Mamy do czynienia z nową odsłoną wojny polsko-polskiej, a właściwie pojedynkiem wagi
ciężkiej na oskarżenia i inwektywy pomiędzy rządem a lekarskim lobby, związanym tylko z
jedna specjalnością. Po pierwszym starciu jest remis ze wskazaniem ... na znokautowanego
pacjenta. Tyle tylko, że on za chwile się otrzepie i podniesie. Co gorsza, wiem nawet komu
zaraz potem z całą mocą zasadzi kopa. Jeśli reprezentacja samorządu lekarskiego chce
solidarnie nadstawić swoje CZTERY LITERY, to ma doskonała okazję. Ja nie mam ochoty!
A właściwie o których lekarzy chodzi? Przecież umowy podpisują właściciele przychodni,
czyli wolni przedsiębiorcy lub biznesmeni. Lekarze w większości tylko pracują w
przychodniach na etacie. Tylko sporadycznie lekarz może być właścicielem przychodni
miejskiej czy gminnej i to jest jakiś margines, bo i tak on nie ma szans na kontrakt z NFZ
konkurując z przychodnią samorządową lub z biznesmenem z lokalnego układu. Dobrzy
specjaliści to przyjmują prywatnie w swoich gabinetach i od lat mają NFZ w głębokim
poważaniu.
Dla skołowanego do reszty pacjenta te pakiety, procenty, stawki kapitacyjne, globalne sumy
dawane i nie dawane przez ministra nic nie znaczą. Co więcej, nikt nie ma zamiaru nikomu
niczego wyjaśnić. Minister straszy niepokornych lekarzy, że trzeba będzie wyrabiac nowe
pieczatki, składac pełna ofertą papierowa i elektroniczną, uzyskiwac nowe kody dostępu do
portali i zbierać ponownie deklaracje od tysięcy pacjentów. Rzecznik Praw Pacjenta grzmi o
półmilionowych karach dla lekarzy, którzy nie udostępnią dokumentacji medycznej swym
pacjentom.
Dyskusja stwarza wrażenie niemocy i miotania się od ściany do ściany. Ale to nieprawda!
Za wszystkim stoi przewrotny pomysł na pakiet onkologiczny, który zrodził się w głowie
Bartosza Arłukowicza, po tym jak Donald Tusk polecił mu w ciągu 3 miesięcy rozwiązać
problem kolejek do lekarzy. Przypominam, że pakiet onkologiczny był tworzony głównie
przez lekarzy- znanych z imienia i nazwiska. To oni właśnie z prof. Jackiem Jassemem na
czele, zdobywają nagrody za wybitne osiągnięcie w dziedzinie medycyny za rok 2014.
Prawdziwe intencje polegały na skupieniu leczenia onkologicznego w rękach chirurgów
onkologicznych i wyrwanie tego leczenia z rąk chirurgów ogólnych. Inaczej mówiąc,
monopolizację leczenia oraz wyciągnięcie z systemu jak największej puli pieniędzy. Czyli
przeciągnięcie kołderki na swoją stronę.
Zastanawiam się, czy przypadkiem resort zdrowia sam nie nagłaśnia i nie prowokuje
konfliktu z Porozumieniem Zielonogórskim. Bo wiadomo, że ludzie rzucą się na zlych
lekarzy i nikt nie dopytuje o szczegóły pakietu. A tego MZ unika jak diabeł święconej wody.
Marek Stankiewicz
3 stycznia wieczorem.
dr Marek Stankiewicz jest rzecznikiem prasowym Lubelskiej Izby Lekarskiej
czytaj także wywiad: Dlaczego lekarze nie lubią pacjentów?