Praktycznie od początku pojawienia się ufologii, jako nauki, jednym z najważniejszych jej kierunków stało się poszukiwanie pozaziemskich artefaktów. Obserwacje wszelkiego rodzaju nierozpoznanych obiektów latających i pływających pozostają zwykle bez fizycznych, materialnych śladów, które można by dotknąć i obejrzeć pod mikroskopem.
Jednym z takich znalezisk okazały się tak zwane „włosy anioła” – białe nici pozostające po lądowaniu przypuszczalnych statków pozaziemskich. Niestety, te nici bardzo szybko rozpływają się w powietrzu bez śladu. Uczeni wielu krajów świata daliby ogromne pieniądze za próbki tych nici, jednak zdobycie ich nie jest łatwym zadaniem.
CO TO JEST I SKĄD WZIĘŁA SIĘ NAZWA „WŁOSY ANIOŁA?
Jest to tajemnicza włóknista substancja o charakterze żelu, która spada na ziemię w postaci długich, półprzezroczystych nici po przelocie UFO. Ludzie, którym udało się je dotknąć mówią, że nici dosłownie wyparowują z dłoni. Można je zachować, jeśli szybko zamknie się je w pojemniku bez dostępu powietrza.
Swoją nazwę otrzymało to zjawisko już w dalekiej historii. Obserwując przeloty osobliwych świecących obiektów, a potem widząc, jak z nieba spadają jasne włókna bardzo podobne do włosów, świadkowie tłumaczyli sobie, że widzą aniołów lecących po niebie w ognistych powozach i gubiących na wietrze swoje loki.
JUŻ STAROŻYTNYM EGIPCIE…
Pierwsze wzmianki o zjawisku zwanym „włosami anioła” można znaleźć na papirusie z czasów faraona Totmesa III (panował w latach 1458-1425 p.n.e.). Obecnie znajduje się on w egipskim oddziale Muzeum Watykańskiego i opisuje następujące zdarzenie:
„W roku dwudziestym drugim, w trzecim miesiącu zimy o godzinie 6 w dzień, pisarze Wielkiego Domu ujrzeli na niebie poruszający się ognisty krąg. (Słowo „faraon” określające egipskiego władcę pochodzi od starożytnego „per-aa”, czyli „wielki dom”. Nazywano tak w Egipcie pałac królewski, a od czasów XVIII dynastii – ok. 1567-1320 p.n.e. – również samego króla). Jego rozmiary były łokieć długości i łokieć szerokości (egipski łokieć królewski = 52,5 cm). Padli oni na twarz i powiadomili faraona, a on zadumał się nad tym wydarzeniem. Po kilku dniach przedmioty na niebie stały się liczne i świeciły jaśniej od słońca. I faraon wraz z armią obserwował je. Pod wieczór ogniste kręgi wzniosły się wyżej i odleciały w stronę południa. Z nieba spadł latający materiał. Podobnego nie spotkano od stworzenia Ziemi. I faraon zapalił bogom kadzidło i rozkazał zapisać to, co się zdarzyło w kronikach Wielkiego Domu”.
NAJCIEKAWSZE OBSERWACJE „WŁOSÓW ANIOŁA”
Świadkowie w różnych krajach różnie opisują to zjawisko. Czasem widzą długie włókna, a czasem z nieba spada „pajęczyna”; inni opowiadają o pianie albo o płatkach. Nazwa też nie jest wszędzie taka sama. Amerykanie mówią o „włosach anioła”, Francuzi o „dzieciach Madonny”, Włosi – o „włosach Marii Dziewicy”.
- W 1741 roku w kilku miastach Anglii liczni świadkowie odnotowali spadanie z nieba płatków o szerokości jednego cala i długości pięciu-sześciu cali.
- 16 listopada 1857 roku w Charleston (USA) zamiast deszczu spadło mnóstwo osobliwej substancji o nieprzyjemnym zapachu. To zjawisko poprzedziło pojawienie się na nocnym niebie zagadkowych, świecących obiektów ogromnych rozmiarów.
- Jedna z najbardziej niezwykłych obserwacji miała miejsce w 1881 r. w Milwaukee. Przerażeni świadkowie opowiadali, jak to niebo zasnuło się całymi chmurami anielskich włosów. Z nieba posypała się pajęczyna, jak się wydawało, z dużej wysokości. W niektórych miejscach było jej tyle, że drażniła oczy.
