Panie profesorze, z okazji Bożego Narodzenia 2023 r. rozmawialiśmy o dialogu Jezusa z Nikodemem zamieszczonym w 3. rozdziale Ewangelii Jana. Ten dialog składa się z dwóch części. Omówiliśmy pierwszą część dialogu (https://www.onet.pl/styl-zycia/kobietaxl/szokujaca-natura-jezyka-biblijnego/2xb5sc5,30bc1058). Ta część dotyczy narodzin z wody i ducha. Pora na omówienie drugiej części, która jest szczególnie aktualna w kontekście tzw. Triduum Paschalnego.
Jak stwierdziłem w grudniu, trzeci rozdział Ewangelii Jana ukazuje drogę wtajemniczenia do życia wiecznego. Składa się ona z dwóch zasadniczych etapów: „rzeczy ziemskie” i „rzeczy niebiańskie”. Pod „rzeczami ziemskimi” ukrywa się biblijny judaizm, pod „niebiańskimi” – tzw. mesjanizm Jezusa. Żeby wejść w sferę mesjanizmu Jezusa, należy się narodzić z wody i ducha. Woda jest metaforą religijności Tory, duch – religijności Proroków. Religijność Tory najtrafniej opisuje Szema Israel, które stało się istotną modlitwą religijnego Żyda (Pwt 6,4-9).
Łącznikiem między pierwszą i drugą częścią dialogu Jezusa z Nikodemem jest wypowiedź: „Jeśli o rzeczach ziemskich powiedziałem wam i nie wierzycie, to jak uwierzycie, jeśli powiem wam o rzeczach niebiańskich?”. Cytuję teksty za Pana tłumaczeniem.
To właściwie jest pomost między dialogiem z Nikodemem a monologiem Jezusa. Identyczną strukturę (dialog – monolog) posiada rozdział piąty czy szósty Ewangelii Jana.
Jak należy rozumieć to ostrzeżenie Jezusa?
Kto nie wierzy w dyskurs o konieczności dla siebie narodzin z wody i ducha, to niech nie zawraca sobie głowy dyskursem o „rzeczach niebiańskich”. Rzeczywistym adresatem monologu Jezusa (3,12‑21) jest „noworodek Boga”. Żeby czytelnik coś z tego monologu zrozumiał, powinien starać się wejść w rolę adresata wirtualnego.
„Noworodek Boga” to prowokacyjne wyrażenie.
Zakorzenione w tradycji żydowskiej. W epoce zapoczątkowanej przez Misznę jeden rabin przyrównał egzystencję Izraelitów na pustyni do noworodka. Inny stwierdził, że Izrael został poczęty na Synaju za pośrednictwem Tory. Jeszcze inny noworodkiem nazwał prozelitę na judaizm.
Czy dlatego na początku monologu Jezusa znajduje się nawiązanie do pustyni: „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, trzeba żeby Syn Człowieczy został wywyższony, aby każdy, który wierzy w Niego, miał życie wieczne”?
Wynika stąd, że „noworodek Boga” nie posiada życia wiecznego. Jego cnotliwe życie nie jest jeszcze życiem wiecznym. Stoi przed nim jako cel inicjacji mesjańskiej.
Ten cel „noworodek Boga” osiąga na „pustyni”?
Nie, pustynia jako taka jest punktem odniesienia w dyskursie Jezusa, ale jeden epizod pustynny zreferowany w Księdze Liczb, kiedy to lud zaczął szemrać przeciw Bogu i Mojżeszowi. Oskarżono Mojżesza i Boga, że wyprowadzili ich z Egiptu, by poginęli na pustyni. Wtedy Bóg zesłał na szemrających plagę węży. Kogo wąż ukąsił, ten umierał (Lb 21,4-9).
Mojżesz na prośbę ludu wstawił się przed Bogiem z prośbą, żeby zatrzymał plagę węży. Wtedy Bóg polecił uczynić węża miedzianego i zawiesić go na palu. Ktokolwiek został ukąszony, a spojrzał na tego węża, zostawał przy życiu.
