Podobne artykuły:
Po Próżnej i Sonatach ukazała się twoja kolejna powieść Miraże.I choć nadal piszesz o dylematach kobiety, tym razem akcje osadziłaś w międzywojennej Warszawie. Skąd taki wybór?
Dwudziestolecie międzywojenne zawsze bardzo mnie interesowało, a dla Warszawy lata 30 były szczególnie ważnym okresem rozkwitu, kiedy miasto określano jako "Paryż północy". Przedwojenne czasy wzbudzają ogromny sentyment i nostalgię, gdyż ten świat zginął na zawsze. Mieszkam w Warszawie od piątego roku życia i bardzo często wyobrażałam sobie znane mi ulice i budowle w okresie ich rozkwitu, właśnie w okresie lat 30. Wystarczy popatrzeć na stare fotografie aby poczuć niezwykłą atmosferę Warszawy, piękne budynki, neony rozświetlające ulice, jak na słynnym zdjęciu Henryka Poddębskiego z 1935 r. "Nowy Świat nocą". Chciałam choć trochę ożywić tamto miasto, przypomnieć legendarne lokale i kultowe miejsca.
Sylwia na tle słynnego zdjęcia
Ale choć twoi bohaterowie żyją w innych realiach, ich problemy i dylematy niespecjalnie odbiegają od tych współczesnych. Lili to kobieta, która dobrze wyszła za mąż, nie musi się troszczyć o byt, a jednak strasznie tęskni za czymś zupełnie innym...
To rzeczywiście zaskakujące, jak wiele jest analogii pomiędzy współczesnością a okresem przedwojennym. Co prawda kiedyś sytuacja prawna kobiet była o wiele gorsza, niż dzisiaj. Kobiety kreśliły swoją przyszłość wyłącznie w oparciu o dobre zamążpójście, poprzez męża i jego status określały własną wartość, ale przecież nawet dzisiaj wiele z nas postępuje podobnie. Sukcesy męża czy rodzina, z której wywodzi się partner wydają się wystarczać do tego, by kobieta czuła życiowe spełnienie. Ale to oczywiście złudzenie, bo - tak jak w przypadku mojej bohaterki - szybko okazuje się, iż partner, z którym nie łączy nas namiętność ani wspólne życiowe pasje, nawet jeśli jest zapewniającym godny byt, szanowanym panem na stanowisku, nie jest w stanie dać nam bliskości i satysfakcji w związku.
A w takiej sytuacji kobieta zaczyna siłą rzeczy pragnąć doznań, ekscytacji, czegoś co wypełni szarą codzienności. Jeśli nie znajduje w sobie samej determinacji, aby naprawdę zacząć żyć, znaleźć sobie ciekawe zajęcie, pracę, cel, zaczyna fantazjować o wspaniałym kochanku, który nagle zjawi się w jej życiu i nada mu sens. To podobny mechanizm, jak ten, który G. Flaubert opisał w słynnej powieści "Pani Bovary". Moją bohaterkę Liliannę porównano już kilka razy do tej kultowej postaci.
Rzeczywiście słusznie zauważyłaś, że motywem obecnym we wszystkich trzech moich książkach jest poczucie niespełnienia - szukam jego źródeł, ciekawi mnie wewnętrzna droga, jaką musi przejść dana osoba, aby zrozumieć przyczyny tej pustki. Często dotyka ona osoby, którym teoretycznie powiodło się w życiu, osiągnęły dobry status materialny, mają dobrą pracę, rodzinę, czyli to o czym marzy większość ludzi, a jednak z niezrozumiałych dla nich przyczyn czują się głęboko nieszczęśliwe.
Jednak aby zrozumieć źródło niespełnienia trzeba umieć skonfrontować się z samym sobą, a to zadanie wcale nie jest proste i mało kto potrafi naprawdę spojrzeć w głąb siebie. Ostatnio czytałam gdzieś o tym, że ludzi najbardziej przeraża przebywanie z samym sobą w zamkniętym pomieszczeniu. Robimy wszystko, aby uciec od własnej wiwisekcji.
Tak, to jest postać, poprzez którą chciałam zobrazować zagadnienie poczucia odmienności. Bycie "odmieńcem" może być związane z przeróżnymi kwestiami - fizjologią, ułomnościami, talentem czy po prostu innym sposobem patrzenia na świat. Mój bohater pragnie żyć w sposób zdecydowanie odbiegający od konwencjonalnego, jest marzycielem, który stawia wszystko na jedną kartę i próbuje urzeczywistnić swoje pragnienia, być sobą w społeczeństwie, które funkcjonuje w oparciu o sztywne reguły obyczajowe. Dramat Juliana rozgrywa się w scenerii historycznej, jednak zagadnienie opisane w książce jest jak najbardziej aktualne.
Myślę, że gdyby bohaterom powiódł się plan wyjazdu do Paryża - miasta utożsamianego z wolnością - ich życie z pewnością wyglądałoby inaczej. Oczywiście Paryż to tylko symbol miejsca, w którym bohaterowie unikając ostracyzmu otoczenia mogliby podjąć próbę życia według własnych zasad. Mieliby szansę poznać swoje prawdziwe preferencje, spojrzeć na samych siebie z otwartością i szczerością. Nawet gdyby ich miłość nie przetrwała, i tak wygraliby siebie.
Jednak Lilianna była w okresie romansu z Julianem kimś bardzo zakłamanym, kto nie zdobył się na szczerość wobec samej siebie, a tym samym stracił niepowtarzalną okazję zaznania w życiu pełni szczęścia.
Rozmawiała Magdalena Gorostiza
Zdjęcia archiwum Sylwii Zientek