Wszystko zaczęło się od obserwacji chorych na Covid -19. Zbadano 350 pacjentów hospitalizowanych i 130 leczonych ambulatoryjnie. Porównując średnią ilość palaczy przypadającą na daną grupę wiekową i płeć, okazało się, że wśród zakażonych była znikoma ilość osób palących – stwierdził zespół lekarzy z Pitié-Salpêtrière, pod przewodnictwem neurobiologa Jean-Pierre'a Changeux, członka Akademii Nauk.
Było to zaledwie 5 procent osób, a porównując wyniki z danymi na temat palenia w poszczególnych grupach wiekowych, okazało się, że wśród zakażonych koronawirusem jest aż 80 procent palaczy mniej, niż powinno wynikać to ze statystyk.
Wyniki te są tym bardziej zaskakujące, że obecnie wiemy, że koronawirus może być przyczyną poważnych infekcji płuc, ale jednocześnie udowodniłyby, że coś jest w tytoniu, co chroni przed Covid-19. Naukowcy przypuszczają, że być może jest to nikotyna, która zapobiega przedostawaniu się wirusa do komórek palaczy.
Niebawem będą prowadzone badania kliniczne na ten temat, bo sama teoria jest szalenie interesująca dla naukowców. Będą testowane plastry nikotynowe, które mają być podawane trzem różnym odbiorcom: opiekunom w medycynie prewencyjnej, pacjentom hospitalizowanym i pacjentom na intensywnej terapii. Naukowcy badają też, czy nikotyna może również zmniejszyć nadmierną odpowiedź immunologiczną, która powoduje najpoważniejsze przypadki.
Jeśli badania się potwierdzą, nie po raz pierwszy w historii może się okazać, że szkodliwa substancja stosowana w odpowiedni sposób, zamienia się w użyteczne lekarstwo. I oczywiście nikt nie zaleca palenia papierosów.