Partner: Logo KobietaXL.pl

Grecy zaczęli

Święty Andrzej był bratem św. Piotra. Andrzej Apostoł pochodził z żydowskiej rodziny rybackiej z Betsaidy nad Jeziorem Galilejskim. Początkowo Andrzej był uczniem Jana Chrzciciela i to właśnie pod jego wpływem poszedł za Jezusem Chrystusem, gdy ten przyjmował chrzest w Jordanie. Po śmierci Jezusa na krzyżu, jako pierwszy głosił Ewangelię w Bizancjum, a następnie min. w miastach Azji Mniejszej czy Tracji. Za swe nauki święty Andrzej został skazany na śmierć męczeńską. Rozpięto go na krzyżu mającym kształt litery X. Święty Andrzej i wróżby andrzejkowe w zasadzie nie mają nic wspólnego. Dlaczego akurat jego wzięto za patrona pogańskich wróżb? Święty jest przede wszystkim symbolem wierności i oddania Bogu. Może stąd pomysł, by patronował wróżbom matrymonialnym. Niektóre źródła wskazują na starożytną Grecję, podkreślając podobieństwo brzmienia imienia Andrzej (Andreas) i greckich słów aner, andros oznaczających męża, mężczyznę. Są też odwołania do kultu starogermańskiego boga Freya, dawcy bogactw, bóstwa miłości i płodności. Według dawnych wierzeń, to on przekazał są moc św. Andrzejowi. Tym sposobem apostoł stał się opiekunem małżeńskiego stadła, dzieci i wszelkiego innego urodzaju. W Szkocji uważają, że Święty Andrzej był Szkotem! Apostoł Andrzej jest patronem tego kraju. Jego relikwie, złożono w szkockim mieście St. Andrews, a krzyż św. Andrzeja jest głównym elementem na fladze kraju. 30 listopada w dzień św. Andrzeja - obchodzone jest święto narodowe Szkocji.

 Jak andrzejki dotarły do Polski?

Najstarszy polski zapis o andrzejkach pochodzi z 1557 r. Marcin Bielski, człowiek polskiego renesansu, autor pierwszej w Polsce historii powszechnej pt. Kroniki wszystkiego świata (Kraków 1551), w jednym ze swoich dzieł (Komedia Justyna i Konstancjej z 1557 r.) tak opisał obraz andrzejkowych czarów:

Nalejcie wosku na wodę.

Ujrzycie swoją przygodę.

Słuchałam od swej macierze.

Gdy która mówi pacierze

W wigilję Andrzeja świętego.

Ujrzy oblubieńca swego.

Staropolski portal randkowy

"Usiądź w ciemnej komnacie przed lustrem, a o północy zobaczysz swojego przyszłego męża. Ale nie odwracaj się, bo możesz zobaczyć diabła" – głosiła stara przepowiednia andrzejkowa z Warmii i Mazur. Patrzeć w zwierciadło należy – koniecznie ze świecą w ręku – w wiszące na wprost drzwi lustro lub zaglądając w głąb studni. Wystarczyło też o północy zajrzeć do chlebowego pieca. Jeśli panna zobaczyła tam śpiącego mężczyznę – mężem jej nieuchronnie zostawał leń, śpioch i piecuch, jednym słowem chłop do niczego innego się nie nadający.

Rychłe i szczęśliwe małżeństwo można było również wywróżyć sobie podsłuchiwaniem pod cudzymi oknami lub drzwiami. Jeżeli nie zostało się zauważonym, a pierwszym usłyszanym słowem było „tak” – zamążpójście murowane, jeżeli „nie” – należało jeszcze cierpliwie poczekać.

Dziewczęta również kładły buty w szeregu od ściany aż do progu. Właścicielka buta, który jako pierwszy dotarł do progu, jako pierwsza stawała na ślubnym dywanie. Szczekanie psa wskazywało kierunek, z którego miał przybyć przyszły mąż.

