Soi nie powinny jeść kobiety mające problemy z hormonami, cierpiące na endometriozę czy zaburzenia hormonalne. Dlaczego? Po pierwsze zawiera fitoestrogeny - więcej niż jakikolwiek inny produkt spożywczy. Dodatkowo soja zawiera substancję hamującą wchłanianie jodu przez tarczycę. Wielu dietetyków twierdzi, że to właśnie przez dietę bogatą w produkty sojowe u Oprah zdiagnozowano niedoczynność tarczycy. Kolejną szkodliwą dla naszego organizmu substancją występującą w soi są fitaty, które uniemożliwiają prawidłowe wchłanianie substancji odżywczych przez przewód pokarmowy - są często główną przyczyną niedoboru cynku. Ponadto jest bogata w inhibitory trypsyny - czyli substancje spowalniające działanie trypsyny - enzymu niezbędnego do prawidłowego trawienia białka. Bez odpowiedniej pracy enzymu wiele kobiet doświadcza problemów żołądkowych takich jak biegunka, skurcze czy niebezpieczne dla życia krwawienie. Soja zawiera również bardzo wysoki poziom stężenia glinu i manganu.
Większość upraw soi jest modyfikowanych genetycznie, dzięki czemu soja rośnie szybciej i jest znacznie tańsza. Naładowana toksycznymi pestycydami może zwiększać problemy z występowaniem alergii, a nawet bezpłodności.
Nie znaczy to jednak, że wcale nie możesz jeść soi. W końcu w Azji spożywanie soi jest na porządku dziennym, a Azjaci są znani z długiego i zdrowego życia. Prawda jest taka, że menu mieszkańców Azji jest bogate w sfermentowaną soję, która nie jest szkodliwa dla naszego organizmu. Jest bogata w witaminę K2, która zapobiega osteoporozie i chorobom układu krążenia. Fermentacja znacznie obniża poziom szkodliwych substancji zawartych w soi.