Jezus za pośrednictwem tego znanego epizodu komponuje mesjańską analogię. Pierwszym elementem analogii jest ujawnienie dramatycznej sytuacji, w której znajdują się „noworodki Boga”: każdy z nich jest pogryziony śmiertelnie przez „Węża Starodawnego”. Powtarzam: każdy. Na pustyni nie każdy został pokąsany.
Na czym polega to śmiertelne pogryzienie?
Każdy człowiek od urodzenia jest zainfekowany jadem „Węża Starodawnego”, że Bóg go nie kocha, bo gdyby go kochał, to zmieniłby mu historię na lepszą – według jego wyobrażeń i oczekiwań. Ze szczególną agresją ten dyskurs diabła atakuje „noworodków Boga” na tym etapie. Diabeł nasila agresję wraz z postępem inicjacji.
Lekarstwem na tę sytuację jest wywyższenie Syna Człowieczego. Czyli kogo?
Dobre pytanie. Jezusa jako Mesjasza, w którego już uwierzyli „narodzeni z wody i ducha”. Wywyższenie Jezusa Mesjasza jest dla wtajemniczanych koniecznością na drodze do życia wiecznego. Ten stan wyraża słowo greckie dei, wskazujące na absolutną konieczność. Figura wywyższonego Syna Człowieczego staje się sygnalizacyjną aż po życie wieczne.
Na czym polega to wywyższenie Syna Człowieczego?
W odniesieniu do wtajemniczanych na rytualnym ogłoszeniu prawdy o konieczności egzystencjalnego wejścia w tajemnicę śmierci Jezusa jako Mesjasza. Ewangelista używa greckiego terminu hypsoo (wywyższył), który w tłumaczeniu greckim Starego Testamentu pojawia się w znanym poemacie mesjańskim (Iz 52,13-53,13). Jezus czyni aluzję do tego poematu w Ewangelii Jana jeszcze w J 8,28; 12,32-34. W sposób niedwuznaczny mówi o swojej śmierci na krzyżu jako bramie do zmartwychwstania.
Ten poemat prorocki ma ironiczny charakter: „oto jak powiedzie się Mojemu słudze…”. Po nim następuje opis kariery sługi Boga jakby w krzywym zwierciadle.
Oryginał hebrajski konstatuje ironię do sześcianu – co łagodzi greckie tłumaczenie. W oryginale nie mówi się o powodzeniu, mówi się o uzyskaniu statusu człowieka nader oświeconego, dobrze zorganizowanego w życiu (hiskil). Od tego czasownika pochodzi maskil a także haskala, rzeczownik stosowany na określenie oświecenia żydowskiego w Europie zapoczątkowanego na przełomie XVIII i XIX wieku. Status tego „oświeconego” Sługi Boga oryginał portretuje przy pomocy trzech czasowników, z których pierwszy – herim (wynosić się, wywindować) „grecki” Stary Testament tłumaczy właśnie przez hypsoo. We wstępie do poematu Izajasza występuje kumulacja atrybutów, którymi można jednocześnie obdarzyć trzy postaci: mędrca, króla i herosa. W ten model wcielił się Jezus najpełniej na krzyżu…
W nauczaniu kościelnym na okrągło mówi się o konieczności dźwigania wielu krzyży.
Tymczasem Jezus mówi tylko o dwóch krzyżach: własnym każdego człowieka i swoim. Pomnażanie krzyży jest zbanalizowaniem przesłania Ewangelii. Krzyżem dla „noworodka Boga” jest odkrycie, że jest zniewolony grzechem natury i jego konsekwencjami, że nie widzi miłości Boga we własnej historii, i że z tej sytuacji nie może się sam wyciągnąć za uszy. Kluczowy stopień na drodze inicjacji wyraża się w akceptacji własnego krzyża, drugi – na wejściu w logikę krzyża Jezusa. W jednym miejscu Jezus tymi słowy nakreślił program inicjacji mesjańskiej: zaprzeć samego siebie, wziąć swój krzyż i naśladować Mnie (wejść w logikę krzyża Mesjasza).
Czy dlatego w monologu Jezusa pojawia się motyw miłości Boga?: „Tak bowiem Bóg umiłował kosmos, że Syna, tego Jedynaka dał, aby każdy, który wierzy w Niego, nie zginął, ale miał życie wieczne”.