- 20 września 1892 r. entomolog George Marx, osobiście obserwował na Florydzie opad dużej ilości włosów anioła, co później opisał w artykule: „Pierwsze pajęczyny zauważono rankiem. Unosiła się w powietrzu albo spadała z obłoków. Znam ludzi, którzy będąc oddaleni od siebie o 16 km widzieli dokładnie to samo. Osobliwa materia spadała czasem długimi smugami, podobna do pajęczyny, o długości około 3000 m, układając się w kopy. Ludzie widzieli ogromne latające płachty, przypominające wielką, białą pajęczynę. W wielu miejscach drzewa były nią całe omotane. Miejscami nici pajęczyny zwijały się w kule.”
BADANIA I ANALIZY
Pierwszą analizę niezwykłej substancji udało się wykonać w 1954 roku. W październiku tego roku dwóch Włochów zauważyło nad Placem Świętego Marka w Wenecji dwa lecące „świecące wrzeciona”, które zostawiały za sobą ognisty ślad. Obiekty kierowały się w kierunku Florencji. W tym czasie, na jednym ze stadionów odbywał się mecz piłki nożnej. Trzeba go było przerwać, ponieważ ponad 10000 widzów, piłkarze, sędziowie i policjanci też zauważyli na niebie te niezwykłe obiekty. W ciągu dziewięciu minut para UFO trzy razy przeleciała nad miastem, a potem na boisko opadły tajemnicze włókna, podobne do włosów. Substancja parowała w rękach, ale jeden ze świadków, japoński student, zdążył umieścić próbkę w pojemniku. Wkrótce przekazano ją do analizy profesorowi florenckiego uniwersytetu, Giovanni Caneri. Analiza wykazała:
„Jest to materiał włóknisty, który posiada znaczną odporność na ściskanie i rozciąganie. Pod wpływem ciepła ciemnieje i ulatnia się, pozostawiając przezroczysty osad. Analiza osadu wykazała obecność boru, krzemu, wapnia i magnezu. Teoretycznie ta substancja mogła być czymś w rodzaju boro-krzemowego szkła. Analizowany materiał nie przypomina żadnego znanego tworzywa.”
NIE ZAWSZE „WŁOSY ANIOŁA” MAJĄ ZWIĄZEK Z UFO
Trzeba uczciwie przyznać, że opisywane zjawisko opadu tajemniczych, ulotnych nici nie zawsze ma związek z UFO. W ostatnim czasie pojawiło się pojęcie „smug chemicznych”, czyli „chemtrails”. Samoloty odrzutowe pozostawiają za sobą smugi kondensacyjne, składające się z kryształków wody, które powstają na wysokości powyżej 10,5 km. Niżej nie mogą powstać bez względu na typ i prędkość samolotu. Natomiast smugi chemiczne obserwuje się na wysokości od 2700 do 11000 m. Nie zanikają one i nie tracą skupienia. Równoległe smugi mogą w ciągu kilku godzin zlewać się w większe, pierzaste obłoki. Obserwatorzy z Karoliny Północnej zanotowali opad włóknistej substancji z nieba pokrytego smugami powstałymi po przelocie samolotów.
A JEDNAK TO MA SENS!
Prawdopodobnie materiał zwany „włosami anioła” tworzy się w atmosferze po przelocie aparatów latających szczególnej konstrukcji. Substancja znaleziona w USA zadziwiająco przypomina włosy anioła spotykane po pojawieniu się UFO. Również analiza chemiczna potwierdziła obecność w obu materiałach soli baru. Może więc, po prostu, zarówno silniki UFO, jak i współczesnych samolotów podobnie oddziaływają na ziemską atmosferę powodując tworzenie się „włosów anioła”.
POLSKI WĄTEK
Istnieją zwolennicy teorii spiskowej, według których „chemtrails” świadczą o tym, że ktoś w niecnym celu zatruwa nam atmosferę. Trzy lata temu interpelował w tej sprawie ówczesny poseł, dziś minister środowiska Jan Szyszko. (S.K.)
tekst i foto olabloga.pl