Rodzina mieszka w Regnach nieopodal Koluszek. Mają troje dzieci, Czteroletnią Maję i dwóch chłopców w wieku 13 i 7 lat. Trzy lata temu kupili dom na raty. Mama Mai zajmuje się małym gospodarstwem, ojciec jest kierowcą, jeździ na długie trasy do Hiszpanii. To właśnie on podczas zabawy z córką wykrył niepokojące zgrubienie na brzuchu. Pojechali z Mają do lekarza, nie dała się ona niestety zbadać. W piątek 13 listopada 2020r pojawiła się gorączka i dziewczynka zaczęła się skarżyć na ból ramienia i ból brzucha. Maja trafiła do szpitala.
Diagnoza - 11-centymetrowy guz Wilmsa wychodzący z lewej nerki. To złośliwy guz wieku dziecięcego. - mówi Magdalena Kukulska. - W dodatku z przerzutami do płuc i wątroby. Zwaliło nas z nóg. Nasze dzieci nigdy nie chorowały, nie były nigdy w szpitalu.
Maja jest już po operacji usunięcia lewej nerki wraz z guzem i po chemioterapii.
- Była z nami przez święta w domu, teraz czekamy na decyzję w sprawie radioterapii – mówi jej mama. - Chemia praktycznie usunęła przerzuty z wątroby, ale są jeszcze zmiany w płucach. I być może one będą punktowo naświetlane.
Dziewczynka jest już zmęczona leczeniem, zrobiła się nerwowa, jest przygaszona.
- Wszystkim nam ciężko się pozbierać – dodaje Magdalena Kukulska. - Ja jestem w opłakanym stanie. Kiedy jestem z Mają w szpitalu jakoś się dla niej trzymam, ale kiedy wracam do domu, nerwy puszczają. Nie da się o czym innym myśleć, to bardzo trudna sytuacja.
Choroba Mai nadwyrężyła też domowy budżet. Jej ojciec nie pracuje już tyle co wcześniej. Zmienia mamę w szpitalu, albo musi zostawać w domu, aby opiekować się synami.
Z pomocą pospieszyli jednak rodzice dzieci z przedszkola Mai. To oni postanowili założyć dla dziewczynki zbiórkę.
- Wiemy, że w rodzinie się nie przelewa – mówi Mariusz Skibiński, inicjator akcji. - To od naszej córeczki dowiedzieliśmy się, że Mai tak długo nie ma w przedszkolu. Dowiedzieliśmy się od nauczycielki, co się stało. Chcieliśmy jakoś pomóc, jest zbiórka na pomagam.pl, do akcji włączył się Widzew Łódź, aktorka Kamila Ściborek. Założyliśmy też na Facebooku grupę z licytacjami dla Mai. Przed dziewczynką długa droga, czeka ją kosztowne leczenie i rehabilitacja.
Magdalena Kukulska mówi, że jej samej do głowy nie wpadłoby organizowanie zbiórki. Ale potwierdza, że już nie jest lekko, trzeba wydawać na dojazdy do Łodzi, na suplementy, leki, dojdzie rehabilitacja.
- Prawda jest taka, że kiedy dziecko jest leczone w szpitalu, to owszem ma wszystko za darmo – mówi. - Ale kiedy wyjdzie do domu, nikogo nie obchodzi, jak sobie rodzice radzą. Jak zapłacą za lekarstwa, za rehabilitację, za wizyty lekarskie, często wykonywane prywatnie. Dlatego ta pomoc spadła nam z nieba, bo naprawdę już teraz jest nam ciężko.
Najważniejszy jest jednak stan zdrowia Mai. Chemia, która bierze niszczy serce, nie wiadomo, co będzie po radioterapii, jeśli zostanie wdrożona.
- To są długofalowe skutki, które dziś są trudne do przewidzenia – podkreśla Magdalena Kukulska. - Rokowania w przypadku tego guza dają 80 procent szans na wyleczenie. Tyle, że u Mai był on bardzo zaawansowany i doszło do przerzutów. Nie dopuszczamy jednak do siebie myśli, że nie wyzdrowieje.