Nauka zawsze opierała się na założeniu, że człowiek stanowi wierzchołek rozumnego życia na Ziemi. Ale dlaczego tylko jednemu biologicznemu rodzajowi dano prawo do pierwszeństwa, podczas gdy wszystkie pozostałe, stojące o stopień niżej, takiej szansy nie dostały? Tym bardziej, że według praw przyrody, to ludzie są najsłabsi i najbardziej bezbronni wobec jakiegokolwiek zagrożenia.
Wiele czynników wskazuje na to, że człowiek nie może być wyłącznie efektem doboru naturalnego, którego teorię opracował Darwin. Zbadanie struktury ludzkiego DNA daje podstawę do stwierdzenia, że człowiek rozumny – Homo sapiens – od początku dysponował mową. Dzieci dziedziczą genetycznie wrodzoną i wysokorozwiniętą strukturę mowy. Według danych współczesnej genetyki wychodzi na to, że nasi przodkowie jakieś 200 tysięcy lat temu nagle zyskali zdolność mówienia. Nie pasuje to do teorii doboru naturalnego choćby dlatego, że taka zdolność była najzupełniej zbędna do przetrwania człowieka jako gatunku. To biologiczny zbytek, na który sama natura raczej nie mogła się zdobyć.
BRAKUJĄCE OGNIWO?
Do tej pory uważano, że człowiek pochodzi od małpy. Tylko, dlaczego między nim i małpą jest taka duża różnica? Uczeni przez długie lata szukali brakującego ogniwa w historii ewolucji człowieka i w końcu, w XXI wieku, dokonali w Afryce zadziwiającego odkrycia. Znaleziony przez archeologów Australopithecus sediba – gatunek hominida – posiada wiele cech wspólnych z rodzajem Homo. Przez niektórych naukowców uznawany jest za ostatniego wspólnego przodka tego rodzaju.
Paleoantropolodzy nie mogli jednak ogłosić tryumfu nauki. Znalezione ogniwo świadczy jednoznacznie o tym, że małpy nie mogły być przodkami człowieka. Mało tego: to są dwie różne gałęzie, które rozeszły się około 6 mln lat temu. I znowu misternie wznoszona teoria zaczęła się rozsypywać.
ZIEMSKIE POCHODZENIE CZŁOWIEKA
Rozszyfrowanie genomu człowieka dało zaskakujący wynik. Okazało się, że jest on w 90% zgodny z genomem wszystkich żywych stworzeń na Ziemi. Świadczy to o ziemskim pochodzeniu człowieka, a oprócz tego, właśnie to pozwala mu przeżyć w biosferze tej planety. Człowiek idealnie wpisuje się w świat zwierząt, a tamte pozostałe 5-10% genów wyróżnia go spośród niedźwiedzi, krokodyli, czy jaskółek. Niewielka zmiana w budowie pewnego związku organicznego zwanego kwasem deoksyrybonukleinowym dała możliwość wykonania skoku rozwoju od istot małpopodobnych do człowieka rozumnego.
Ale kod genetyczny nie mógł się sam z siebie poprawić – to bardzo skomplikowana technologia. Niemniej jednak, jakieś potężne okoliczności przekształciły to dzikie stworzenie w człowieka.
ZADZIWIAJĄCA ZBIEŻNOŚĆ LEGEND
Praktycznie we wszystkich kulturach istnieją własne przekazy o pochodzeniu człowieka, które dziwnym trafem są bardzo do siebie podobne. A wszystkie wiążą się z przylotem bogów, którzy stworzyli człowieka na swoje podobieństwo.
Poruszająca jest historia o pochodzeniu człowieka opisana w starożytnych tekstach. Otóż za najstarszą cywilizację na Ziemi uważa się Sumerów. Ten naród pojawił się w dolinie między rzekami Tygrysem i Eufratem (dzisiejszy Irak) około ośmiu tysięcy lat temu nie wiadomo skąd. Lingwiści uznali ich język za „izolowany”, tj. niespokrewniony z żadnym innym na świecie. Wysoko rozwinięci Sumerowie znali astronomię i wyższą matematykę, prawodawstwo i medycynę. Twierdzili, że człowieka stworzyli bogowie – annunaki, którzy przylecieli na Ziemię z dalekiej planety Nibiru.
