Mebel z udręczoną duszą
Kevin Mannis, z zawodu scenarzysta oraz stolarz zamieszkały w Portland, w stanie Oregon, w 2001 roku wybrał się na lokalną wyprzedaż mebli po zmarłej, 103 letniej staruszce. Lubił odwiedzać takie aukcje w nadziei, że natrafi na jakiś oryginalny przedmiot. Faktycznie, kupił piękną i tajemniczo wyglądającą skrzynkę na wino. Gdy pracował nad odnowieniem cacuszka jego wyobraźnia nie próżnowała, wymyślił paranormalną intrygę. W jego wymyślonej relacji - to wnuczka zmarłej stulatki opowiedziała mu historię babci, która urodziła się w Polsce. Kobieta wyszła za mąż, założyła rodzinę i wtedy wybuchła II wojna światowa. Niemcy zesłali ją do obozu koncentracyjnego, ponieważ miała żydowskie korzenie. Z całej rodziny przeżyła tylko ona, Niemcy zabili jej męża i dwóch synów. Gdy udało jej uwolnić się z piekła obozu, uciekła do Hiszpanii. Tu doczekała końca wojny i weszła w posiadanie dziwnej skrzynki na wino, kufra i pudełka z przyborami do szycia. Z tym skromnym majątkiem wyemigrowała do USA.
Jak później opowiadał Mannis, to ta intrygująca historia bibelotów opowiedziana przez wnuczkę, sprawiła że kupił oryginalną skrzynkę na wino, pudełko na przybory do szycia oraz kilka innych mebli po starszej pani. W jego relacji, gdy miał opuszczać aukcję, wnuczka powiedziała - "Widzę, że kupiłeś skrzynkę dybuka ". Tym określeniem nazwała skrzynkę na wino. Wtedy Mannis bardzo zaintrygował się tym określeniem, spytał kobietę czym jest – skrzynka dybuka (w oryginale "Dybbuk Box")? Nie dostał konkretnej odpowiedzi, lecz jak twierdził - „Kobieta powiedziała mi tylko że, jej babcia stale trzymała skrzynkę w swoim pokoju, i była ona zawsze zamknięta. Babcia nazywała ją skrzynią dybuka".
W swojej historii Manins, dopytał wnuczkę co jest w środku, ta splunęła trzy razy przez palce i powiedziała, że dybuk. Ostrzegła go by nigdy nie otwierał skrzyni, ponieważ wtedy stanie się coś strasznego! Na koniec tej złowieszczej przepowiedni, miała dodać, że babcia życzyła sobie, aby mebel został z nią pochowany w grobie. Tak miało być, ale okazało się, że życzenie zmarłej jest sprzeczne z zasadami żydowskiego pochówku, więc jej prośba nie została spełniona. Wnuczka na wszelki wypadek postanowiła pozbyć się złowrogiego pudła.
Ki diabeł tam siedzi?
Scenarzysta twierdził, że mimo prośby, kobieta nie chciała przyjąć skrzynki z powrotem. Nie miał wyjścia, skrzynka została przy nim.
Dybuk to przylgnięcie, pochodzi z folkloru żydowskiego. Oznacza czasowe przejęcie ciała osoby żyjącej - przez duszę zmarłego, który ma na tym świecie niedokończone sprawy. Tylko rabin może dybuka wypędzić w neutralne miejsce, przeprowadzając skomplikowany egzorcyzm. Mannis twierdził, że wtedy nic o tym wtedy nie wiedział. Za to miał pomysł na skrzynkę. Chciał ją odnowić, by dać mamie w prezencie urodzinowym, bo ona ceniła sobie wyszukane artefakty. Mannis miał przywieść skrzynkę do swojej swojej firmy. Schować w piwnicy i pojechać załatwiać swoje interesy poza miasto. W budynku firmy miała być tylko jego pracownica. Od tego momentu ponoć zaczęły się dziać nieszczęścia, które scenarzysta opisywał na swoim blogu, a które wprawiały czytelników w osłupienie. O czym pisał Mannis? Było wiele historii. Zamaskowany zbir włamał się do firmy, sterroryzował i uwięził pracownicę. Kobiecie udało się dodzwonić do szefa i wezwać go na pomoc. Mannis chciał powiadomić policję, ale wtedy baterie w jego telefonie padły. W budynku wszystkie żarówki były rozbite, a w piwnicy czuć było zapach moczu kotów, choć żadne zwierzę tam nigdy nie zaglądało. Skrzynka tkwiła na miejscu. Napastnik zniknął, ekspedientka odeszła z pracy, to przeżycie nią wstrząsnęło.
