Seks zamiast wieczornego treningu
Nie każdy wie, że podczas półgodzinnego stosunku spala się mniej więcej tyle samo kalorii, co podczas 15 minut na bieżni. Więcej kalorii stracimy uprawiając seks na stojąco (te pozycje są bardziej wyczerpujące i pracuje wówczas więcej mięśni) oraz w pozycji „na jeźdźca”. Co ważne, podczas samego orgazmu spalamy sporo kalorii. - Najlepiej połączyć jedno i drugie, i seks, i ćwiczenia na siłowni. Nie łudźmy się, samo uprawianie seksu (nawet jeśli jesteśmy prawdziwym Casanovą) nie wystarczy, aby zachować ciało w dobrej kondycji, musimy do tego dołożyć dietę i ćwiczenia - wyjaśnia mówi trener personalny, Michał Dłużniewski.
Kobiety osłabiają nogi?
Wiele osób, które trenują, unika seksu, bo nie dość, że rozprasza uwagę przed ważnymi zawodami, to dodatkowo utrata testosteronu może spowodować gorsze wyniki. Pamiętamy, jak w filmie „Rocky” jego trener zabrania mu współżycia przed walką, tłumacząc, że „kobiety osłabiają nogi”. Jednak przy normalnym ćwiczeniu na siłowni nie ma takiej prawidłowości.
- Nieraz osoby, które trenuję, pytają mnie, czy powinny uprawiać seks przed treningiem. Jeśli nie bierzemy udziału w olimpiadzie, a sport uprawiamy rekreacyjnie, to nie ma żadnych przeciwskazań do współżycia przed pójściem na siłownię. Oczywiście, że ma to wpływ na poziom testosteronu, ale nie dajmy się zwariować, seks dobrze też wpływa na naszą psychikę i ogólny nastrój, który również jest ważny, jeśli chcemy mieć wyniki sportowe - uspokaja Michał Dłużniewski.
Sport zwiększa popęd seksualny
Dzięki uprawianiu sportu wydzielają się endorfiny, tracimy zbędne kilogramy i jesteśmy w lepszej formie fizycznej. To wszystko sprawia, że czujemy się lepiej we własnym ciele, poprawia się nam nastrój, a co za tym idzie mamy większy apetyt na seks. - Gdy rozmawiam z klientami, których znam już bliżej, nieraz zdradzają mi, że od kiedy zaczęli regularnie chodzić na siłownię, są dużo sprawniejsi w łóżku. Myślę, że chodzi tutaj nie tylko o ciało, ale i o psychikę, bo dzięki regularnemu uprawianiu sportu zaczynamy o sobie myśleć lepiej, bardziej się sobie samym fizycznie podobamy i dzięki temu też w sypialni czujemy się pewniej - tłumaczy Dłużniewski.