- Przez swoje sny poznaję emocje ludzi w ekstremalnych sytuacjach - dodaje Danusia - Wiem, że jeżeli coś ważnego ma się wydarzyć, pojawi się to w moim śnie. Miałam ważny sen, który zaważył na moim postrzeganiu tego, co się wokół nas dzieje - mam na myśli postrzeganie nas, jako wszechświata. Zaznaczam, że żadnym medium nie jestem – dodaje.
Wiedziałam, że zdarzy się coś złego
Kiedy Danusia była w ósmym miesiącu ciąży, jej pierwsza córeczka miała wtedy pięć lat. Pewnej nocy przyśniło się jej, że idzie główną ulicą miasta w którym mieszkała. W pewnym momencie zaczęła się bardzo bać. Czuła coś za swoimi plecami i wiedziała, że to jest złe. Danusia zaczęła więc biec, a to coś było cały czas za nią. Wzdłuż całej ulicy był wykopany głęboki rów, a z jego boku wykonany nasyp ze świeżej czarnej ziemi. Uciekała wzdłuż tego nasypu, zsuwając się co chwila na brzeg dołu, usiłując do niego nie wpaść. Łapała się rękami brzegu ,a jej nogi grzęzły w czarnej jak smoła ziemi, która osuwała jej się spod nóg. Była coraz bardziej przerażona, czuła że to coś jest coraz bliżej. Krzyczała i modliła się na zmianę, starając się z trudem dostać do kościoła. Danusia czuła, że to było jedyne miejsce, które widziała przed sobą i w którym mogłaby poczuć się bezpieczna. Danusia darła rękami czarną ziemię, chcąc posunąć się chociaż krok do przodu, ale nogi odmawiały jej posłuszeństwa i jakby stały w miejscu. W końcu jakoś dotarła do drzwi kościoła i kiedy już miała dotknąć klamki, poczuła na plecach dotyk, coś jakby muśnięcie. Wpadła do środka, szybko zamykając drzwi za sobą. Kiedy w końcu obejrzała się za siebie, zobaczyła na drzwiach świeżo wypalone kopyto.
Danusia zerwała się z łóżka zlana potem o czwartej nad ranem i już się nie położyła. Przesiedziała do rana w fotelu. Bała się, że jeżeli uśnie, koszmary będą ją męczyć w dalszym ciągu. Ale już wiedziała, że zdarzy się coś złego.
- Wczesnym popołudniem, poczułam silne bóle podbrzusza. Całe szczęście, że była u mnie sąsiadka. Ona zadzwoniła po pogotowie. W drodze do szpitala zaczęłam krwawić. Decyzja lekarzy była natychmiastowa. Prosto z karetki trafiłam na stół, natychmiastowa cesarka. W pewnym momencie zobaczyłam z góry swoje dziecko leżące na stoliku, a przy nim pielęgniarkę. Do dzisiaj pamiętam, w którym miejscu sali operacyjnej stał stolik, gdzie była szafka z lekarstwami i co robiła pielęgniarka. Usłyszałam jej głos - panie doktorze, dziecko ma problem z oddychaniem. Widzę jak lekarz dobiega do stolika i pochyla się nad dzieckiem i coś przy nim robi. Po chwili usłyszałam głos anestezjologa, który krzyknął - tracimy pacjentkę. Spojrzałam w jego kierunku i zobaczyłam siebie leżącą na stole i usłyszałam głos lekarza - najpierw musimy ratować matkę, potem dziecko. Nie czułam żadnych emocji, ani upływającego czasu. Widziałam dziecko, siebie, personel i tyle. Kiedy wybudziłam się, leżałam na normalnej sali. Do dzisiaj pamiętam słowa lekarza, który przyszedł do mnie: niestety pani dziecko nie żyje, a i pani była jedną nogą na tamtym świecie - opowiada Danusia
Mama chciała mnie ze sobą zabrać
Mama Danusi umierała przez tydzień. Rak zaatakował wszystkie organy i nie było już ratunku dla niej. Umarła w nocy. Była przy niej siostra Danusi i opowiedziała, jak było. Mama wyciągała ręce do góry z takim gestem, jakby chciała kogoś od siebie odepchnąć. Tak jakby przychodził po nią ktoś, kogo nie chciała. Siostra miała takie wrażenie, jakby mama była w głębokiej wodzie.
- Tej nocy mama była u mnie, w moim śnie. Stałyśmy nad brzegiem rzeki. Chciała się dostać na drugi brzeg, ale sama bała się płynąć, bo jak mówiła, po tamtej stronie są dwa groźne psy i musi kogoś zabrać ze sobą.
Przebudził mnie brak powietrza. Dusiłam się, czułam jakbym miała usta pełne wody, a jednocześnie miałam suche gardło. Nie mogłam oddychać ani ustami, ani nosem. Zerwałam się na równe nogi i wpadłam w panikę. Resztkami sił doszłam do łazienki i wtedy gardło mi się odblokowało. Bałam się położyć do łóżka, drzemałam na siedząco. Po opowieści siostry wiedziałam, że to mnie mama chciała ze sobą zabrać, albo chciała mi pokazać w jaki sposób umarła. W dniu jej pogrzebu zmarł mój teść. Mama z teściem bardzo się lubili. Myślę, że mama w końcu jego zabrała do przeprawy przez rzekę - opowiada Danusia
Pomniejszych snów, które przepowiadają różne rzeczy, Danusia ma mnóstwo. Wie, kiedy czekają ja kłopoty, kiedy rozwiąże się jakiś problem. Dlatego Danusia uważa, że warto się swoim snom przyglądać. Naprawdę wiele można z nich wyczytać. I każdy może się tego nauczyć.