Dybuk daje znać o sobie
Mannis zabrał się do odnawiania skrzynki, był zaintrygowany jej przemyślną budową. Otwierający skrzynkę ukryty mechanizm sprawiał, że odmykały się drzwiczki schowane w środku pudełka i wysuwała się mała szufladka. Mannis w swojej wyobraźni znalazł w niej w niej schowane różne przedmioty. Miała to być jedna moneta U.S z 1928 roku, jedna moneta U.S z 1925 roku, pukiel blond włosów (spięty wstążką), pukiel ciemno brązowych/czarnych włosów (spięty wstążką), granitowa tabliczka z wyrytymi hebrajskimi znakami - tworząc słowo SHALOM, jeden ususzony pączek róży, mały złoty pucharek oraz dziwny czarny świecznik z nóżkami w kształcie macek ośmiornicy.
Cały bibelot był w doskonałym stanie, właściciel tylko go wyczyścił olejem cytrynowym i wtedy dostrzegł, że na skrzynce wyryta jest inskrypcja po hebrajsku, której nie rozumiał.
Prezent z horroru
Ponieważ historia sprzedawała się doskonale, Mannis pisał dalej. Kolejny etap opowieści rozpoczynała urodzinowa kolacja mamy Mannisa. W restauracji syn miał wręczyć prezent – skrzynkę dybuka. Gdy matka oglądała fikuśne pudełko, syn wyszedł z sali by zadzwonić. Wtedy matka miała dostać wylewu. Została sparaliżowana, trafiła do szpitala, później w sali szpitalnej miała dawać znaki synowi, że nie chce tego prezentu, bo jest zły. Jak utrzymywał Mannis, zabrał od matki skrzynkę. Podarował ją siostrze, która kolekcjonowała stare meble. Pudełko było u niej tydzień, bo jak twierdziła, nie mogła domknąć drzwiczek - ciągle się otwierały.
Skrzynkę wziął brat Mannisa, u niego przebywała 3 dni. Tym razem żona brata miała się skarżyć, że pudełko śmierdzi kocią uryną, a brat Mannisa czuł jaśminy. Artefakt znowu powrócił jak zły szeląg - kolejnym właścicielem skrzynki została dziewczyna Mnnisa, po dwóch dniach nie chciała tej rzeczy. Czuła się z nią źle. Mannis sprzedał pudełko starszej parze, zbierającej antyki. Trzy dni później skrzynka pojawiła się znowu, pod drzwiami firmy Mannisa. Miała przyczepioną karteczkę z napisem - "To ma złe moce".
Dybuk atakuje Mannisa
Mannis nie miał wyjścia, zabrał pudełko do domu. Ale dybuk wziął go na cel. Pojawiły się u niego straszne koszmary. Śnił, że szedł z kimś kogo zna, a ta osoba zmieniała się w atakującego potwora. Oczywiście, nadal nie wiązał dziwnych zdarzeń z drewnianym pudłem. Dopiero żona i brat, którzy mieli nocować u niego w domu i też mieć koszmary, powiązali fakty. W końcu odkryli, że zło czaiło się w skrzynce.
Kolejnym objawem obecności dybuka miały być zjawy, które pojawiały się w kącie pola widzenia Mannisa. Jak opisywał, jego goście też dostrzegali kątem oka, że coś przemyka po domu. Gdy odwracali głowy niczego nie było. Przestraszony Mannis wyniósł skrzynkę do szopy na dworze, w nocy obudził go alarm przeciwpożarowy dobiegający z szopy. Pobiegł sprawdzić co się pali, jedyne co zastał, to przerażająco mocny zapach kociej uryny.
Przestraszony zabrał pudełko z powrotem do domu. Wtedy, ponoć kątem oka dostrzegł ogromną ciemną postać, która zniknęła gdy tylko na nią spojrzał. W domu unosił się intensywny zapach jaśminu. Był przerażony, mógł zniszczyć skrzynkę, ale obawiał się, że może rozgniewać coś strasznego, co jest poza racjonalnym rozumowaniem. Dlatego postanowił się jej pozbyć za wszelka cenę.