Jedną z najczęstszych wróżb w Polsce było pieczenie okrągłych, maleńkich bułeczek zwanych „bałabuszkami”. Czarodziejską moc miały one tylko wówczas, gdy upieczone zostały z mąki ukradzionej z domu upatrzonego kawalera. Jeżeli mąki nie udało się ukraść, ziarna zboża należało koniecznie zemleć na żarnach obracanych „pod słońce”, czyli w lewo. Woda do „bałabuszek” musiała być czerpana ze źródła o północy lub w samo południe, a idąc z nią do domu dziewczyna nie mogła obejrzeć się za siebie. Dziewczęta – każda z nich musiała upiec piętnaście „bałabuszek” – zbierały się w jednej izbie i rozpoczynały wróżby. Oznakowane „bałabuszki” – po wcześniejszym losowaniu ich kolejności – układano w jednym rzędzie na stole i wpuszczano do izby wygłodzonego psa. Jeżeli pies zjadł pochwyconą przez niego „bałabuszkę”, jej twórczyni mogła spodziewać się rychłego zamążpójścia; jeżeli tylko nadgryzł i zostawił „bałabuszkę”– wróżyło to dziewczynie szybkie porzucenie jej przez chłopaka; jeżeli pies schwytał „tylko bałabuszkę”, nie zjadł jej i pozostawił pod progiem domu lub parapetem okna – zapowiadało to tragedię dziewczyny.

Przez dziurkę od klucza

Popularny zwyczaj wróżenia z gorącego wosku wlewanego przez dziurkę od klucza to tradycja sięgająca drugiej połowy XIX wieku. Wylewanie wosku pojawia się w w literaturze polskiej w XVI-wiecznej sztuce "Komedia Justyna i Konstancja" Marcina Bielskiego, renesansowego poety satyrycznego. Pokojówka radzi dziewczynie, by wylała wosk, by zobaczyć twarz przyszłego ukochanego.

Lanie wosku jako sposób przewidywania przyszłości, przetrwało do dziś. Zastygły kształt przypominający samolot zwiastuje podróż, dziecko – macierzyństwo lub ojcostwo, moneta – bogactwo. W Polsce symbolika czytania wróżb z wosku, może się różnić w zależności od regionu. Na Mazurach wykonywano z ciasta wizerunki dziecka, różańca i pierścienia i wkładano je pod miseczki, by dziewczęta losowo wybrały swoje przeznaczenie. Dziecko oznaczało ciążę, różaniec – klasztor lub pannę, a pierścionek – małżeństwo.

A tak Oskar Kolberg opisuje lanie wosku w okolicy Chełma: "Dziewczęta wylewają z wosku małą miseczkę (czaszoczku) i maleńką świeczkę. Puszczają obie te rzeczy na wodę w wiadrze lub misce, myśląc sobie imię ukochanego chłopca. Jeżeli płynąc zetkną się obie te woskowe odlewki, osoby pomyślane zejdą się i połączą ze sobą. Jeżeli zaś zejść się nie mają, świeczka przypłynąwszy do czaszeczki zacznie pryskać jakby pluła, wtedy nie można się spodziewać upragnionego związku”. (Oskar Kolberg, Dzieła wszystkie. Tom 33. Chełmskie. Obraz etnograficzny. Część I. Kraków 1890, s. 161).

Na Śląsku dziewczęta puszczały na wodę trzy świeczki symbolizujące dziewczynę, chłopaka i kapłana. Jeżeli wszystkie trzy zetknęły się ze sobą, wróżyło to małżeństwo „najszczęśliwsze ze szczęśliwych”.

W Polsce na wodę lano także ołów i cynę. Szczególne właściwości „przyciągania szczęścia” przypisywano ołowiowi. Wierzono przy tym powszechnie, że małżeństwo wywróżone z ołowiu będzie trwalsze, ale za to „cięższe” od tego, które „z woskowej przypowiedni pochodzi”, o czym wszem i wobec doświadczone w małżeńskim stadle matrony rozpowiadać nie omieszkały.

Sen mara i wiara

Wielką rolę w andrzejkowych wróżbach odgrywały sny. Wierzono, że można w nich zobaczyć przyszłego oblubieńca. Co niecierpliwsze panny, aby sen przyśpieszyć a przyszłego męża upiększyć, kładły się też spać z wałkownicą (do maglowania bielizny) u boku, a nawet z męskimi spodniami pod poduszką.

Dobrze było nawąchać się dymu z „ognia świętego Andrzeja” i w stanie lekkiego zamroczenia położyć się spać. Kawaler zjawiał się natychmiast, jeszcze nim trzeci kur zapiał. Jeżeli szedł pieszo – był biedakiem, gdy przyjechał na koniu – przywoził ze sobą bogactwo i dobrobyt. Ze snem związana była także wróżba polegająca na sianiu konopi – zwyczaj pochodzący z Białorusi. Wieczorem dziewczyna powinna wyjść w pole sama, nawet bez psa i siejąc konopie, zapytać św. Andrzeja, z kim spędzi życie. Szybko wrócić do domu i położyć się spać z kamieniem pod głową. Wybraniec serca zjawiał się we śnie prawie natychmiast, wychodząc z dojrzałych konopi.