Naturalnie. Odpowiedzią na brak miłości Boga „noworodka” z powodu praktycznej niewiary w to, że Bóg go rzeczywiście kocha, jest poemat o paradoksalnej miłości Boga jako Ojca do niego. Występuje tam Theos z rodzajnikiem określonym. Poemat powinno się przetłumaczyć: „aż tak Bóg Ojciec umiłował kosmos…”
Kogo oznacza tutaj kosmos?
Tutaj kosmos został położony jako metafora „noworodków Boga”, którzy akceptują własny krzyż. To ich Bóg Ojciec tak miłuje, że daje im Syna Jedynaka…
Znane tłumaczenia mają Jednorodzonego Syna.
Za to „przestępstwo” przekładowe winę ponosi św. Hieronim. W oryginale greckim jest monogenes, co Hieronim przetłumaczył niewolniczo w Wulgacie przez unigenitus (Jednorodzony) i to się przyjęło w obrębie chrześcijaństwa. Monogenes należy tłumaczyć adekwatnie przez Jedynak. Chodzi tu o Jedynaka Syna Boga jako Człowieka. Odpowiedzią na podstępy diabła, który manipuluje „noworodkami Boga” poprzez grzech natury i trzyma ich w stanie praktycznej niewiary w miłość Boga, jest dar Syna Jedynaka, ale jako Człowieka. Z kontekstu Ewangelii wiadomo, że ten dar jest wydaniem Jezusa Syna Boga na śmierć.
Szokująca to prawda.
Św. Paweł powie w jednym miejscu, że ta prawda jest absurdalna dla ludzi inteligentnych i bulwersująca dla religijnych. Ale każdy, kto wierzy w Niego, już w Syna Jedynaka (a nie tylko Mesjasza), nie zginie, lecz osiągnie życie wieczne. Wiara w Jezusa, Syna Boga Jedynaka jako Człowieka, jest pasem transmisyjnym do życia wiecznego. W efekcie wierzący w takiego Syna już nie znajduje się w sferze zaginięcia, ale jeszcze nie przebywa w życiu wiecznym. Funkcjonuje pomiędzy. To jest status usprawiedliwionego usprawiedliwieniem mesjańskim wchodzącego w wiarę Jezusa Syna Boga jako Człowieka.
Czy usprawiedliwiony „noworodek Boga” jest nadal grzesznikiem z urodzenia?
Nadal, ale ten grzech tak został zneutralizowany łaską Jezusa Mesjasza, że pozbawiony jest mocy szkodzenia. Jest bezsilny. Formuła wywiadu nie pozwala na rozwinięcie tego zagadnienia w kontekście sporu o usprawiedliwienie.
Zatem wywiad na temat sentencji Lutra: simul iustus et peccator (jednoczenie sprawiedliwy i grzesznik) pozostawimy na inną okazję.
Nadmieniam jedynie, że przy całej intuicji Luter nie wiedział, iż teksty Nowego Testamentu powstawały w instytucji inicjacji, odzwierciedlają wielostopniową inicjację i przeznaczone są dla wtajemniczanych. Podobnie jak jego adwersarze, rzymscy katolicy.
Teraz w monologu następuje trzecia odsłona: „Albowiem Bóg Ojciec nie posłał Syna na kosmos, aby osądził kosmos, lecz aby kosmos został ocalony przez Niego. Ten, który wierzy w Niego, nie jest sądzony, ten zaś który nie wierzy, już został osądzony, bo nie uwierzył w imię tego Jedynaka Syna Boga”.
Istotnie, jest to trzecia odsłona, a raczej trzecia faza inicjacji w misterium śmierci Jezusa. Te trzy fazy odmierzają trzy czasowniki: wywyższył, dał, posłał. Otóż, od momentu śmierci Jezus Syn Boga jako Człowiek był martwy, pasywny. A wtedy aktywny był tylko Syn Boga jako Bóg. To był ten wyjątkowy czas pomiędzy śmiercią a zmartwychwstaniem Jezusa. I tę fazę ma na uwadze ta wypowiedź. W inicjacji ta faza uobecnia się teraz.
Syna Boga dookreślono ponownie słowem Jedynak.
