Zawsze słyszałam, że należy głęboko oddychać, wciągać mocno powietrze i równie mocno je wydychać. A pan mi mówi, że to kardynalny błąd, który skutkuje wieloma chorobami. Szok.
To nie szok, a fizjologia. Zdecydowana większość osób źle oddycha, za rzadko nosem, za często ustami. Wzdychamy, ziewamy itp. W ten sposób wydalamy zbyt wiele dwutlenku węgla z organizmu. Tymczasem jego odpowiedni poziom jest niezbędny dla zdrowia i dobrego funkcjonowania. Ja też o tym nie miałem pojęcia, dopóki nie poznałem metody Buteyko. To rosyjski profesor medycyny, już nieżyjący. Sam miał problem z ogromnym nadciśnieniem, mówiono mu, że czeka go rychła śmierć. Wszystkie badania miał w normie, tylko niski poziom dwutlenku węgla. To go skłoniło do zajęcia się tym problemem i opracował metodę oddychania, która przywróciła mu zdrowie.
A pan jak się z nią zetknął?
Dość przypadkowo, mieszkałem 22 lata w Rzymie, wynajmowałem u znajomej lekarki gabinet, jestem refleksologiem, skończyłem w Włoszech trzyletnią, uznaną szkołę refleksologii On Zon Su. Matka tej znajomej lekarki była dyplomatką, na jednym z przyjęć ktoś zasłabł, wezwano karetkę. Pierwszej pomocy udzielił rosyjski dyplomata, kiedy karetka przyjechała ta osoba była już w pełni sił. I matka tej lekarki zapytała Rosjanina, co zrobił. On powiedział jej o metodzie Buteyko i tak się zaczęło. Te panie założyły w Rzymie fundację, która do dziś funkcjonuje i szkoli instruktorów. Namówiły i mnie na kurs. Jak w 2009 roku wrzuciłem w Google „metoda Buteyko” to nie było niczego na ten temat po polsku. Tylko kilka lat u nas pracowałem, teraz mieszkam w Niemczech. Ale staram się metodę propagować, bo warto z niej korzystać.
Czemu źle oddychamy? Przecież to naturalna czynność?
Prawidłowo oddychają dzieci do 3 roku życia, potem naśladują dorosłych. Naturalny oddech to taki wyłącznie przez nos, nos filtruje i jak potrzeba to ogrzewa powietrze. A czemu źle oddychamy? Głównie z permanentnego stresu. Nasze ciała nie dogoniły cywilizacji. Czyli fizjologicznie jesteśmy na etapie naszych dalekich przodków, ale tryb życia prowadzimy kompletnie inny. Oni byli cały czas w ruchu, a stres był chwilowy, spowodowany walką albo ucieczką. W czasie stresu oddech przyśpiesza, tętno rośnie. Oddychamy wtedy często przez usta. Ale u naszych przodków stres związany był z ruchem, a podczas ruchu produkujemy więcej dwutlenku węgla. U nas stres to najczęściej bezruch. I dochodzi do hiperwentylacji. Mamy nadmiar tlenu w organizmie, a to wbrew pozorom, wcale nie jest dobre. Taki długotrwały stan powoduje szereg chorób migreny, nadciśnienie, astmę problemy z sercem, wysoki cholesterol. Na poziomie komórkowym następuje wymiana dwutlenku węgla z tlenem, do komórki dostanie się dokładnie tyle tlenu, ile jest w niej dwutlenku węgla. Jeśli poziom tego ostatniego drastycznie spada, komórki są niedotlenione. Tymczasem oddychając ustami pozbywamy się zbyt dużej ilości dwutlenku węgla. To dość prosty mechanizm.
Ale są sytuacje czy dyscypliny sportu, kiedy nie da się oddychać tylko nosem. Na przykład pływanie.
Zgadza się, ale jesteśmy w ruchu i produkujemy dwutlenek. Czasami trzeba oddychać ustami podczas innych ekstremalnych sportów. Ale należy to robić sporadycznie, a większość traktuje to jako dobry oddech. I to jest podstawowym błędem. Z tego powodu są u sportowców nadmierne skurcze czy zakwasy po wysiłku. Ja miałem u siebie zawodnika z kadry, któremu lekarz zabronił już trenować. Był tak zmęczony i wycieńczony, że nie dawał rady. Obserwowałem go i zauważyłem, że oddycha wyłącznie ustami. Po półrocznej pracy wrócił do kadry i odnosi sukcesy. Nie jest to też takie proste, żeby wrócić do fizjologicznego oddychania po latach złych nawyków. Wymaga sporo ćwiczeń i pracy. Ale warto. Szczególnie astmatykom polecam te metodę, efekty są spektakularne. Proszę zauważyć, że oni nie duszą się dlatego, że brakuje im tlenu. Oni nie mogą wykonać wydechu. Organizm się broni przed dalszą utratą dwutlenku węgla, oto cały mechanizm astmy. Pojawia się wydzielina w płucach. Ale rozumiem, że powiedzenie komuś, kto się dusi, żeby przez chwilę przestał w ogóle oddychać, może być na początku traktowane, jako kiepski żart. To jednak działa, naprawdę. Ja to widziałem u wielu osób, które chciały z tej metody skorzystać.
Możemy sami sprawdzić poziom dwutlenku węgla w swoim organizmie?
Jest taki test, proszę jednak nie traktować go zbyt dosłownie, bo lepiej, gdyby zrobił go instruktor. Należy spokojnie wdychać i wydychać powietrze nosem przez kilka minut, potem wziąć nosem normalny wdech, zrobić wydech i wstrzymać oddychanie. W tym momencie włączamy stoper. Przy pierwszym sygnale z mózgu, że już należałoby wziąć oddech, ćwiczenie przerywamy. Jeśli wytrzymamy około 25- 30 sekund to bardzo dobry wynik, poniżej 5 sekund to oznaka głębokiej hiperwentylacji. Stan zdrowia też nam o tym zakomunikuje. Hiperwentylacja jest też związana ze stresem i atakami paniki. Pewnie widziała pani na amerykańskich filmach, jak w przypadku ataki paniki delikwentowi daje się papierową torbę, by w nią oddychał? Chodzi właśnie o dwutlenek węgla, wydychamy go do torby i wdychamy, atak paniki wtedy mija. Kobiety w dawnych czasach też miewały ataki histerii, mdlały z byle powodu. Ta sama przyczyna. Gorsety zaburzały ich oddech. Bo ważna jest też postura. Oddech powinien być miarowy, z przepony, wcale niezbyt głęboki. Taki zapewnia nam najlepsze zdrowie.
Pan biega maratony z zaklejonymi ustami…
Nie musiałbym ich zaklejać, bo mam oddychanie wyćwiczone, ale to mój sposób na propagowanie metody Buteyko. Wiadomo, że taki plaster każdego zainteresuje. Zgłosiłem to nawet do księgi Guinnessa, miałem biec maraton w Poznaniu, bo chcieli to zapisać jako rekord Polski, no ale pandemia te plany zmieniła. Ale ja pani powiem więcej, ja zaklejam plastrem usta na noc, bo w czasie snu nie panujemy kompletnie nad swoim oddechem. I jaki się rano budzę wypoczęty. Ale mam świadomość, że mało kto jest w stanie w to uwierzyć.
Rozmawiała Magdalena Gorostiza
Zdjęcia archiwum prywatne Piotra Gozdza, foto Rafał Borowski, Krzysztof Bielak,