Sen o psie był uważany za zły omen. Gdyby pojawił się we śnie dziewczyny w wigilię św. Andrzeja, nigdy nie wyszłaby za mąż.

Co czarna kura wieszczy?

W andrzejkowy wieczór zwierzęta domowe i różne przedmioty codziennego użytku, miały moc przepowiedni. Nawet Azor stawał się doskonałym wróżbitą. Pod warunkiem, że dziewczęta „każda po pierogu na środku chaty od siebie ułoży”, której pieróg pies najpierw porwał, ta panną na pewno długo już nie pozostanie. Na Mazowszu dziewczęta kładły na ławce natłuszczone placki i wołały psa. Dziewczyna, której ciasto zostało zjedzone, jako pierwsza, wychodziła za mąż. Szczekanie psa wskazywało kierunek, z którego miał przybyć przyszły mąż.

Również czarny kot, najlepiej z białą gwiazdą na czole, mógł łatwo rychłe małżeństwo wywróżyć, jeżeli wpuszczony do utworzonego przez dziewczęta koła, przy nodze jednej z nich starał się uciec.

Podobną rolę spełniał gąsior wpuszczony ze związanymi oczami do środka koła. Jeżeli podszedł do którejś z dziewcząt, droga do ślubnego kobierca stała przed nią otworem, gdy zaś którąś uszczypnął, nie wróżyło to nic dobrego, należało jak najszybciej samej chłopaka na zapowiedzi namówić.

A czarna kura? Dziewczęta układały z gałek chleba koło i do jego środka wpuszczały kurę. Kolejności wydziobywanych przez kurę gałek oznaczała kolejność zamążpójścia. Talerze też miały moc. Wkładano pod nie kwiatek, różaniec i welon. Kto wyciągnął kwiatek: staropanieństwo murowane!

Liczenie siwych koni też mogło przepowiedzieć szczęście i miłość – mężczyzna napotkany po setnym koniu był właśnie tym jedynym i umiłowanym.

Noc żywych trupów

W niektórych rejonach Polski wierzono, że w dzień św. Andrzeja szczególnej aktywności nabierały upiory i wiedźmy odbierające krowom mleko. Aby odgonić marę, dziewczęta kreśliły na drzwiach domów i obór znak krzyża świętego, po czym zjadały główkę czosnku i kładły się spać, aby we śnie ujrzeć pana swego serca i życia.

Wierzono również, że w noc św. Andrzeja wychodzą z grobów dusze samobójców. Aby je odstraszyć od domów, palono w zagrodach ogniska z palm wielkanocnych, zwane „ogniami świętego Andrzeja”. Dziewczęta, z zamkniętymi oczami, wyciągały z ognia nadpalone palmy: długa i żarząca się wróżyła długie, szczęśliwe i pełne miłości małżeństwo; krótka, opalona i gasnąca – krótkie i nieszczęśliwe. Kto się sparzył, wiadomo, sparzy się w miłości.

By poznać imię ukochanego, trzeba było wyjść samotnie na rozstaje dróg i po prostu zapytać o imię pierwszego spotkanego tam mężczyznę. To było jednak ryzykowne, bo można spotkać diabła albo niegodziwca, który mógł dziewczynę skrzywdzić. Imiona przyszłych mężów, dziewczyny odgadywały z kartek kalendarza, który przerzucały nie patrząc. Dobrze tez zawołać do studni „Hop! Hop!” , echo odbite od zabudowań wskaże kierunek.

By cała ceremonia odbyła się zgodnie ze staropolskim zwyczajem, trzeba naszykować słodkie ciasta i desery a wszystko popijać grzańcem. 

Źródła:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzejki

https://przegladdziennikarski.pl/nalejcie-wosku-na-wode-ujrzycie-swoja-przygode/

Ogrodowska, B. (2001) Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce. Mały słownik. Warszawa: Verbinum

Chwalba, A. (red.) (2005) Obyczaje w Polsce. Od średniowiecza do czasów współczesnych. Warszawa: PWN

Czesław Witkowski, Doroczne polskie obrzędy i zwyczaje ludowe, wyd. Muzeum Etnograficzne w Krakowie, 1965 Kraków.

Oskar Kolberg, Dzieła wszystkie. Tom 33.Chełmskie. Obraz etnograficzny. Część I. Kraków 1890, s. 161.

 

Tagi:

wróżba ,  andrzejki , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót