Hakerzy, którzy wykradli dane z portalu ostrzegali, że je opublikują, jeśli nie zostanie on zamknięty. Słowa dotrzymali - twierdzą, że mają dane 37 mln użytkowników serwisu Ashey Madison, a w
zeszłym tygodniu opublikowali w internecie dwie paczki z danymi. Łącznie to grubo ponad 20 gigabajtów danych. Na liście użytkowników znalazły się znane nazwiska ze świata biznesu i polityki, w tym m.in. były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair.
Jedną z ofiar hakerów jest też prokurator generalny z Florydy, Jeffrey Ashton,
Podczas niedzielnej konferencji prasowej przyznał się do tego, że założył konto na Ashley Madison i przez dwa lata tam zaglądał. Zdenerwowany, łamiacym sie głosem, oznajmił, że zrobił to wyłącznie z czystej ciekawości.
Dwie osoby popełniły samobójstwo po ujawnieniu ich danych. Sa pozwy przeciwko portalowi, bo do sieci wyciekły dane adresowe, zdjęcia, numery kart kredytowych użytkowników.
Tymczasem polska strona portalu nadal działa i bez logowania można obejrzeć zdjęcia potencjalnych partnerów do zdrady. Wystarczy wybrać preferencje, by - choć częściowo przykryte - pokazały się imiona, nicki, foty, miasta, z których osoby pochodzą. Wiele z nich daje zdjęcia twarzy. Ze screena poniżej celowo usunęłyśmy fotografie, ale osoby są rozpoznawalne bez żadnego problemu, szczególnie dla znajomych.
W dzisiejszej La Vanguardii opisano historię kobiety, która korzystała z portalu. Była zaszokowana beztroską wielu żonatych użytkowników, publikujących nawet zdjęcia z wakacji! Były też fotki nagich torsów, genitaliów. W ciągu zaledwie dwóch dni otrzymała ponad 400 kontaktów tylko z okolic Barcelony! Szacuje się, że z portalu korzystało 67 milionów osób na świecie.
Zdjęcia - zrzuty ekranów z portalu