- Niby nie mogę narzekać, moja żona to dobra, uczciwa i pracowita kobieta. Ale nasz związek bardziej przypomina dobrze funkcjonujący biznes, w którym partnerzy mają do siebie zaufanie i mogą na siebie liczyć. Ale może to jest właśnie najważniejsze w małżeństwie? – pyta sam siebie Jarek, bo dalej nie wie, jak wybierać pomiędzy rozumem a sercem. Za którym w życiu podążać?
A jego serce jest przy Klaudii. Znali się od podstawówki, można powiedzieć papużki – nierozłączki. Jarek jest rolnikiem i jest z tego dumny. Rodzice przepisali na niego spore gospodarstwo, spłacili też siostrę, która wyjechała do miasta. Wiadomo było, że syn odziedziczy ziemię, przejmie pałeczkę po przodkach. Jarek ziemię kocha, kocha pracę na roli, choć dużo mógłby opowiadać o tym, jak dziś się żyje rolnikom.
- Ale ja od początku wiedziałem, że tu na wsi zostanę. Klaudia miała jednak chęć posmakować innego świata – mówi.
Zakochani byli w sobie strasznie i Jarek jenak sądził, że dziewczyna z nim na gospodarce osiądzie. Ale Klaudia nie chciała, skończyła szkołę fryzjerską, zatrudniła się w pobliskim miasteczku.
- Cały czas suszyła mi głowę, żebyśmy ze wsi wyjechali, że ona się tu dusi. Przekonywałem ją, że i na wsi można mieć dobre życie. Ona jednak pracować na roli nie chciała. Widziała, jak tyrają jej rodzice, mówiła, że nie chce tej krzątaniny od świtu do nocy, tego, że jak się ma choćby jedną krowę, to nie ma mowy, żeby pospać nawet w weekend – opowiada Jarek.
Dogadać się było im trudno, razem jednak byli. Każde z nich liczyło, że przekona to drugie do swoich racji. Klaudia w końcu zapisała się na kurs angielskiego i postanowiła wyjechać do Wielkiej Brytanii. Koleżanka ze szkoły fryzjerskiej już tam była i namawiała ja na to gorąco.
- To był czas wielkich migracji Polaków na Wyspy Brytyjskie. Klaudia podjęła decyzję, że pojedzie i zobaczy, jak jest w tym innym świecie. Nie ukrywałem, że liczyłem, że trochę tam zarobi i jednak do domu wróci – mówi Jarek.
On w międzyczasie rozbudował dom po dziadkach, nie chciał dłużej mieszkać u rodziców. Gospodarkę prowadzi razem z ojcem, mają kilka osób do pomocy, jest co robić i czym zarządzać. Brakowało tylko żony, ale Klaudia nie kwapiła się do powrotu.
- Taki związek na odległość to żaden związek. W końcu napisała mi, że kogoś tam poznała, że na wieś na pewno nie wróci. Było mi żal, ale co zrobić. Nie miałem też zamiaru żadnej dziewczyny na siłę szukać, zresztą na wsi o dziewczyny trudno – mówi Jarek.
Kiedy jednak zaczął jeździć do gminy załatwiać różne sprawy, poznał Dankę. Była z pobliskiej wsi, pracowała w gminie jako urzędniczka. Kompetentna, pomocna, niebrzydka, skromna. Po jakimś czasie Jarek zaprosił ją na kolację, pojechali do pobliskiego zajazdu, gadało im się bardzo dobrze.
- Też wychowana na roli, mieliśmy wspólne tematy. W dodatku Danka z wszystkimi przepisami była na bieżąco, umiała doradzić – opowiada Jarek. Potem zaprosił ją do siebie, żeby nowy dom pokazać. Po kilku randkach poszli do łóżka.
- Mówiła, że się zabezpiecza, że nie muszę się martwić. Po pół roku okazało się jednak, że jest w ciąży. U nas tradycja jest jedna – jak chłop kobiecie zrobi dziecko, trzeba stawać na ślubnym kobiercu. Nie wyobrażam sobie, żeby moi rodzice zgodzili się na nieślubnego wnuka – mówi Jarek.
Rodzice zresztą byli szczęśliwi, bo już był czas dla syna na żeniaczkę. Chodziły plotki po wsi, że Danka „złapała” Jarka na dziecko, bo Jarek to świetna partia, ale on się tym nie przejmował.
- Lepszej żony chyba nie mógłbym sobie wymarzyć. Danka jako partnerka do życia jest wręcz idealna. Tyle tylko, że nie czuję do niej tego co do Klaudii. Nie ma tego bicia serca, no nie wiem jak to nazwać – opowiada Jarek.
Dzień przed ślubem, już późnym wieczorem, usłyszał pukanie w okno. Był sam w domu, Danka szykowała się u swoich rodziców, zresztą nie było do pomyślenia, żeby razem bez ślubu mieszkali, chociaż ona była w ciąży. Ot takie miejscowe zwyczaje, czasami trochę śmieszne. Jarek otworzył okno i zobaczył Klaudię.
- Kompletnie zdębiałem, wszystkiego mogłem się spodziewać, ale nie jej tutaj. A ona przyjechała, bo dowiedziała się z Facebooka, że szykuję się do ślubu – opowiada Jarek.
Prosiła, żeby się zastanowił, mówiła, że go kocha, że zrozumiała, że on jest dla niej najważniejszy w życiu. Że on jeszcze może zmienić zdanie, mogą razem wyjechać i być ze sobą razem.
- Był nawet taki moment, że prawie się złamałem, szczególnie kiedy poszliśmy do łózka. Seks z Klaudią to inne przeżycie niż z Danką. Zrozumiałem też, że Klaudię nadal kocham. Pomyślałem jednak o dziecku, które ma się urodzić, o moich rodzicach. I powiedziałem Klaudii, że ślub jednak wezmę – opowiada Jarek.
Rozstali się prawie nad ranem, on był w dniu ślubu nieprzytomny. Przysięgał innej kobiecie, w marzeniach widział inną. Na weselu siedział roztargniony, zastanawiał się czy podjął dobrą decyzję.
- Mówiłem, że ząb mnie rozbolał, wymigałem się nawet od nocy poślubnej, choć wiadomo, że byłaby tylko formalnością. No ale nie potrafiłem tak od razu iść z Danką do łóżka – opowiada Jarek.
Klaudia zniknęła, życie powoli jakoś się układało. Jarek obiecał sobie, że żony już nie zdradzi, bo nie po to przysięgał. Klaudię od tamtej poty widział tylko raz. Przyjechała na wakacje pomóc rodzicom. Dalej ją kocha tak samo, ona dalej jest tak samo piękna.
- Tamtej nocy nie zapomnę nigdy, pożegnałem miłość swojego życia Ale dalej nie wiem, czy dobrze zrobiłem, czy powinienem był iść za głosem rozumu czy za głosem serca? - pyta Jarek. I dodaje, że ma dobrą żonę, udanego syna, ale czuje, że czegoś mu brakuje w życiu.
Magdalena Gorostiza
Imiona i niektóre szczegóły zostały zmienione.