Nikt nie odbierze nam snów
Dlaczego nie powinniśmy lekceważyć snów? To właśnie sen łączy twoją świadomość z podświadomością i dzięki temu utrzymujesz równowagę psychiczną. Ale też sen niesie za sobą określone informacje, które możesz w umiejętny sposób wykorzystać. Możesz przewidzieć różne sytuacje, możesz wreszcie zrozumieć przeszłość, wyleczyć się z zadawnionej traumy, dowiedzieć się, co naprawdę cię dręczy. Już od lat psychologowie badali zjawisko snu, a orędownikiem właściwego ich czytania jest nawet tak znany psychoterapeuta jak Wojciech Eichelberger, który z Tomaszem Jastrunem napisał książkę „Sny które budzą” (Wydawnictwo Zwierciadło 2011 rok)
„Sny ceniono już w starożytności, traktowano je jednak jako przepowiednię lub ostrzeżenie. Na przełomie XIX i XX wieku Z. Freud oraz C.G. Jung odkryli, że sen jest bez wątpienia niezwykle ważną informacją wydobytą z głębin ludzkiej duszy. Ostrzega, podpowiada, wyjaśnia. Wszelkie schematyczne interpretacje snów, których tak wiele w sennikach, nie zdają egzaminu - snu nie można bowiem pojąć bez umiejscowienia go w kontekście życia danej osoby. W rozmowach z Tomaszem Jastrunem znany psycholog - Wojciech Eichelberger - interpretuje sny i nadaje im literacką formę. Sny, które budzą to zbiór opowieści psychoterapeutycznych z życia wziętych, opartych na analizie snów konkretnych osób. W snach bowiem można odnaleźć bezcenne wskazówki wysyłane przez podświadomość”- czytamy w opisie książki na stronie lubimyczytać.pl.
Ale wiele osób zwyczajnie w sny nie wierzy. Zapomnieliśmy umiejętności naszych przodków, którzy rozumieli swoje sny, wiedzieli też, że nie pojawiają się one bez przyczyny.
Tymczasem sen ma moc magiczną a umiejętność jego właściwej interpretacji może znacznie ułatwić życie. Sny są także kluczowym materiałem do poznawania fenomenu symboli.
Są też sny prorocze i nie jest to żadna bajka. Nasza podświadomość rejestruje nasze rożne życiowe historie. Często jesteśmy bliscy kolejnego nieszczęścia, powielenia podobnego błędu. I choć świadomie niczego nie przeczuwamy, podświadomość nie śpi. Przewiduje przykre skutki i zawczasu wysyła sygnał.
Jak pisze w swojej książce "Jungowska psychologia marzeń sennych" - Zenon Waldemar Dudek:
„Wiedzę o snach można porównać do wiedzy o ziołach. Zioła zawierają w sobie energię natury i działają zgodnie z jej prawami; odpowiednio preparowane i przyjmowane mogą ratować z poważnych schorzeń. Potrafią regulować rytm pracy serca, rozszerzać oskrzela i naczynia tętnicze, prowokować poród, uspokajać i przynosić sen. Zioła działają łagodnie, choć człowiek umie przygotować z substancji roślinnych truciznę, np. do śmiercionośnych strzał. Ze swej natury substancje roślinne nie występują przeciwko człowiekowi, gdyż reprezentują ponadczasowe prawo natury, której integralną częścią jest również człowiek. Podobnie sny, marzenia na jawie i wizje są podstawowymi zjawiskami natury psychicznej, regulującymi nieświadome i świadome życie jednostki. Dotyczą też kultury, gdyż wielcy artyści byli zwykle również wielkimi wizjonerami. Treść snów stanowi komentarz do wszystkich ludzkich sytuacji wielkich, zwyczajnych i nieprawdopodobnych. Trudno wyobrazić sobie powstanie wielkich religii bez świata marzeń sennych. Trudno zrozumieć działalność proroków Izraela i apostołów Jezusa bez uwzględnienia kontaktów z duchowym światem poprzez sen. Koran, święta księga muzułmanów, jest niezwykle bogata w sny. Wizje Apokalipsy o końcu świata stanowiły żywą przestrogę dla ludzkości, wyrażoną w języku zbiorowej wyobraźni. Sny odzwierciedlają prawo cywilizacji w psychice jednostki, podobnie jak sztuka i religia ukazują symboliczny i duchowy wymiar kultury. Gdy człowiek ogranicza kontakt ze światem wyobraźni, zrywa związki z symboliczną tradycją oraz traci zdolność rozumienia symbolicznego świata snu. Sięgając do korzeni psychiki, do jej głębokich, tajemnych warstw, sny dodają życiu ludzkiemu tak ważnej dla rozwoju osobowości metaforycznej perspektywy. Cywilizacje totalitarne ograniczały wolność jednostki do własnych marzeń i myśli. Ograniczały twórczość zakorzenioną w wyobraźni, nieświadomości i snach. Przemoc stosowana wobec wyobraźni jednostek była jednym z powodów ich upadku, gdyż można człowieka nauczyć myśleć według pewnych schematów, ale nie można go zmusić, by przestał śnić.”
źródło:
"Jungowska psychologia marzeń sennych", Zenon Waldemar Dudek, Wydawnictwo Entetia 2010