Znajdujemy się w sercu tajemnicy tzw. podwójnego synostwa Jezusa. Jezus Syn jako Bóg jest Jedynakiem Boga Ojca a jako Człowiek jest Synem Jedynakiem nie tylko Boga Ojca, lecz również i Maryi.
Czy wiara w Syna Jedynaka Boga uwalnia od grzechu pierworodnego?
Konkretnie wiara w imię, czyli bóstwo Jedynaka Syna Boga. Ale powoli. Do „noworodka Boga”, który wszedł rytualnie i egzystencjalnie w śmierć z Jezusem Synem Boga jako Człowiekiem, Bóg Ojciec posyła Syna jako Boga, nie żeby go zasądził, lecz, aby go zbawił. Nie zapominajmy, że znajdujemy się w fazie pomiędzy śmiercią a zmartwychwstaniem Jezusa jako Człowieka.
W tradycyjnej teologii mówi się o zbawieniu w przeciwieństwie do potępienia.
Popularna teologia stworzona na użytek chrześcijaństwa masowego jest stekiem truizmów. Antynomią dla zbawienia jest tutaj zasądzenie, a nie potępienie. W drodze do zbawienia egzystencjalnego „noworodek Boga” (usprawiedliwiony mesjańsko), jest najpierw usprawiedliwiony – usprawiedliwieniem synowskim. Usprawiedliwienie synowskie to awers monety; na rewersie znajduje się zbawienie – oczywiście ogłoszone w rytuale i doświadczane w egzystencji wtajemniczanego.
Od jakiego sądu uwalnia „noworodka Boga” wiara w imię Jedynaka, Syna Boga?
Od każdego sądu Boga w przyszłości, w tym od wokandy Sądu Ostatecznego. Usprawiedliwiony sprawiedliwością Syna Boga jako Boga nie podlega już żadnemu sądowi Boga. Gdy umiera w tym stanie (przed osiągnięciem życia wiecznego), to w dniu ostatnim przejdzie do zmartwychwstania życia, omijając wokandę Sądu Ostatecznego na pozycji podsądnego.
Dlaczego?
Ponieważ został wyzwolony z grzechu natury w momencie wejścia w śmierć z Jezusem Człowiekiem jako Synem Boga. I nie jest już żadnym grzesznikiem, ani personalnym, ani przede wszystkim naturalnym. Nie będąc żadnym grzesznikiem, nie podlega żadnemu sądowi Boga. Kto zaś nie wierzy w bóstwo Jedynaka Syna Boga, nie osiągnie wolności od wokandy sądu Boga w trakcie wtajemniczenia a tym samym wolności od Sądu Ostatecznego.
Co to konkretnie oznacza?
Że ten „noworodek Boga” w dniu ostatnim zostanie zdegradowany do grona podsądnych, co nie oznacza, że do grona potępionych. Jego los rozstrzygnie się ostatecznie na Sądzie Ostatecznym.
Teraz w monologu Jezusa następuje zawieszenie dyskursu; niczego bowiem nie mówi się o następnym etapie wtajemniczenia, o życiu wiecznym, czyli o celu inicjacji mesjańskiej. Za to debatuje się nad naturą sądu. Dlaczego?
Ponieważ życie wieczne jest naturalną konsekwencją zbawienia egzystencjalnego. Teraz Jezus powraca do sądu egzystencjalnego. Lecz nie jest to sąd, o którym przed chwilą rozmawialiśmy, sąd Syna Boga jako Boga. Jest to sąd Jezusa Mesjasza. Po zakreśleniu perspektywy synowskiej, Jezus w monologu cofa się do perspektywy mesjańskiej. Przypominam na tę okoliczność cel napisania Ewangelii Jana: „abyście uwierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Boga, i abyście wierząc w Jego imię, uzyskali życie wieczne”. Faza inicjacji mesjańskiej jest kluczową a zarazem najbardziej problematyczną.
Przytoczę wypowiedź o sądzie „Światła”: „Na tym zaś polega sąd, że światło przyszło do kosmosu i ludzie bardziej umiłowali ciemność niż światło, albowiem takie były ich czyny. Każdy bowiem, kto dopuszcza się czynów chybionych, nienawidzi światła i nie przychodzi do światła, aby nie zostały zdemaskowane czyny jego. Kto zaś czyni prawdę, przychodzi do światła, aby stały się widoczne jego czyny, że w Bogu są dokonane”.