Annunaki wydobywali na naszej planecie kopaliny ale pewnego dnia znudziła im się praca w kopalniach i postanowili stworzyć sobie robotników na swój obraz i podobieństwo. Doprowadzili do uzyskania krzyżówki własnego gatunku z ziemską małpą. Tak narodziła się mieszana istota – człowiek. Początkowo hybrydy nie miały zdolności rozmnażania się ale z czasem annunaki dodali ludziom tę zdolność, co wywołało gniew innych bogów. Zadziwiające, ale podobne eksperymenty genetyczne są opisane również innych tekstach.
TAJEMNICZY IMPULS W ROZWOJU CZŁOWIEKA
Jak twierdzi oficjalna nauka, przodkowie człowieka pojawili się jakieś 5,5 mln lat temu. Najbardziej znanym przedstawicielem tego okresu jest Lucy (3,5 mln lat). Miała wzrost 105 cm, ważyła ok. 30 kg, a jej mózg miał objętość 400 cm3.
Następnym ogniwem w ewolucji był Homo habilis (2,5-1,5 mln lat). Nazwano go „zręcznym”, ponieważ obok resztek jego zdobyczy znaleziono też celowo obrobione kamienie. Jego mózg zajmował już 750 cm3.
Dwunożni mieszkańcy wyżyn, równin i jaskiń z pokolenia na pokolenie gromadzili powolne zmiany genetyczne. Około 1,6 mln lat temu z ich środowiska wyszły pierwsze pitekantropusy z przeciętną objętością mózgu 930 cm3. Nazywają ich jeszcze Homo erectus (człowiek wyprostowany). Jeśli założyć, jak chce większość antropologów, że takie powiększenie mózgu skutkowało rozwojem intelektu, to takie zjawisko wygląda na całkiem niezwykłą makromutację gatunku. W przeciwnym razie musielibyśmy wyjaśnić tę anomalię tłumaczyć tym, że Homo erectus, to oddzielny gatunek, którego przodków na razie nie znaleziono.
Ostatecznie Homo erectus przeżył 1,2-1,3 mln lat bez jakichś większych zauważalnych zmian, a następnie rozprzestrzenił się z Afryki do Azji, Australii i do Europy. I wtedy zaczęło się dziać z nim coś niepokojącego. Być może na skutek zmian klimatycznych jego populacja zaczęła maleć, aż w końcu gatunek całkowicie wyginął. W czasie, kiedy większa część Homo erectus wymierała, inna jego część niespodziewanie przekształciła się w Homo sapiens – nastąpiło gwałtowne powiększenie objętości czaszki z 950 cm3 do 1450 cm3! Istnieje powszechne przekonanie, że człowiek rozumny jest potomkiem Homo erectus (no bo czyim miałby być?) ale takie gwałtowne przekształcenie przeczy zasadom ewolucji.
U Homo sapiens zmieniła się nie tylko budowa ciała i mózgu; do tej pory prymitywna i doraźna obróbka kamienia stała się złożonym i wspaniałym rzemiosłem, pojawiła się sztuka, pierwotne formy religii i magii, rozwój systemów językowych. A wszystko to pojawiło się nagle, jakby w czarodziejski sposób.
Jak widać, współczesna nauka nie czuje się na siłach, aby wyraźnie i jednoznacznie wyjaśnić pochodzenie współczesnego człowieka według reguł teorii Darwina. Aby podtrzymać niedającą się obronić ideę stopniowego przekształcania się człekopodobnych naczelnych w neoantropy, przekonują nas, że jest to jedyne prawidłowe podejście do problemu.
Dlatego wydaje się rzeczą rozsądną, aby z lekka skorygować tę teorię. Owszem, człowiek rzeczywiście pochodzi od małpy, ale na określonym stadium rozwoju (jakieś 200 tysięcy lat temu) ten proces został wyraźnie przyspieszony na skutek ingerencji jakichś dodatkowych czynników zewnętrznych. Być może była to ingerencja bogów. Albo Boga? (S.K.)
tekst i foto olabloga.pl