisywali nie tylko dawne wcielenia, ale i pobyty na planach astralnych.