Przewrotny anons w Internecie
W końcu Mannis umieścił niezwykły annos w Internecie – to był kolejny etap jego wyrafinowanej intrygi. Jak opowiadał w wywiadach, ponoć dowiedział się, że na eBay są ludzie, których fascynują takie paranormalne przedmioty i chętnie je kupują do swoich kolekcji lub do badań. Mannis to wykorzystał. Rzeczywiście napisał ogłoszenie sprzedaży pudełka o treści: „Jeśli jesteście ludźmi specjalizującymi się w nawiedzonych przedmiotach błagam, kupcie tę skrzynkę i zróbcie z nią co tylko wam się podoba. Pomóżcie mi. Jak widzicie nie ma ceny wywoławczej ani minimalnej stawki. Jeśli sprawicie, że skrzynka zniknie z mojego życia, oddam ją za wylicytowną kwotę”
Zainteresowani zasypywali go pytaniami, bo oferta była dość dziwna. Po kilku dniach zaktualizował jej treść, odpowiadając na najczęstsze pytania. Zapewniał, że nie jest religijny. Nie chciał żadnych egzorcyzmów, seansów i śledztw paranormalnych w domu. Nie sprzeda oddzielnie żadnych rzeczy, które znajdowały się w skrzynce. Sprzeda skrzynkę osobie w pełni dorosłej i świadomej swych decyzji. Dziękuje za modlitwy w jego intencji, mimo że nie jest religijny.
Odpowiedział także na pytanie, czy nadal odczuwa coś nadnaturalnego. „Wszystko było OK, aż do piątku 13 czerwca, kiedy znalazłem wszystkie 10 rybek w nowym akwarium. Były martwe!”
To jeszcze podgrzało emocje. Niesamowita skrzynka wzbudzała coraz większe zainteresowanie. W treści ogłoszenia Mannis dodał jeszcze, że jest zdesperowany ale ma szczerą nadzieję, że wszystko niedługo się skończy.
Zaskakujący finał
Jego anons zaintrygował masę ludzi, rozbudził emocje i falę dyskusji. Ludzie uwierzyli w demona w pudełku z drewna. Skrzynka szybko została sprzedana. Nabywcą był Iosif Neitzke, student Truman State University w Kirksville, Missouri. Opowiadał potem, że skrzynka zniszczyła wszystkie żarówki w jego domu i przez nią całkowicie wyłysiał. Sprzedał przeklęte pudełko Jasonowi Haxtonowi, dyrektorowi Museum of Osteopathic Medicine w Kirksville, który opisał tę osobliwość w książce "The Dibbuk Box". Jason twierdził, że za przyczyną pudełka doznał wysypki, krwawego kaszlu oraz ran na całym ciele. Wraz z zaprzyjaźnionym rabinem prowadził badania przedmiotu. Miała się wtedy pojawić plaga robaków, skorpionów oraz pleśń. Rabin polecił zbudowanie akacjowej "arki" na przeklętą skrzynkę. Ponieważ takiego drewna użyto do budowy biblijnej świątyni Salomona. Akacjową arkę zrobił zaprzyjaźniony Amisz. Gdy prace dobiegły końca, skrzynia została ukryta w akacjowej "arce", a potem gdzieś schowana, by już nie wyrządzała szkody ludziom. O całej historii było bardzo głośno, Jason Haxton sprzedał prawa do książki producentom w Hollywood. Powstał kasowy horror „The Possesion” w reżyserii Sama Raimiego. Nad zjawiskiem dybuka zaczęli się pochylać badacze nadprzyrodzonych zjawisk oraz dociekliwi dziennikarze.
Prawdziwa sensacja
Na kilka lat sprawa ucichła, aż tu nagle w 2021 roku wybuchła bomba w prawdziwie hollywoodzkim stylu. Po dwudziestu latach zwodzenia milionów ludzi na całym świecie, dziennikarzy, naukowców i duchownych, Kevin Mannis podczas wywiadu z pisarzem Charlsem Mossowem, przyznał się oficjalnie, że skrzynka dybuka było jego własnym wymysłem.„Jestem kreatywnym pisarzem. To ja stworzyłem historię pudełka dybuka - wyznał rozbrajająco - Intryga zadziałała tak, jak przewidziałem 20 lat temu. Miała stać się interaktywnym horrorem rozgrywanym w czasie rzeczywistym” - opowiadał zaskoczonej publiczności. Potwierdził też, że na przestrzeni tych wszystkich lat dodawał w Internecie nowe elementy do historii „Dybuk Box”, by podgrzewać temat i utrzymywać zainteresowanie dziennikarzy i internautów. Jak widać, znakomicie mu się udało!
Źródła
https://en.wikipedia.org/wiki/Dybbuk_box
https://screenrant.com/the-possession-movie-dybukk-box-explained/
http://www.dibbukbox.com/research.htm
http://www.dibbukbox.com/story.htm
https://exemplore.com/paranormal/The-Dibbuk-Box-Where-is-it-Now
https://superstitioustimes.com/the-dybbuk-is-grounded-in-jewish-folklore-but-the-dybbuk-box-thats-another-story/