Do kontuzji doszło podczas próby w teatrze. Ania Adamczyk zerwała więzadło krzyżowe przednie. Okazało się, że nie obejdzie się bez interwencji ortopedy.
- Był listopad i nie było już limitów – mówi. - Kazano mi czekać na nowe kontrakty. W styczniu dowiedziałam się, że mogę być operowana w 2017 roku!
Ania oczywiście jest ubezpieczona i płaci składki. Ale to nikogo nie obchodzi, podobnie jak fakt, że jej praca wymaga doskonalej sprawności fizycznej, bo raczej o kulach trudno jest tańczyć.
- Nie wiem, co miałbym robić do 2017 roku – dodaje. - Rozmawiałam z tancerzami w podobnej sytuacji. Byli najpierw na zwolnieniu lekarskim, potem brali zasiłek rehabilitacyjny. Ale to przecież jest kompletnie bez sensu.
Ania marzy o powrocie na scenę. Występowała już dziewiąty sezon, nie tylko w balecie, miała już solowe tańce.
- Kocham to co robię – mówi. - I nie wyobrażam sobie życia bez tańca.
Dlatego chce jak najszybciej mieć operację. Ma nawet termin w prywatnej klinice na 6 marca. Ale wraz z rehabilitacją to koszt około 15 tysięcy złotych, a dziewczyny na to zwyczajnie nie stać.
Przyjaciele Ani szykują więc wielki koncert charytatywny. Skoro państwowa słuzba zdrowia nie pomoże tancerce, trzeba znaleźc środki na operację.
- Dla tancerza to jak wyrok. Dlatego Teatr Muzyczny w Lublinie postanowił zrobić wszystko, aby skrócić czas oczekiwania na operację i przywrócić Anię Adamczyk tam, gdzie jest tej miejsce – do zespołu baletowego Teatru Muzycznego w Lublinie, aby mogła znów cieszyć oko lubelskiej publiczności – mówi Ewa Sobkowicz, specjalistka ds. marketingu Teatru Muzycznego. - 22 lutego organizujemy wielki koncert. Cały dochód przeznaczamy na operacje kolana Ani.
Zdjęcia Dawida Jacewskiego udostępniła Ania Adamczyk
czytaj także Czy my żyjemy w normalnym kraju?