Światło jest metaforą Jezusa Mesjasza wywyższonego na krzyżu. To światło sądzi „noworodków Boga” w rytuale „Światła”. Tutaj są oni dookreśleni jako anthropoi (ludzie). Z jednej strony sąd Mesjasza polega na ujawnieniu, że Ci anthroposy bardziej miłują skotos (ciemność), niż fos (światło), czego dowodem są ich własne czyny.
Naszpikowanie metaforami czyni to przesłanie bardzo enigmatycznym.
Owszem, ale nie można tych metafor należycie rozkodować bez kontekstu inicjacyjnego i samej Ewangelii Jana. Po pierwsze, skotos jest ciemnością innego rodzaju, niż skotia. Skotia występuje w Janowym Prologu i określa mroczną ciemność. Jest ona w tym prologu metaforą czynów złych, grzesznych. W tym miejscu skotos oznacza łagodną ciemność, która jest metaforą czynów sfaulowanych, ale bynajmniej nie złych. Niektórzy kopiści nie mogli sobie poradzić z interpretacją tej wypowiedzi i dopisywali do czynów przymiotnik: złe. Na tym etapie inicjacji anthroposy nie mogą popełniać czynów złych, bo ta okoliczność momentalnie eliminuje ich z inicjacji.
Żeby zostać dopuszczonym do następnego progu wtajemniczenia „noworodek Boga” musi się zatem wykazać czynami wiary?
Dokładnie tak. Podobnie musiał się wylegitymować czynami wtajemniczany przed narodzinami z wody i ducha. Ja je nazywam czynami Tory i czynami Proroków. Teraz, o ile „noworodek Boga” uzyskał usprawiedliwienie mesjańskie na podstawie samego aktu wiary, to do usprawiedliwienia synowskiego jest dopuszczany na sądzie Mesjasza na podstawie konkretnych czynów.
Co kryje się pod „czynami prawdy”, a co pod „czynami sfaulowanymi”?
Czyny prawdy to czyny dokonywane na bazie doznanego usprawiedliwienia mesjańskiego. Kto dokonuje czynów mesjańskich, kroczy w kierunku sądu Mesjasza, na którym okaże się, że jego czyny są dokonane w Bogu. Kto zaś dokonuje czynów odchylonych od normy sprawiedliwości mesjańskiej, de facto nienawidzi logiki krzyża Jezusa w projekcie własnego życia. Zatem dopuszcza się czynów chybionych i nie dociera do sądu Mesjasza, aby te jego sfaulowane czyny nie zostały publicznie zdemaskowane. W efekcie nie dociera do rytualnego kerygmatu o danym i posłanym Synu Boga.
Co się z nim dzieje?
Wypada poza obręb inicjacji i Nowy Testament przestaje się nim interesować. Nowy Testament interesuje się inicjowanymi.
Czy Nowy Testament nie mówi niczego o jego dalszym losie?
Mówi pośrednio, na marginesie losu „noworodka Boga” usprawiedliwionego przez Jezusa Mesjasza, ale zmarłego przed sądem „Światła”. Jezus odsłania jego los w dniu ostatnim w piątym rozdziale Ewangelii Jana. Zapewnia go, że jako Mesjasz obudzi go wtedy swoim głosem. Następnie przeprowadzi weryfikację pobudzeniową na podstawie kryterium czynów mesjańskich. Jeśli je pełnił, przejdzie niezwłocznie do zmartwychwstania życia. Jeśli zaś pełnił „faula”, nie czyny złe, ale odchylone od normy sprawiedliwości Mesjasza, pójdzie na zmartwychwstanie Sądu Ostatecznego w gronie podsądnych.
Rozmawiała Magdalena Gorostiza
Profesor dr hab. Bogusław Górka jest historykiem, a przede wszystkim religioznawcą. Całą ścieżkę naukową przebył na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jest autorem kilkunastu książek głównie z zakresu hermeneutyki religijnej. Pracuje na Uniwersytecie Gdańskim.